Już jutro będziemy żegnać kolejny rok, który dostarczył nam sporo nowinek, przełomowych prezentacji, no i na pewno sporo emocji, zwłaszcza dla miłośni...
Już jutro będziemy żegnać kolejny rok, który dostarczył nam sporo nowinek, przełomowych prezentacji, no i na pewno sporo emocji, zwłaszcza dla miłośników nowych technologii.
Niektóre z tych wydarzeń uznaliśmy za naprawdę warte wyróżnienia i przypomnienia, bo nie tylko były ważne w kontekście minionego roku, ale w naszej ocenie będą rzutowały na kształt wielu usług i produktów w następnych latach.
Nasze wybory będą też z pewnością pokrywały się z osobistymi odczuciami i zainteresowaniami poszczególnych redaktorów Antyweb, ale to chyba dobrze, dzięki temu wyszedł dość oryginalny przekrój tych wydarzeń. A więc zapraszam do zapoznania się z naszym zestawieniem. Kolejność zupełnie przypadkowa:).
Next Geny - Kamil Ostrowski
Mimo faktu, że nowa generacja konsol do złudzenia przypomina poprzednią, wzbogaconą o lepsze komponenty, to i tak sądzę, że trzeba uznać premierę PlayStation 4 i Xboksa One za najważniejsze wydarzenie tego roku. Oczywiście pod warunkiem, że w kręgu Waszych zainteresowań są gry wideo. PlayStation 4 i Xbox One zadebiutowały po generacji, która zdaniem większości graczy, obserwatorów i samych deweloperów trwała za długo. Xbox 360 pojawił się na rynku w 2005 roku, a PlayStation 3 w 2006. Minęło więc osiem długich lat, zanim doczekaliśmy się zmiany warty. Zbyt długo.
Upowszechnienie się dysków twardych w konsolach i powszechny dostęp do sieci, a także zmiana polityki producentów (i ostra konkurencja) sprawiły, że odczuliśmy zmianę niezbyt wyraźnie. Znajome interfejsy, znajome rozwiązania, znajome akcesoria. Zmieniły się głównie procesory, karty graficzne i inne komponenty, składające się na konsolę. Co ciekawe, mimo że rewolucji ze świecą szukać, sprzęty sprawiają wrażenie wykańczanych w lekkim pośpiechu - usługi udostępniania w PlayStation 4 nie sprostały oczekiwaniom, a Xbox One prawie wszędzie poza USA wydaje się nieco wybrakowany, z uwagi na brak dostępu do tak szeroko reklamowanych usług. O sytuacji w Polsce w ogóle nie wspomnę.
Nowa generacja na pewno jeszcze nie raz nas zaskoczy, za parę lat twórcom prawdopodobnie uda się dopracować szczegóły i dodać funkcje, których obecnie brakuje. Nowe bebechy, to nowe możliwości w kwestii grafiki - czeka nas więc upragniony od dawna rozwój, zarówno ilościowy, jak i jakościowy. Mam nadzieję, że w końcu doczekamy się końca "kameralności" gier wideo. Przynajmniej w segmencie AAA, rynek indie to inna sprawa. W 2014 będzie się działo.
Intel Extreme Masters - Paweł Książek
Długo nie trzeba się zastanawiać, żeby wybrać największe e-sportowe wydarzenie 2013 roku. Bez wątpienia jest to Intel Extreme Masters, które odbyło się w styczniu w katowickim Spodku. Przyciągnęło tyle ludzi, że wiele cenionych osób w tym środowisko, uznało polską imprezą, jako jedną z najlepszych w historii sportów elektronicznych na świecie. To duże wyróżnienie zarówno dla organizatorów, których część była z naszego kraju, a także dla kibiców, którzy wówczas stworzyli niezapomnianą atmosferę.
Przez trzy dni trwania imprezy, do Spodka zawitało 50 tysięcy osób. Nikt nie spodziewał się tylu odwiedzających, dlatego niektórzy musieli przez wiele godzin stać w kolejkach, aby dostać się do środka. Transmisja w internecie było wyświetlana 14 milionów razy, a w jednym momencie oglądało ją ponad 400 000 widzów. To duży sukces, który został dostrzeżony przez sponsorów i światowych przedstawicieli organizatora.
Dzięki temu w 2014 roku po raz kolejny Intel Extreme Masters zawita do Polski. Tym razem jednak jako światowe finały, które od początku odbywały się na targach CeBIT. Katowicka impreza pokazała, że organizatorzy nie mają innego wyjścia – muszą sprowadzić najlepszych graczy na świecie do Spodka. Tak też się stanie już 14 – 16 marca. Wydarzenie to będzie jeszcze większe niż tegoroczna edycja, więc fani e-sportu powinni już rezerwować bilety do stolicy województwa śląskiego.
Odejście Ballmera - Maciej Sikorski
Trzeci kwartał przyniósł nam prawdziwe trzęsienie ziemi w Microsofcie. Najpierw dowiedzieliśmy się, że Steve Ballmer rezygnuje ze stanowiska i w ciągu roku w korporacji pojawi się nowy CEO. Niedługo później pojawiła się informacja dotycząca przejęcia przez giganta z Redmond oddziału "mobilnego" Nokii. Amerykański gigant na przestrzeni dwóch tygodni zapewnił branży dawkę emocji, obok której nie można przejść obojętnie. Możliwe, że mówimy nie tyle o wydarzeniu (wydarzeniach) mijającego roku, co nawet kilku ostatnich lat.
Odejście Ballmera przez większość osób odbierane jest bardzo pozytywnie. Częściej niż pytanie o przyczyny tej decyzji, można usłyszeć zdanie, iż firma i rynek musiały na nią czekać zdecydowanie zbyt długo. Chociaż następca Gatesa popełnił kilka błędów, czasem bardzo poważnych, to nie należy go oceniać jednoznacznie źle. Microsoft jest potężną korporacją, zarabia grube miliardy dolarów, ich biznes nie opiera się na jednym produkcie. W przyszłość też mogą patrzeć z pozytywnym nastawieniem – spadki na rynku PC w końcu wyhamują, segment biznesowy przynosi wielkie zyski, platforma Windows Phone cieszy się coraz większą popularnością. Potencjał jest spory, a na realizację czeka jeszcze plan restrukturyzacji firmy.
Wspomniany plan przygotował ponoć sam Steve Ballmer – to zwieńczenie jego przygody z MS (prawdopodobnie). Trudno stwierdzić, czy następca podąży drogą nakreśloną w dokumencie. Może plan trafi do kosza i nowy CEO będzie realizował własną wizję (o ile dostanie na to zgodę)? Niezwykle intrygującym wątkiem jest oczywiście przyszłość największego oddziału Nokii, którego przejęcie (stosunkowo niskim kosztem) należy uznać za spory sukces Ballmera. Ów sukces może mieć spory wpływ na losy nie tylko Microsoftu i Nokii, ale też całej branży mobilnej, a nawet sektora IT.
SteamOS - Filip Żyro
Prawdopodobnie część czytelników Antyweba zarzuci mi monotematyczność, ale cóż zrobić. Skoro wybieramy wydarzenie roku 2013 nie pozostaje mi nic innego, jak napisać szczerze od serca, o tym co moim zdaniem rzeczywiście było istotne z punktu widzenia fana nowych technologii. Uważam, że było to ogłoszenie przez Valve całego projektu, na który składać się będzie system operacyjny, kontroler, a także dedykowana “konsola”. Mój typ nie mógł być inny. Mam wrażenie, że Valve na prawdę sporo namiesza na rynku gier wartym miliardy (biliardy?) dolarów.
Przede wszystkim mam poczucie, że wszystko co składa się na projekt od Valve’a może wywrócić rynek do góry nogami. Najważniejszy jednak będzie SteamOS, system operacyjny dla graczy, który w innowacyjny sposób podejdzie do tego tematu, głównie dlatego, że będzie oferowany za DARMO. Drugim istotnym elementem projektu jest pad, w śmiesznie niskiej cenie 50$, który w przystępny sposób będzie oferował to co najlepsze w konsolach – rozgrywkę z naszej kanapy. Na dodatek gry na tę platformę będą o kilkadziesiąt/kilkaset złotych tańsze, niż te na Xboxa czy Playstation. Zwieńczeniem całości będą Steam Machines – komputery stworzone do elektronicznej rozgrywki w przystępnych cenach i wysmakowanej stylistyce. Projekt Valve’a może mieć również inny aspekt niż ten krótkoterminowy. Otóż pozwoli na zdobycie niepodważalnej pozycji w świecie dystrybucji gier. Projekt ten może zrobić z Valve’a prawdziwego giganta technologicznego.
Na szczęście nie będziemy musieli długo czekać, aby sprawdzić czy moje przewidywania są słuszne. Już za kilka miesięcy zobaczymy, czy rzeczywiście całe to zamieszanie było warte uwagi. Czy rzeczywiście przyniesie on zmiany na korzyść graczy z całego świata? Przekonamy się w 2014.
Druk 3D - Karol Kopańko
Telefon upadł Ci na chodnik. Na szczęście nie na ekran, ale na „plecki”. Niestety pojawiła się na nich okropna rysa, która przy każdym dotknięciu opuszkami palców wbija igły coraz głębiej w serce geeka.
Rok 2013 otworzył przed nami możliwość, dzięki której nie będziemy już musieli wybierać się do sklepu po nową obudowę, bo będziemy ją mogli sami wydrukować w domowym zaciszu. Ale to dopiero początek. Już teraz możemy przecież tworzyć bardzo skomplikowane obiekty, a dalej w kolejce stoi jedzenie i ludzkie organy.
Drukowanie 3D będzie ważniejsze niż cały Internet – mówi Chris Anderson, były redaktor naczelny Wired, który rzucił tę świetną posadę, aby wcielać w życie swoje przewidywania. Mijające 12 miesięcy okazały się również czasem kiedy wiele technologii dostępnych kiedyś za duże pieniądze, potaniało na tyle, aby mogło trafić pod strzechy.
Druk 3D to tylko jedna z nich. Co powiecie na testy DNA 23andMe, które można było wykonać (do sprawy wmieszały się organy rządowe) za $299? A kręcenie filmów z powietrza przy użyciu drona, tak że już nie trzeba wynajmować helikoptera? Ceny zaczynają się już od niewiele ponad tysiąca!
Nadchodzi piękny czas szerokiej dostępności technologii zarezerwowanych niegdyś dla wybranych.
Nju mobile - Grzegorz Ułan
Dla mnie najważniejszym wydarzeniem, akurat na polskim rynku telekomunikacyjnym, była oferta nju.mobile. Była to pionierska oferta dla użytkowników prepaid, dzięki której po przekroczeniu określonej kwoty mogli korzystać bez ograniczeń z dostępnych usług. Tak naprawdę Orange udało się stworzyć usługę, która stawiana była później za wzór do naśladowania i kopiowania przez poszczególnych operatorów.
Pierwszy odpowiedział Play i to bardzo szybko, bo już następnego dnia udostępniając podobną ofertę w Red Bull Mobile. Następny w kolejce po użytkowników prepaid stanął VirginMobile, któremu udało się ledwie zbliżyć do oferty nju.mobile. Oferta Red Bull Mobile chyba również nie spotkała się ze spodziewaną popularnością i chwilę później Play wypuścił nową ofertę na kartę MINI MAX, przebijając ofertę nju.mobile o przysłowiową złotówkę.
Niemniej chyba nikomu nie udało się w rezultacie przebić w popularności tej pionierskiej oferty Orange. To też kolejny przykład, że dobrze przygotowana, innowatorska usługa, okraszona oryginalną kampanią reklamową, jest z góry skazana na sukces. Jest to też moje osobiste odczucie, które wyraziłem jeszcze pod koniec listopada w osobnym wpisie, w którym nawet wyżej oceniłem tę ofertę od tej abonamentowej, z której aktualnie korzystam w Orange.
Bez wątpienia był to rok ofert na kartę, który też jednoznacznie obnażył brak dopasowania obecnych abonamentów u naszych telekomów do aktualnego wykorzystywania smartfonów, gdzie coraz częściej i więcej korzystamy z transferu danych niż dzwonienia i smsowania. Wygórowane stawki czy progi poszczególnych pakietów, gdzie aby korzystać bez limitu z oferowanych usług musimy brać pod uwagę koszt rzędu 100 zł i w górę, przegrywają z elastycznymi ofertami na kartę, gdzie przy relatywnie niskich kosztach możemy cieszyć się ofertami bez limitu, a różnicę przeznaczyć na raty na nowy telefon.
Wydaje mi się, że taki, a nie inny obraz usług telekomunikacyjnych w minionym roku sprawi, że w przyszłym będziemy świadkami jeszcze bardziej agresywnych cenowo ofert i być może w końcu doczekamy się pierwszej oferty na nielimitowany transfer danych, na co liczę i czekam, a myślę, że nie tylko ja.
Świńska afera - Marcin Drews
Rok był niewątpliwie ciekawy i mój wybór może być zaskoczeniem. Dla mnie osobiście najważniejszym wydarzeniem była bowiem pseudoafera Makro, a raczej jej społeczny oddźwięk. Właśnie ta sytuacja sprawiła, że sięgnąłem ponownie po "Teorię komunikowania masowego" Denisa McQuaila, by odświeżyć sobie procesy i modele oddziaływania mediów.
Odnoszę wrażenie, że zatoczyliśmy społeczne koło, powracając do obalonych już teorii wszechmocy mediów. Otóż w kraju wieprzowiną stojącym, gdzie kultura mięsna jest obok religii najważniejszą tradycją, ludzie odkryli, że... wieprzowina pochodzi od wieprza, co wywołało społeczny szok. Cały ten medialny pożar rozpoczął się od jednej iskry umiejętnie podsyconej przed tabloidy i nie mniej brukowy Internet. W efekcie na sieć handlową spadł tzw. shitstorm, jak w slangu sieciowym zwykło się określać zmasowany atak w mediach społecznościowych.
Dlaczego to dla mnie ważne wydarzenie? Otóż wskazuje ono na fakt, iż w Polsce wciąż mamy do czynienia z instytucją niewyrobionego, spolegliwego w znaczeniu potocznym czytelnika/widza/słuchacza, któremu można wcisnąć wszystko, o ile ma to posmak sensacji. Przykład świńskiej afery najlepiej pokazuje, na czym polega fenomen poparcia społecznego dla spiskowych teorii Macierewicza.
Do głosu dochodzą mniejsi gracze - Tomasz Popielarczyk
Rok 2013 zaowocował wzmożonym ruchem na rynku mobilnym. Bynajmniej nie mam tutaj na myśli gigantów, którzy zgodnie z oczekiwaniami zaprezentowali swoje nowe generacje produktów (iPhone 5S, Nexus 5, LG G2 itd.). Znacznie ciekawiej było na uboczu, gdzie swoich sił próbowali Jolla, Oppo, Mozilla, Canonical czy Cyanogen Inc. Dlaczego to takie ważne? Bo w 2014 roku zobaczymy kolejne mniejsze i większe inicjatywy, których twórcy, rozochoceni udanymi premierami poprzedników, zuchwale rzucą rękawicę wiodącym, wielkim markom.
Na przetasowania w tym segmencie się nie zanosi, choć w przeciwieństwie do sytuacji sprzed roku trudno wskazać dziś jednego, wyraźnego lidera rynku mobilnego. Apple ciągle chwali się bardzo dobrymi wynikami, ale w segmencie Androida postępuje rozwarstwienie – konkurenci wydają się zmniejszać dystans do kierującego peletonem Samsunga. Zza horyzontu wyłania się jednak prawdziwe zagrożenie – chińscy giganci, jak Meizu czy Xiaomi, którzy biją rekordy popularności w Państwie Środka i z chęcią powtórzą swoje sukcesy w skali globalnej.
Mozilla i Canonical nie zaszaleli w tym roku. Owszem, zadebiutowały ich mobilne platformy, ale trudno mówić tutaj o jakimś większym wydarzeniu. Nie powinniśmy jednak stawiać na nich kreski, bo zarówno Firefox OS jak i Ubuntu mają potencjał, by stać się czymś więcej niż tylko ciekawostkami.
O ile iOS Apple’a jest w dalszym ciągu spójnym i jednolistym systemem, to w segmencie Androida króluje fragmentacja. Nie to może być jednak największym zmartwieniem Google’a. Firmy takie jak Jolla, BlackBerry czy nawet Canonical chcą czerpać pełnymi garściami z dorobku zielonego robota i konstruują swoje systemy tak, by były kompatybilne z jego aplikacjami. Tymczasem Android w wydaniu takich firm, jak Cyanogen czy Xiaomi to niemal zupełnie inny system, który do działania już nie potrzebuje dodatków kalifornijskiej firmy i może z powodzeniem wypłynąć na głębokie wody.
Czy tak się stanie? Czy rok 2014 to kolejny wysyp małych firm, drobnych inicjatyw i przedsięwzięć oraz domorosłych twórców jednego czy dwóch smartfonów? Będzie na pewno ciekawie.
Chromebooki - Konrad Kozłowski
Gdybym kilka lat temu został zapytany o opinię na temat komputera wyposażonego w system operacyjny oferujący jedynie przeglądarkę internetową, zapewne w pierwszej kolejności wykonałbym wymowny gest kilkukrotnego stuknięcia się palcem w czoło. Dziś taka idea nie wydaje się już tak oderwana od rzeczywistości, czego najlepszym przykładem nie jest jedno wydarzenie, lecz proces zachodzący od kilkunastu miesięcy, którym kieruje Google.
Ponad dziesięć nowych urządzeń, w tym od partnerów wspierających projekt od dłuższego czasu, ale także tych zupełnie nowych. Nie są to jednak partnerzy drugiej czy trzeciej kategorii, lecz takie marki jak Lenovo, Dell czy HP. Każda z firm przygotowała własną propozycję Chromebooka i choć nie obyło się bez pewnych zgrzytów, takiego wyboru użytkownicy nie mieli jeszcze nigdy wcześniej.
Przebierać możemy pomiędzy laptopami z mniejszymi, jedenastocalowymi ekranami, lecz jeżeli będziemy potrzebować większej powierzchni roboczej to wybrać możemy także ten oferujący ekran o przekątnej wynoszącej czternaście cali. HP zdecydowało się na zastosowanie portu microUSB jako złącza od zasilania, co umożliwia nam zabranie w podróż tylko jednej ładowarki dla naszego laptopa, tabletu i smartfona. Za 199 dolarów nabyć już można Chromebooka od Acera, do tego nowy typ aplikacji, pakiet QuickOffice i szeroka gama urządzeń to naprawdę sporo jak na projekt przez wielu nadal określany mianem ciekawostki. Zauważyła to także konkurencja (czyt. Microsoft), przygotowująca serię antyreklam z Chromebookami w roli głównej. I jest to chyba najlepszy dowód na to, że rozwój projektu Googlersów jest cały czas na właściwym kursie.
Takiego obrotu sprawy mało kto się spodziewał i dlatego właśnie ekspansja Chrome OS jest dla mnie najciekawszym wydarzeniem 2013 roku.
Sony RX1 - Jan Rybczyński
Mijający rok można rozpatrywać pod różnymi kątami. Ja staram się do tego rodzaju ocen podchodzić praktycznie, więc zastanawiam się co zrobiło na mnie największe wrażenie? Co w świecie technologii najwięcej zmieniło w moim życiu? Była jedna recenzja, która wywróciła mój sprzętowy świat do góry nogami, a to nie zdarzyło się nigdy wcześniej, mam więc do czynienia z czymś nawet większym niż wydarzeniem jedynie 2013 roku. Dla mnie było to fotografowanie aparatem Sony RX1.
Co prawda sam aparat powstał w 2012 roku, natomiast jego następca – RX1R już w 2013. Dodatkowo Sony wypuściło dwa pierwsze bezlusterkowce, które mają pełną klatkę i które mam nadzieję przetestować w przyszłości. Inni producenci również mocno zaatakowali rynek bezlusterkowców, które pokazały, że wreszcie mogą konkurować z lustrzankami, bez względu na półkę cenową. Mówiąc ogólnie, to właśnie tego rodzaju aparaty z najwyższej półki są dużą zmianą na rynku foto. Mówiąc konkretnie, żaden aparat fotograficzny nigdy nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak RX1.
Najlepszym dowodem na to jest fakt, że czas mija, ja co kilka miesięcy wracam do zdjęć wykonanych RX1 i wciąż robią na mnie ogromne wrażenie. To pierwszy sprzęt, na który mnie ewidentnie nie stać, nie mogę go po prostu pójść i kupić, a naprawdę bardzo chciałbym z niego korzystać na co dzień, zarówno robiąc zdjęcia do prywatnego albumu, jak i zdjęcia sprzętu do recenzji, które piszę. Dodatkowo, oprócz samej jakości, wrażenie zrobiło na mnie połączenie ogromnych, profesjonalnych możliwości z kompaktowymi wymiarami. Nie wykluczam, że Sony Alpha 7 i 7R będą jeszcze lepsze, chociaż z pewnością nie tak poręczne z większym obiektywem. Ważne jest jednak, że nie chodzi tylko o syntetyczną jakość. Dla mnie zdjęcia z RX1 maja po prostu to coś, co powoduje, że chcę je oglądać, znowu i znowu.
Drugim największym wydarzeniem było dla mnie porzucenie tabletów z mobilnym systemem operacyjnym na rzecz tabletu z Windows. Jest to zasługa zarówno wydania Windows 8.1, nowego procesora Intel Atom Z3740, jak i połączenie tego wszystkiego w jednym produkcie w bardzo przystępnej cenie – Asusie T100. Ciekawe jestem jak tego rodzaju sprzęty rozwiną się w roku 2014.
LG&Google - Tomasz Krela
Kończący się rok był pełen zaskoczeń i pokazał dobitnie, że nie ma rzeczy pewnych, a każda nowa premiera może okazać się albo spektakularną porażką albo sukcesem. Koreański koncern LG na pewno będzie mógł zaliczyć go do udanych. Ubiegłoroczna premiera Nexusa 4 i bliska współpraca z Google dała potężnego kopa firmie także w tym roku. Nexus 4 był towarem pożądanym przez wiele osób. Premiera jego następcy, stworzonego przez koreańską firmę, budziła również bardzo dużo emocji. Co prawda, opadły one nieco w przypadku niektórych recenzentów, którzy testowali zarówno tegoroczny model, jak i zeszłoroczne dziecko związku LG i Google. Nie zmienia to faktu, że LG produkując model G2, który spotkał się z bardzo dobrymi recenzjami, zmieniło wizerunek z firmy wyśmiewanej przez wielu – głównie z powodu braku udostępniania aktualizacji oprogramowania do swoich telefonów - w firmę, której produkty działają na zbiorową wyobraźnię.
Nie ulega wątpliwości, że LG z miesiąca na miesiąc wyrasta na godnego konkurenta Samsunga. Przyszły rok może przynieść ciekawe wydarzenia - LG powróciło po rocznej przerwie, m.in. na rynek tabletów pokazując, że rynek mobilny będzie dla firmy wiodący, obok działu zajmującego się produkcją telewizorów i ekranów.
Firefox OS i Facebook Home – to historia dwóch potężnych firm, które postanowiły ugryźć dla siebie trochę tortu rynku mobilnego. Jak się okazało, zarówno jeden i drugi projekt okazał się potężnym niewypałem. Pierwszy raczkuje i raczej nie będzie mu dane dorosnąć do pełnoprawnego systemu mobilnego. Kolejny pomysł Facebooka okazał się być klapą. Po wyczekiwanej przez wielu premierze, przyszedł czas weryfikacji produktu, który okazał się brutalny dla programistów Facebooka. Użytkownicy smartfonów nie pokochali Facebook Home – delikatnie mówiąc.
Rok 2013 to rok, podczas którego byliśmy świadkami prawdziwego wysypu wszelkiej maści smartwatchy. Inteligentne zegarki atakowały nas z każdej strony, dobitnie udowadniając, że trend wear computingu dzieje się na naszych oczach. Niestety projektów urządzeń lub gotowych produktów, które rzeczywiście do czegoś się nadają, jest na rynku jak na lekarstwo. Tym samym kolejny raz trzeba spojrzeć trzeźwo na crowdfunding jako miejsce, gdzie pojawiają się kalki konkretnych produktów. Dlaczego wspominam o finansowaniu społecznościowym? To właśnie tam w mijającym roku można było zobaczyć wiele projektów zegarków. Wiele z nich uzyskało konieczne finansowanie, internauci pokochali tę kategorię urządzeń, mimo tego, że tak naprawdę to wciąż tylko ciekawe gadżety, a nie urządzenia pierwszej potrzeby w wypełnionym elektroniką życiu codziennym - Kreyos Meteor, CUBIT, FiLIP.
Polskie Startupy - Grzegorz Marczak
2013 był zdecydowanie rokiem polskich startupów. Nowy Skype rodem z PL wprawdzie jeszcze nie powstał ale to są moim zdaniem błędne ambicje. Mamy natomiast sporo naprawdę dobrego materiału i potencjału na międzynarodowy sukces.
Warto zauważyć też jak dużą pracę trzeba włożyć aby zostać na arenie międzynarodowej dostrzeżonym. Sam produkt to nawet nie połowa sukcesu. Orka zaczyna się na konferencjach, konkursach, budowaniu sieci kontaktów itp. Produkt czy usługa to oczywiście podstawa ale jakością raczej trudno dziś wygrać ponieważ jest ona relatywnie łatwo osiągalna dla każdego kto chcę zrobić coś na dobrym poziomie. Reszta to kwestia marketingu i sprzedaży.
Aby nie być gołosłownym przytoczę kilka przykładów zaczynają od tych ostatnio najgłośniejszych czyli na przykład Estimote, które zostało wsparte 3 milionami dolarów przez bandę bardzo znanych inwestorów. Bardzo ładnie promuje się Brand24, który od stycznia zaczyna podbój USA a już dziś jest o nim dość głośno w niektórych branżowych mediach zagranicznych.
Warto też wyróżnić takie produkty jak Base, UXPin, Colibri, sher.ly. Usługi z różnych kategorii ale charakteryzujące się bardzo dobrą jakością wykonania, dobrze przemyślanymi usługami oraz dobrym zapleczem technicznym i merytorycznym.
Mamy też sporą grupę innowatorów którzy wymyślają z sukcesem nowe produkty i usługi. Mowa tutaj o kostce do gier tabletowych Dice+ (sprzedawana w sklepie Apple jako jedyny polski produkt) o Interclinic i ich okularach które zrobiły niezłe zamieszanie na Kickstarterze i z pewnością pozyskają finansowanie w razie potrzeby. Myśląc o innowatora mam też na myśli Legimi, które wprowadziło nowy model "czytania" książek oraz o Audiotece które swoimi super produkcjami pokazał jaki potencjał tak naprawdę kryje się w audiobookach. Audiotekę należy wyróżnić również za to systematyczne wchodzenie na nowe rynki i budowanie pozycji europejskiego lidera w swojej branży.
Technologiczne projekty na które warto zwrócić uwagę i o których było głośno to Migam.pl, zortrax.com czy Limtel. Migam buduje technologię dzięki której zautomatyzujemy proces tłumaczenia dla osób głucho niemych, Zoltrax zrobił i sprzedaje drukarki 3D (zarówno zastosowań domowych jak i biurowych) a Limtel zbudował technologię na bazie której każdy może usprawnić usługi telekomunikacyjne we własnej firmie.
Mamy wreszcie grupę aplikacji mobilnych, edukacyjnych i rozrywkowych. Wśród nich jest Brainly z ponad 20 milionową bazą użytkowników, Duckie Deck z swoim zestawem gier edukacyjnych dla najmłodszych, Vivid Games który zbudował najlepszą polską produkcję mobilną Real Boxing, Foldify pokazujący jak uwolnić kreatywność przy pomocy tabletu. Warto też wymienić tutaj Listonic który cała czas dąży do usprawnienia procesu zakupów spożywczych przez telefon.
Na koniec wspomnieć muszę jeszcze o Pixers i Glov.co. Pixers od nowa buduje modę na plakaty (uogólniając trochę to co robią) natomiast Glov.co to produkt z branży kosmetycznej dedykowany kobietom.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu