PlayStation 5 zadebiutowało ponad cztery lata temu. Kilka miesięcy temu na rynku pojawił się mocniejszy wariant konsoli: PlayStation 5 Pro. Od tego czasu krajobraz branży gier nieco się zmienił. Od lat jednak nie zmieniło się podejście Sony, które kiedy jest na fali wznoszącej – nie stara się w ogóle. Jest źle, a wygląda na to, że będzie jeszcze gorzej.
PlayStation 5 wygrało walkowerem. To fatalna wiadomość dla właścicieli konsoli Sony
Czy PlayStation 5 to zła konsola? Nie. Czy PlayStation 5 Pro to zła konsola? Też nie. Dlaczego więc nie mam żadnych większych nadziei związanych z tym sprzętem i tak czarno patrzę w przyszłość mimo, że sprzęt sprzedaje się wspaniale? Cóż, bo Sony już wielokrotnie pokazywało, że potrafi działać tylko wtedy, kiedy dzieje się źle. Kiedy mogą spać spokojnie, bo wierni fani kupują sprzęt, nowe warianty kolorystyczne kontrolerów Dual Sense, wpływa hajs z licencji, usługi mają nabywców, nie robią nic.
PlayStation 5: fajny sprzęt, któremu Sony nie daje szansy rozwinąć skrzydeł
Myśląc o tym jak fatalnie wypada PS5 – nawet nie wiem gdzie zacząć. Bo to taka trochę historia ciągnąca się od czasów PS4. Tamtejsza optymalizacja gier była FATALNA – i dla mnie PlayStation 5 było przede wszystkim super sprzętem, do nadrabiania zaległości w taki sposób, by nie chrupały i działały jak należy. Później pojawiło się jeszcze kilka wspaniałych gier na wyłączność (z Marvel's Spider-Man 2 i Astro Botem na czele — przynajmniej w moim osobistym rankingu), kilka fajnie działających crossplatform (jestem beznadziejnie zakochany w grach Atlusa, więc dla mnie Metaphor: ReFantazio, Persona 3: Reload i Shin Megami Tensei V: Vengeance są w pełni wystarczające, by zachwycić się sprzętem i przepaść na setki godzin). I to tyle z większych pozytywów. Mam w co grać, na nudę nie narzekam, ale nie jestem już tak zaangażowany jak przed laty. Gdybym był – ustawiłbym dużą (DUŻĄ) świnkę skarbonkę, by po kilku dekadach wrócić do grania na PC. Bo w Sony wiary nie mam już za grosz, a w dobie kiedy twórcy wydają swoje gry na wszystko, najzwyczajniej w świecie wybrałbym platformę na której gra działać będzie i wyglądać najlepiej.
"Popisy" Sony w ostatnich latach można by wymieniać długo – ale tak losowo, oto pierwsze rzeczy, które przychodzą mi na myśl. Gracze udowodnili że Bloodborne może działać na PS5 w 60 klatkach na sekundę — ale Sony nie chce się po to schylić i zadbać, aby tak było bez kombinowania. Firma wydała fortunę na rozmaite umowy, które nie wypaliły. Wpakowała kasę w gry-usługi, które albo okazały się wielką klapą (hello Concord), albo zostały anulowane, o czym pisaliśmy kilka tygodni temu. Po drodze zamknęła wiele studiów i zwolniła setki osób. Nie słucha graczy ani trochę, nie obserwuje rynku, wypuszcza nową konsolę bez jakiejkolwiek przynęty. Bo nawet z perspektywy gadżeciarza nie mam nawet pół powodu, by kupić PS5 Pro. Lista ulepszonych z myślą o mocniejszym wariancie konsoli gier jest śmiesznie krótka.
Na tym jeszcze nie koniec dramatu – bo na horyzoncie nie ma żadnej kolejki ciekawych zapowiedzi i... nikt na nic od Sony nie czeka, poza jednym światełkiem w postaci Ghost of Yōtei? Wiadomym było, że w ciągu kilku kwartałów japoński gigant chce zadowalać akcjonariuszy łatwą kasą płynącą ze sprzedaży portów ich największych hitów, które trafiają na PC. Ale patrząc na to, jak olano sprawę przy okazji Marvel's Spider-Man 2 (nasza recenzja jest w przygotowaniu, ale dla wszystkich którzy nie śledzili jakim stanie produkt trafił do graczy: było dramatycznie. Błąd na błędzie, port działał jak nieszczęście, był raczej z kategorii tych niegrywalnych) zrozumiałem, że Sony ma już wszystko w poważaniu. Nikt im nic nie zrobi, konsole się sprzedają, gracze się od nich nie odwrócą bo... nawet nie mają gdzie uciec.
Microsoft dolewa oliwy do ognia. To ostateczny cios w serca rozczarowanych graczy
Najgorsze w tej całej sytuacji jest zagranie ze strony Microsoftu. Gigant z Redmond jasno daje do zrozumienia, że nie jest on już zainteresowany próbą przebicia się na rynku konsol w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Chce Xboksa wszędzie – Xboksa rozumianego jako granie w chmurze, które jest dla nich obecnie priorytetem. A kwestia zapowiedzi Forzy na PlayStation 5 jest dla mnie ostatecznym potwierdzeniem tego, że Microsoft się poddaje. Tym samym oddaje jeszcze więcej władzy w ręce Sony. Sony bez konkurencji jest fatalne, rozleniwione, na swój sposób – wręcz odstręczające klientów. I takie było na starcie siódmej generacji. Wtedy jednak Microsoft walczył zaciekle jak lew. Xbox 360 sprzedawał się jak świeże bułeczki, miał asy w rękawie i zmusił Sony do jakichkolwiek działań, by mu się przeciwstawić. Bo nagle okazało się, że nostalgia i spuścizna po PlayStation i PS2 nie wystarcza i nawet najwierniejsi fani są w stanie spróbować czegoś nowego. Microsoft wtedy miał gry, miał pomysł, był innowacyjny i pchał branżę naprzód – zmuszając konkurencję do działania.
Teraz nie ma kto tego zrobić. Przenośne PC grają w swojej lidze. Nintendo od kilku generacji ma swoje małpy i swój cyrk. Xbox się poddał, a innego konkurenta dla Sony nie widać. Szkoda, bo może to zmotywowałoby ich do działania – ta stagnacja jest nudna, nijaka, groźna i nie dająca żadnych nadziei na lepsze jutro.
Bardzo chciałbym się mylić, ale póki co nie widzę żadnego promyczka nadziei
Wszystko co napisałem wyżej brzmi niezwykle negatywnie, ale niestety. Im dłużej przyglądam się temu jakie gry wychodzą na PlayStation 5, jak gry działają na PlayStation 5, co Sony planuje dla PlayStation 5... tym bardziej jestem zasmucony i najzwyczajniej w świecie rozczarowany. Można się śmiać z tego, że konsola jest brzydka (bo jest, chociaż z czarnymi panelami jej znacznie bardziej do twarzy). Można czepiać się kwestii małego dysku w podstawowej wersji sprzętu (słusznie, bo przy obecnej wadze gier to naprawdę niewiele – dlatego warto rozszerzyć wewnętrzną pamięć). Moim zdaniem TRZEBA punktować zarówno leniwych twórców, którzy nie dbają o optymalizację, jak i Sony, że dopuszcza źle działające gry na swoją platformę. Ale też patrząc na kalendarz premier 2025 wygląda to... smutno.
I ja rozumiem, że produkcja gier kosztuje. Rozumiem, że trwa dłużej niż kilka generacji temu. Jednak sam fakt, że to kolejny okres w którym PlayStation nie ma graczom do zaoferowania nic od siebie jest dla mnie takim dowodem, że źle się dzieje. Bo nie muszą, to nie robią. Miotają się jak mogą. Ale patrząc na to jak wypada to co mają czelność podsunąć graczom pod nos (mam tu na myśli wspomnianą żenującą premierę Spideya na PC), myślę sobie, że może to lepiej że nic nie robią. A może raczej: niewiele, bo w końcu w tym roku spodziewamy się dostać to Ghost of Yōtei. A poza tym Doom: The Dark Ages, przekładany kilkukrotnie Assassin's Creed Shadows, Metal Gear Solid Delta: Snake Eater, Indiana Jones and the Great Circle i Monster Hunter Wilds muszą wystarczyć. A to że nie wierzę w ich super optymalizację to już zupełnie inna bajka...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu