Felietony

Rok po premierze HarmonyOS, a w Europie zaciągnięty hamulec ręczny

Krzysztof Rojek
Rok po premierze HarmonyOS, a w Europie zaciągnięty hamulec ręczny
13

HarmonyOS miało być nowym, milowym krokiem naprzód dla Huawei. Tymczasem w Europie na system czeka coraz mniej osób.

Z perspektywy czasu możemy łatwo ocenić, że amerykański ban technologiczny nałożony na dział mobilny firmy Huawei był chyba najgorszym co mogło spotkać firmę zarówno w kontekście sprzedaży swojego sprzętu na zachodzie, jak i na rodzimym rynku. Z jednej strony bowiem, choć sprzęty Huawei to wciąż zwyczajnie dobre telefony, to brak usług Google (nawet jeżeli można ten zakaz obejść) odstrasza po prostu zbyt wiele ludzi. Jednocześnie na rodzimym rynku Huawei, choć na początku zyskał na fali patriotyzmu konsumenckiego, dosyć szybko został zepchnięty z pierwszego miejsca przez inne marki.  Co zadecydowało? Cóż, oficjalnych danych raczej nie znajdziemy, ale gdybym miał strzelać, to obstawiałbym brak niektórych funkcji, które ma konkurencja, jak chociażby łączność 5G.

A nie zawsze tak było. Ktoś jeszcze pamięta ekscytację "pogromcą Androida"?

Jest rok 2019. W związku z nałożeniem sankcji Huawei ogłasza, że przejdzie na autorski system, na którym pracował od jakiegoś czasu - HarmonyOS. Dużo się wtedy o HarmonyOS pisze, spekuluje, a pod każdym takim wpisem można znaleźć bardzo podobnie brzmiące komentarze - w końcu nadchodzi trzecia siła, która dzięki popularności smartfonów Huawei będzie w stanie od początku swojego istnienia przekroczyć masę krytyczną, deweloperzy chętnie stworzą/przepiszą aplikację na nowy system i Google straci dużą część klientów. Oczywiście, jest to jak najbardziej prawdopodobny scenariusz, jednak im bliżej premiery, tym więcej ciemnych chmur zbierało się nad projektem.

Chyba najważniejszą wiadomością było to, że HarmonyOS będzie w jakiejś części bazowało na otwartoźródłowym kodzie Androida. Nie ma w tym oczywiście nic złego, po prostu duża część entuzjastów oczekiwała w tym miejscu systemu napisanego w całości od zera. Jednak to nie przeszkodziło marce w zaprezentowaniu systemu i jego możliwości.  2 czerwca 2021 roku świat w końcu zobaczył czym jest i co potrafi HarmonyOS.

Od tamtego wydarzenia mija właśnie rok. I co? I nic.

Jeżeli chodzi o sprzedaż urządzeń w Chinach, Huawei nie potrzebował własnego systemu operacyjnego by wybić się na rynku. Telefony tam i tak sprzedawane są bez usług Google, więc wersja bazująca na Androidzie z nakładkę EMUI całkowicie wystarczyłaby użytkownikom i nikt nie zauważyłby pewnie nawet, że coś jest nie tak. Dla mnie jasnym jest, że HarmonyOS zostało przygotowane by wyróżnić się na tych rynkach, na których usługi Google dominują. Przypomnę tylko, że główną siłą Harmony miało być/jest jeszcze prostsze budowanie domowego ekosystemu z prostym parowaniem i natywną obsługą urządzeń wielu partnerów z różnych dziedzin - RTV, AGD i małej elektroniki użytkowej (nawet smart butelka na wodę).

Naturalnie, w momencie premiery oczekiwałem mocnego, skondensowanego uderzenia na zachodnie rynki z urządzeniami na HarmonyOS oraz - z markami wspierającymi wspomniany ekosystem. Tymczasem... nic takiego nie miało miejsca. Telefony, które pojawiły się od tamtego czasu na naszym rynku to dalej otwartoźródłowy Android bez Google + EMUI, a żadna z marek wspierająca Harmony nie pojawiła się w Polsce. Są oczywiście zegarki Huawei Watch, które mają działać na HarmonyOS, ale w tym wystarczy przeczytać recenzje by zobaczyć, że w ich wypadku zmiana systemu nie jest praktycznie widoczna.

Huawei nie poszedł za ciosem i teraz będzie mu znacznie trudniej

Nie mamy oficjalnych danych dotyczących użytkowania HarmonyOS. Z jednej strony Huawei mówi o 220 mln użytkowników w Chinach, z drugiej - nie pokazuje tego żadna platforma zliczająca dane (być może przez bazowanie na Androidzie HarmonyOS wrzucane jest do jednego worka z tym systemem, nie mam pojęcia). Jednocześnie, firma po raz pierwszy zapowiedziała, że HarmonyOS będzie dostępne dla użytkowników na całym świecie w 2022 r. Od tamtej wiadomości minęło już pół roku i ani na naszym rynku nie wyszedł żaden telefon z HarmonyOS, żaden sprzęt z projektu "SuperDevice" ani też - nie jest możliwa aktualizacja żadnego smartfonu z długiej, zaprezentowanej przez Huawei listy.

Nie jestem oczywiście ekspertem i zakładam, że Huawei ma własny plan na rozwój tego systemu. Uważam jednak, że taka rzecz jak zmiana systemu operacyjnego na swoim telefonie będzie dla użytkowników marki bardzo dużą zmianą (szczególnie dla tych z modelami z GMS). Dlatego jeżeli HarmonyOS miałoby się na zachodzie przyjąć, musiałoby zostać wpierw zainstalowane przez early adopterów, osób świadomych technologii i obeznanych z rynkiem urządzeń mobile. Natomiast naturalnie, im dalej od premiery HarmonyOS, tym zainteresowanie ludzi tym systemem na zachodzie maleje. Głównie dlatego, że im dalej od premiery, tym bardziej widać, że HarmonyOS nie wywróciło świata do góry nogami, nie zabiło Androida i nie zburzyło istniejącego duopolu. Rok po premierze dalej nie wiadomo, jak z udostępnianiem tego systemu na inne urządzenia (choć podobno pojawiają się inne smartfony z HarmonyOS), a i samo AppGallery, mające być głównym źródłem aplikacji w tym systemie pozostawia sporo do życzenia.

Innymi słowy, nie sposób nie odnieść wrażenia, że zamiast skoncentrowanego uderzenia na zachód, nowy system Huawei nieco utknął w strefie domysłów, przypuszczeń i spekulacji, co nigdy nie jest dobre dla żadnego produktu. Nawet jeżeli teraz pojawi się pierwszy smartfon z HarmonyOS nie wzbudzi on już takiego zainteresowania, ponieważ "rewolucja" w świecie Androida okazała się mieć... mało rewolucyjne tempo. Niestety, z niewiadomych przyczyn Huawei w tej kwestii zaciągnął hamulec ręczny. Oby nie okazało się, że kiedy go puści, linka hamulca zapiekła się na amen.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu