Felietony

Na takie Gwiezdne Wojny czekam. Disney bierze się za nie jak należy

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

2

Poza kilkoma wyjątkami, wolałbym zapomnieć o gwiezdno-wojennych produkcjach z ostatnich pięciu lat. Disney nareszcie wzięło się do roboty i szykuje nowe filmy oraz seriale, na które warto czekać.

Disney wyhamowało. Mniej Gwiezdnych Wojen to lepiej

Tempo z jakim Disney przygotowywało kolejne filmy Star Wars było tak zabójcze, że nie wierzyłem, gdy zobaczyłem datę premiery "Przebudzenia mocy". To było zaledwie pięć lat temu, a od tamtej pory dostaliśmy trzy filmy z sagi i dwa spin-offy! Gdyby w pewnym momencie firma nie opamiętała się, mogłoby być ich jeszcze więcej (pamiętamy te zapowiedzi rozwijania jednocześnie dwóch a może i trzech nowych trylogii), ale od kilkunastu miesięcy widzimy solidny zwrot w strategii. I chwała im za to, bo o ile "Łotra 1" uznaję za świetną produkcję, "Przebudzenie mocy" za niezłe Gwiezdne Wojny, tak pozostałe trzy filmy nie powinny w ogóle powstać w takiej postaci, jaką nam sprezentowano. "Han Solo", jako film tłumaczący wszystkie znaki rozpoznawcze kultowej postaci, zmarnował potencjał na opowiedzenie ciekawej historii, zaś epizody VIII i IX to wyrwane z kontekstu produkcje, które nie zasługują na miano drugiej i trzeciej części całej trylogii.

Polecamy: Spisałem na straty najnowszą trylogię Star Wars. Czekam tylko na seriale

Trzecia trylogia potrzebowała nowych bohaterów, ale jasne było, że na ekranie zobaczymy też starsze, doskonale znane postacie. Pomysł na nową trylogię zdawał się jedynie nawiązywać do tego, co działo się wcześniej, co biorąc pod uwagę ostateczny efekt, było chyba najlepszym wyjściem z całej sytuacji. Jeśli ktokolwiek w Disney zakładał, że trzecia trylogia ma być kulminacją dla wszystkich poprzednich filmów, to cały plan powinien zostać nakreślony znacznie wcześniej, a reżyserom i scenarzystom nie można było dać tak wiele swobody i niezależności.

Chcę zapomnieć o najnowszej trylogii Star Wars

Tymczasem J. J. Abrams powiedział "a", Rian Johnson powiedział "k", by Abrams ponownie miał dojść do głosu, by móc powiedzieć "c". To nie mogło się udać, bo filmom brakowało spójności na każdym poziomie, a dopowiadanie historii z epizodu na epizod kończy się zawracaniem kijem Wisły. Niektóre zwroty akcji i losy (oraz zachowanie) uwielbianych bohaterów w "Ostatnim Jedi" budzą kontrowersje są tematem wielu dyskusji aż po dziś dzień. Co ciekawe, biorą w nich udział także ci, po których byśmy się tego nie spodziewali - osoby zaangażowane w produkcje filmów i seriali, także dla Disney'a, mówią otwarcie o potknięciach przy realizacji nowej trylogii.

Zobacz też: Wypakowany pompatyczną akcją finał. “Gwiezdne Wojny – Skywalker. Odrodzenie” – recenzja

Abrams musiał zamknąć opowiadaną przez dekady historię sagi o Skywalkerach w jednym filmie, do czego powinno oczywiście dojść na przestrzeni całej trylogii. Brak konkretnego zamysłu na całą historię poskutkował nie lada bałaganem. O tym dobrze świadczą też próby naprawienia fabuły poszczególnych filmów w dopowiadanie niektórych rzeczy w komiksach, książkach i serialach. Te zawsze rozszerzały świat z produkcji pełnometrażowych, ale nie musiały uzupełniać luk w fabule.

Nowe filmy i seriale Star Wars na 2020 rok i kolejne lata

 

Na szczęście ten etap mamy już za sobą, a przed Disney'em i Lucasfilm zupełnie nowy rozdział. Jego zapowiedzią był "The Mandalorian" na Disney+ (znamy datę drugiego sezonu), który spełnia pokładane w nim nadzieje i założenia budowania uniwersum Star Wars. Wiele wskazuje też na to, że kolejne seriale - o Obi-Wanie Kenobim, Casianie Andorze i najnowszy projekt od Leslye Headland (twórczyni "Russian Doll" dla Netfliksa) - będą realizowane w podobny sposób: nie zaburzając kanonu, a zgrabnie go rozbudowując.

W dzień Gwiezdnych Wojen, 4 maja, poznaliśmy też twórcę nowego filmu Star Wars: Taika Waititi będzie odpowiedzialny za najnowszą produkcję pełnometrażową, którą wyreżyseruje i do której napisze scenariusz wspólnie z Krysty Wilson-Cairns. Nie wiemy o tym filmie nic konkretnego, ale zapowiedzi porzucenia znanych postaci dają sporo nadziei na eksplorację innych regionów i okresów w kanonie Star Wars.

Potrzebne są naprawdę nowe Gwiezdne Wojny

Bo choć z marketingowego punktu widzenia, a także ze względu na oczekiwania widzów, pokazywanie lubianych twarzy i kultowych dla Gwiezdnych Wojen postaci prezentuje się jako najlepsza z możliwych ścieżek, tak ostatnie pięć lat najlepiej pokazało, że jest to niezwykle ryzykowne. Kolejne informacje o zaplanowanych projektach (jak te powyżej), a także nieoficjalne doniesienia na temat prawdopodobnych planów przeniesienia widzów do czasów Starej Republiki czy ukazania wydarzeń poprzedzających znane nam historie pozwalają sądzić, że Disney nareszcie zrozumiało, jak trzeba robić Gwiezdne Wojny.

Zobacz też: Trzeci sezon „The Mandalorian” oraz zupełnie nowy serial Star Wars powstają dla Disney+

Seriale aktorskie to jeden z lepszych dostępnych formatów na opowiadanie krótszych, mniej widowiskowych, ale bardziej angażujących i bogatszych w treść fabuł, natomiast kinowe Gwiezdne Wojny w XXI wieku powinny być solidnym podmuchem świeżości, zamiast babrania się w praktycznie zamkniętej historii przez George'a Lucasa. Dodatkowo, nad całością powinien ktoś czuwać i z rozsądkiem prowadzić każdy z projektów. I właśnie to nam wypiecze wkrótce Disney. Czy nie można było tak od razu?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu