iPhone 13 jawił mi się dotychczas jako mocno odgrzewany kotlet. Nowe możliwości aparatu w trybie filmowania, o których doniósł mający niezłą reputację Mark Gruman z Bloomberga, wszystko jednak zmieniają. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć aparaty nowych smartfonów w akcji.
Jeśli mam być szczery, to do dziś wszystkie doniesienia na temat iPhone 13 były dla mnie nudne jak flaki z olejem. Ciut mniejszy notch? Meh. Nowy procesor? Oczywistość. TouchID niestety wypadł z przecieków jakiś czas temu, co oznacza, że jeśli się pojawi to dopiero za rok lub później. Jednak dziś, rzutem na taśmę, pojawiły się doniesienia Marka Gurmana o nowych funkcjach aparatów, które powodują, że na premierę nowych smartfonów Apple będę czekał z niecierpliwością.
Fotografia czy film?
Choć należę do osób które gdzie się da chodzą z aparatem fotograficznym, fotografię mobilną uznaje za bardzo przydatne uzupełnienie. Tam gdzie zdjęć nie planujemy, a zdarzy się moment wart uwiecznienia, smartfon zawsze jest pod ręką, a jakość computional photography jest dziś naprawdę wysoka.
Znacznie ciekawszą funkcją jest dla mnie jednak możliwość kręcenia nimi szybkiego video o niezłej jakości. Kamerę ciężko ze sobą taszczyć, a używanie bezlusterkowca bez dodatków jest ergonomicznie dość męczące. Smartfon doskonale sprawdza się w tym zakresie tak na polu rodzinnym, jak i profesjonalnym.
Zawsze używam go np. do tworzenia dokumentacji w lokacjach w których zamierzam kręcić czy w czasie prób z występującymi w filmach ludźmi. Jeśli dodatkowo używa się aplikacją typu „director's viewfinder”,symulującej użycie konkretnej kamery i obiektywów, łatwo stworzyć draft sceny i wyselekcjonować potrzebne narzędzia.
Wady mobilnego video
Smartfonowe video ma jednak wady, z których dwie są dość dotkliwe. Pierwszą, o której wspominałem w artykule o zmiennej migawce Samsunga, jest brak filtrów ND. Przez to, w jasnych miejscach automat „wycina” światło przy pomocy szybkiej pracy migawki, powodując wyostrzenie ujęć przy spadku płynności obrazu, czyli efekt znany z „Szeregowca Ryana”.
Jeśli kręcimy telefonem filmy wojenne, to w porządku, w innych przypadkach wolelibyście, aby migawka pracowała w ustawieniu 1/50 (dla 25 fps) dając płynny obraz. Na ND niestety raczej nie ma co liczyć, żaden przeciek o nim nie wspominał.
Drugą przykrą rzeczą jest brak płytkiej głębi ostrości wynikający w uproszczeniu z małych przetworników tych kamer. W trybie fotograficznym problem rozwiązują algorytmy i właśnie ta technologia ma trafić według Gurmana także do trybu video.
Wbrew pozorom implementacja tego rozwiązania dla potrzeb filmu jest bardzo trudna. O ile w fotografii procesor musi poradzić sobie z pojedynczą klatką, to w filmie ma ich aż 25 na sekundę. Do tego w każdym kadrze mamy zmiany położenia obiektów względem obiektywu, jak i siebie, zmiany kątów padania światła, charakterystyki tła i dziesiątków innych rzeczy.
Skala trudności w porównaniu do fotografii jest więc nieporównywalni większa i świadczy też, że A15 może być naprawdę potężnym układem w kontekście rdzeni Neural Engine. Funkcja ma nazywać się Cinematic Video i pozwalać, tak jak w przypadku zdjęć, na zmianę rozmycia także po zapisaniu ujęcia.
Jeśli jakość tego rozwiązania będzie na dobrym poziomie, iPhone może stać się jeszcze bardziej kreatywnym narzędziem dla wszelkiej maści zapaleńców czy studentów kierunków filmowych. Przypuszczalnie spowoduje też kolejny wysyp eksperymentalnych filmów, także pełnometrażowych kręconych iPhonem. To świetny sposób dla filmowców na promocję siebie i swojego dzieła na viralowej zasadzie.
Porządny kodek
Kolejną ciekawostką ma być dodanie opcji zapisu materiału przy użyciu profesjonalnych kodeków ProRes. Dla zwykłego śmiertelnika będzie to kompletnie nieprzydatne, a wręcz szkodliwe. Kodek zajmuje znacznie więcej miejsca niż stosowane obecnie H.264 i H.265 (HEVC) i przy bezmyślnym użyciu zje błyskawicznie całe miejsce w pamięci iPhona. Dla osób potrafiących panować nad długością ujęć, a dodatkowo wiedzących kiedy zapis w 10-bitach i lepszym samplowaniu będzie miał znaczenie, może być jednak bardzo przydatna.
Z kronikarskiego obowiązku dodam, że Gurman donosi też o nowych, zaawansowanych filtrach dla trybu fotograficznego, które maja pozwalać na manipulację efektem oświetlenia i cieni. Jak to wszystko będzie wyglądać od strony jakości, dowiemy się dopiero za miesiąc, kiedy telefony zostaną zaprezentowane.
Warto pamiętać, że część wymienonych tu funkcji może trafić wyłącznie do droższych iPhonów 13 Pro. Można też przypuszczać, że jakość rozmycia filmowego w smartfonach z Liderem może być, a nawet powinna być lepsza, niż w tych zwykłych. Tak czy inaczej, z niecierpliwością czekam żeby zobaczyć jak Apple poradziło sobie z tym niesamowicie trudnym zadaniem.
Źródło: [1]
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu