Amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa otworzyła przed SpaceX drzwi do nowego etapu intensywnej działalności. Firma Elona Muska uzyskała zgodę na przeprowadzanie nawet 120 startów rocznie z Cape Canaveral, czyli ponad dwukrotnie więcej niż obecny limit: 50 startów. To decyzja, która pozwala spiąć rosnący popyt na misje z możliwościami operacyjnymi.

Dotychczas ograniczenia formalne hamowały plany SpaceX, mimo że sama firma technicznie była gotowa na więcej. W 2024 roku rakiety Falcon 9 wystartowały aż 132 razy ogółem, bijąc rekordy i stając się najczęściej wykorzystywaną rakietą świata. Rosnące zapotrzebowanie – od komercyjnych klientów, przez kontrakty Pentagonu, po własną konstelację Starlinków – wymagało niemałej elastyczności. Teraz Floryda ma się stać głównym węzłem obsługującym ten ruch.
FAA zaakceptowała także budowę specjalnej strefy dla odzyskiwanych pierwszych stopni Falconów. Do 34 boosterów rocznie będzie mogło lądować na lądzie, co powinno znacząco uprościć logistykę. Do tej pory znaczną część powrotów realizowano na autonomicznych barkach osadzonych na Atlantyku, a to wydłużało proces i podnosiło koszty. Stały lądowy punkt odbioru oznacza szybsze przygotowywanie rakiet do kolejnych misji.
Warunki środowiskowe
Zgoda regulatora nie jest jednak bezwarunkowa. SpaceX musi dostosować infrastrukturę do lokalnej fauny. Na liście wymagań znalazły się systemy oświetlenia bezpieczne dla żółwi morskich oraz monitoring populacji zagrożonych gatunków, a tych na Florydzie jest niemało. Szczególną uwagę zwrócono też na system zrzutu wody, używany do tłumienia hałasu i ciepła przy starcie. Analizy wykazały, że ryzyko przedostania się odpadów do lokalnych zbiorników jest minimalne.
Ocena środowiskowa została "odhaczona", SpaceX wciąż musi uzyskać modyfikację licencji startowej od FAA oraz uzyskać zgodę Sił Kosmicznych USA, które zarządzają terenem Cape Canaveral. Proces biurokratyczny jest więc skomplikowany, a każda z instytucji ma własny zakres odpowiedzialności.
Redundancja według SpaceX
Cape Canaveral to tylko fragment projektu. SpaceX równolegle stara się o zwiększenie częstotliwości startów z bazy Vandenberg w Kalifornii – do 100 rocznie. Na dodatek toczą się oddzielne postępowania dotyczące rakiet Starship, które mają wynosić ładunki księżycowe i marsjańskie. Regulacje obejmują zarówno Teksas, jak i Florydę.
Wzrost częstotliwości startów nie jest li tylko wyrazem ambicji samej firmy, czy też Muska. Bez dodatkowych slotów startowych firma ryzykowała kumulację zleceń i opóźnienia: a to oznacza i kary umowne i utratę dobrych relacji z klientami. Teraz otwiera się szansa na bardziej płynne rozłożenie misji w czasie, bez nakładania się kwestii komercyjnych, wojskowych i własnych ambicji.
Czytaj również: Musk obiecał, ale dopiero Porsche dostarczyło. Przełomowa technologia
Nowy rozdział dla Cape Canaveral
Rozbudowa infrastruktury i większa liczba startów oznaczają także wzrost znaczenia Florydy na kosmicznej mapie świata. Cape Canaveral, od dekad symbol amerykańskiej astronautyki, ponownie staje się kluczowym centrum globalnego przemysłu kosmicznego. Decyzja FAA jest tu papierkiem lakmusowym kierunku, w którym będą rozwijać się amerykańskie ambicje podboju przestrzeni kosmicznej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu