Felietony

I to ma być całe to potężne, innowacyjne Apple?

Krzysztof Rojek
I to ma być całe to potężne, innowacyjne Apple?
Reklama

Dziś Apple zaprezentowało kilka nowych produktów. Odnoszę wrażenie, że firma doskonale wie, że nie musi nic robić, by się sprzedały.

Wiadomo, że dookoła tak wielkiego producenta jak Apple istnieje zawsze wiele kontrowersji. Są ludzie którzy tę firmę uwielbiają, ale też tacy, którzy za nią nie przepadają. Jednak nie można firmie odmówić, że kilka rzeczy robi naprawdę dobrze - ot chociażby konferencje, które, pomimo tego że dziś często rozdrabniają się na więcej produktów niż momentami Xiaomi, to pozostają spójne i w miarę czytelne. Właśnie jesteśmy po chyba najważniejszej konferencji Apple tego roku - tej, na której pokazywane są nowe sprzęty mobilne. Przez cały rok spekuluje się, co też przyniosą najnowsze iPhone'y i właśnie w tej godzinie Apple potwierdza bądź zaprzecza wszystkim plotkom i przypuszczeniom.

Reklama

Chociaż, umówmy się - bardziej potwierdza, bo wszystko już było wiadomo przed premierą

Od mniej-więcej czerwca wiadomo było praktycznie wszystko o nowych iPhone'ach. Tutaj macie informacje o mniejszym notchu, tutaj - o większych bateriach, a tutaj - że Apple wstawi w modelu pro jeszcze większą wyspę na aparaty. Ba, nawet takie detale jak ułożenie obiektywów po przekątnej czy nowe opcje filmowe były znane już wcześniej.

Jeżeli więc chodzi o jakiś element zaskoczenia, to ktokolwiek odpowiada w Apple za tamowanie wycieków, raczej podwyżki nie dostanie.

Jednak to nie przecieki sprawiły, że przez całą konferencję ziewałem

Apple wciąż postrzegane jest jako innowator, jako firma, która wprowadza urządzenia mobilne na wyżyny ich możliwości. I o ile jestem w stanie zgodzić się z tym, że iPhone'y to najmocniejsze pod względem mocy obliczeniowej smartfony ze świetnymi kamerami, o tyle jest w nich dla mnie bardzo dużo rzeczy do poprawy. Tymczasem Apple na swojej konferencji pokazało... no właśnie, nie za dużo. Patrząc na bazowy model iPhone'a 13, rozbuchany do granic możliwości język dotyczył - nowych aparatów (tutaj o jakości będzie można wypowiedzieć się, kiedy już trafią na rynek), wspomnianego procesora, baterii (chociaż nie wspomnieli o pojemności, zatrważające 3095 mAh według przecieków) i mniejszego notcha.

Tymczasem podstawowy model w dalszym ciągu nie ma ani szybkiego odświeżania ekranu (pomimo, że ma dostać nowego OLEDa), ani porównywalnego z konkurencją ładowania, a notch, chociaż mniejszy, dalej przywodzi na myśl smartfony sprzed 4 lat. Jest to śmieszne, że dziś telefony za 1500 zł mają 120 Hz w standardzie, a dla Apple jest to funkcja zarezerwowana dla użytkowników "pro". Daleko mi do hejtera, ale tutaj naprawdę Apple już nawet nie goni konkurencji - po prostu rozgościło się w ogonie wiedząc, że ludzie i tak nowego iPhone'a kupią. Jeżeli kupili 11 z ekranem LCD 828 x 1792 pikseli, to i brak wyższego odświeżania w 2021 roku nie będzie dla nich żadną przeszkodą.

I mam wrażenie, że "oni i tak to kupią" było myślą przewodnią tej konferencji

Jeżeli chodzi o nowości produktowe, to ciężko mi pokazać jakikolwiek moment tej konferencji, w którym powiedziałem "wow!". Jeżeli chodzi o iPada, to dodali nowy (ale nie najnowszy) procesor, nie wysilając się nawet na tyle, by zmienić jego design sprzed 10 lat. W przypadku Apple Watcha nowościami mają być nieco większy ekran (co też było wiadomo dużo wcześniej) i możliwość pisania na klawiaturze ekranowej (już widzę, jak ktoś to robi) i to... tyle. 70 proc. czasu prezentacji zegarka poświęcono na promocję Fitness+. No naprawdę duże nowości. O smartfonach już sobie powiedzieliśmy, ale tu też trzeba dodać, że gdyby nie to 120 Hz w wersji Pro nie wiem, czy mógłbym powiedzieć, dlaczego ta generacja ma być lepsza od poprzedniej. Owszem, Apple przekonuje, że to ich najlepszy system kamer w smartfonie, ale umówmy się - przekonują tak co roku, a jeszcze nie widziałem, żeby ktokolwiek wyrzucił do kosza kamery RED i nagrywał iPhonem.

Ale jak bardzo bym nie ziewał i jak bardzo bym nie udowadniał, że Apple albo nie ma pomysłu na rozwój smartfonów, albo nie chce słyszeć, czego użytkownicy naprawdę chcą (nie policzę ile osób sugerowało, że może by dać sobie spokój z tymi płaskimi krawędziami, bo nie są one najwygodniejsze albo dało w nim USB - C) to nowy iPhone sprzeda się świetnie. Dlaczego? Bo to iPhone. Must have w krajach takich jak Stany i symbol statusu w biedniejszych narodach jak Polska. Apple musi zdawać sobie z tego sprawę. Popularność tej marki budują sami użytkownicy marketingiem szeptanym. Nie wiem czy policzyliście, ile razy na konferencji padło słowo "ekosystem", "optymalizacja" i "integracja hardware'u i software'u" - słowa wytrychy jeżeli chodzi marketing każdego produktu Apple.

No i ekologia, nasza kochana ekologia

Na tej prezentacji częściej niż kiedykolwiek pojawiały się plansze informujące, jak bardzo nowe produkty Apple są ekologiczne. Przy każdym z nich pokazywano, co też Apple robi, by mniej szkodzić środowisku. I o ile anteny z recyklingowanego plastiku to coś fajnego, to Apple jak zwykle milczy o tych aspektach, w których tak ekologiczne już nie jest. Jestem ciekaw, co tym razem Apple będzie w stanie sparować ze sobą, by jeszcze bardziej utrudnić, bądź wręcz uniemożliwić naprawę.

Reklama

Oprócz tego - nie zapominajmy o tym, że Apple jako pierwsze było przeciwko right to repair, wymuszającym na producentach wsparcie wypuszczonych na rynek urządzeń częściami, schematami i narzędziami diagnostycznymi, aby użytkownicy mieli wybór, w jakim serwisie chcą naprawić swój sprzęt. Dlatego właśnie za każdym razem, gdy Apple mówiło o ekologii, jedyne co byłem w stanie z siebie wydać to pusty śmiech.

Oczywiście - Apple posiada dużo więcej niż to, co pokazało na dzisiejszej konferencji. iPady Pro czy Macbooki przeszły ostatnio spory redesign i w swoich kategoriach "robią robotę". Dziś jednak wybitnie Apple nie wyszło. Jak inaczej mam traktować sytuację, w której prowadzący wychwala wygląd 9 generacji iPada czy też mówi o tym, że nowy Apple Watch pozwala na jeszcze więcej, jednocześnie nie pokazując niczego nowego? Co mam sądzić o telefonie w którym Apple wciąż nie rozwiązuje najważniejszych dla użytkowników problemów? Przykro mi, ale chociaż bym bardzo chciał, nie jestem w stanie dostrzec w tym innowacji.

Reklama

Ale spokojnie - za chwilę i tak dowiemy się, że iPhone to najlepiej sprzedający się smartfon 4 kwartału.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama