Technologie

Smartfony roku 2014? Rewolucji nie będzie

Maciej Sikorski
Smartfony roku 2014? Rewolucji nie będzie
Reklama

Czas posumowań roku 2013 powoli dobiega końca i świetnie widać to m.in. w branżowych mediach – zestawienia wydarzeń z mijającego roku ustępują miejsca...

Czas posumowań roku 2013 powoli dobiega końca i świetnie widać to m.in. w branżowych mediach – zestawienia wydarzeń z mijającego roku ustępują miejsca prognozom na rok kolejny. Przybywa również plotek i wróżenia z fusów: w ciągu kilku świątecznych dni pojawiło się np. sporo wpisów poświęconych telefonom, jakie zobaczymy w roku 2014. Czego należy się spodziewać?

Reklama

Plotki dotyczące następnego iPhone’a czy kolejnego smartfonu z serii Galaxy S pojawiają się w dzisiejszych czasach krótko po prezentacji ich najświeższych wersji. Czasem może to być nawet ten sam dzień: w nowym modelu jest to i to, zabrakło tego, ale pewnie zobaczymy to u następcy. Bywa i tak, że o pewnych rozwiązaniach mówi się wprost, iż trafią na pokład kolejnych wersji. Nie dziwi mnie zatem, że pod koniec roku mamy do czynienia z prawdziwym festiwalem pogłosek dotyczących premier roku 2014. Przewijają się wśród nich iPhone 6, Galaxy S5, HTC One 2, Xperia Z2 czy LG G3. Co rzuca się w oczy po lekturze tych doniesień? Duże prawdopodobieństwo, iż żaden z producentów nie zaserwuje nam wielkiej niespodzianki.

Wspomniane doniesienia i pogłoski są dość podobne: kolejny smartfon będzie miał większy wyświetlacz (z podwyższoną rozdzielczością), mocniejszy procesor, więcej megapikseli w aparacie, ewentualnie firma dorzuci trochę pamięci operacyjnej, poprzestawia klawisze, doda czytnik biometryczny. Trudno znaleźć w tym zapowiedź rewolucji lub przynajmniej motywu, który mógłby na dłużej stać się tematem dyskusji. To po prostu kolejny etap wyścigu na podzespoły. Na nieszczęście klientów traci on sens i staje się sztuką dla sztuki.

Ktoś może oczywiście napisać, że mamy do czynienia wyłącznie z plotkami i tekstami pozbawionymi sensu – przecież nie można przewidzieć, co szykują Apple i Samsung. A co, jeśli będą to dwa bardzo mocne uderzenia? Przecież ich topowe smartfony z roku 2013 nierzadko uznawano za odgrzewane kotlety i symbol zastoju. Firmy muszą sobie zdawać sprawę z nieprzychylnych opinii i to zapewne skłania je do wytężonej pracy. W teorii faktycznie może to wyglądać w taki sposób. Pojawia się jednak pytanie, czy ową teorię da się jakoś wdrożyć w życie? Co z tego, że giganci wiedzą, iż wymaga się od nich innowacji, skoro nie są w stanie dostarczyć ich na rynek?

Ta niemoc nie musi nawet wynikać z zastoju konkretnej firmy czy konkretnych firm – to szersze zjawisko. W plotkach dotyczących nowych produktów nie wspomina się o przełomowych technologiach, funkcjach i podzespołach, bo po prostu nikt nie ma na nie pomysłu i nie wiadomo nawet, gdzie szukać wskazówek. Idea smartfonu w obecnej formule wydaje się dopracowana i trudno wykonać tu kolejny milowy krok. Przynajmniej na razie. Z czasem pojawią się oczywiście świeże rozwiązania, nowe materiały oraz pomysły ich zastosowania na szerszą skalę, ale raczej nie nastąpi to w roku 2014.

Jasne, że możemy być świadkami wielkiej niespodzianki, sam będę takowej wypatrywał, bo ruch w biznesie zawsze mile widziany, Jednocześnie jednak nie oczekuję premier na miarę przełomu i to w każdym kwartale. Domyślam się, że atmosfera będzie stale podgrzewana przez producentów, media i wszelkiej maści ekspertów, ale podejrzewam, iż w wielu przypadkach skończy się to poważnym rozczarowaniem. Oby nie we wszystkich...

Źródło grafiki: verdant.com.au

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama