Czara goryczy się przelała, nawet dla fanbojów PlayStation. Sony od jakiegoś czasu z każdym krokiem w przód, robi trzy kroki w tył.
Przez naprawdę długi czas byłem dość zaślepionym fanboyem PlayStation, który nie dopatrywał się żadnych złych ruchów ze strony japońskiego giganta. Zawsze broniłem Sony za wszelką cenę, czasami nawet nie do końca słusznie - przyszedł jednak czas, kiedy wyrosłem z internetowych wojenek na temat konsol (całe szczęście) i zacząłem korzystać ze wszystkich ekosystemów, dostrzegając również spore zalety sprzętów Nintendo i Microsoftu, zdając sobie sprawę z nie do końca trafionych decyzji Sony. Od początku nowej generacji japońska firma ma nie najlepszą passę - i chociaż jestem szczęśliwym posiadaczem PlayStation 5, na które długi czas polowałem i jestem ze sprzętu ogromnie zadowolony, to są rzeczy, które mnie prawdziwie bulwersują.
Dyski, czyli zamieszanie od początku istnienia PS5
Dysk SSD był czystą koniecznością w nowej generacji konsol, jednak zaledwie 825 GB, chociaż w istocie przestrzeni użytkowej zaledwie blisko 660 GB w środku PS5 było niezrozumiałą decyzją. W przypadku, kiedy każda większa gra pokroju Horizon Forbidden West zajmuje blisko 100 GB, a Call of Duty: Warzone przekracza 200 GB, jest to niesamowicie mało miejsca. Sony na szczęście zdradziło, że będziemy mogli rozbudować pamięć swojej konsoli, montując w środku dodatkowy dysk…
Którego nie było w sprzedaży przez bardzo długi czas, a kiedy się już pojawił, to w dość zaporowej cenie. Czekanie blisko roku na możliwość zwiększenia pamięci dyskowej za takie pieniądze, jeszcze kiedy porównamy to do konkurencji, gdzie Xbox Series X oferuje około 200 GB więcej, Sony wypada… naprawdę blado. Jest to jednak zaledwie początek.
Upgrade’y gier do wersji next-gen… a właściwie ich brak
Macie grę na PS4 i liczycie, że kupując PS5 będziecie mogli w nią zagrać w jakości nowej generacji? Niestety, jesteście w błędzie - chociaż z początku Sony pozwalało na doświadczenie mocy swojego nowego sprzętu, to jakiś czas temu się z tego pomysłu wycofali. Podczas ogłoszenia o braku bezpłatnej aktualizacji w przypadku Horizon Forbidden West, internet wybuchł - i wtedy Sony “wykazało się dobrym sercem” pozwalając na darmowy upgrade, zaznaczając jednak, że jest to absolutnie ostatni taki przypadek. I faktycznie - posiadacze Gran Turismo 7 w wersji na PS4 musieli dopłacić, żeby móc cieszyć się ulepszeniami i możliwościami DualSense’a. W przypadku bezpośredniego konkurenta oczywiście taki problem nie istnieje, stąd taka zagrywka Sony zwyczajnie irytuje - tym bardziej, że bardzo często do zestawów z konsolą dołączane są gry w wersji na ósmą generację konsol.
PlayStation Plus Premium, czyli odpowiedź na Game Passa, która przed startem w Polsce wywróciła się już wiele razy
PlayStation Plus Premium to długo oczekiwana odpowiedź na Game Passa. Ogromny katalog gier, możliwość zagrania w klasyczne tytuły, streaming, ekskluzywne wersje próbne nadchodzących produkcji - no po prostu bajka. Niestety, ale do startu usługi w Polsce jeszcze prawie miesiąc, a nowy PS+ już wykonał kilka solidnych fikołków.
Po pierwsze: zapowiedź usługi, w której widniała informacja, że streaming będzie dostępny tylko dla krajów, gdzie dotychczas było dostępne PS Now - czyli nie w Polsce. Dodatkowo brak polskich cen, a w konsekwencji zawyżenie i tak wysokiej ceny przez przeliczenie kwoty z euro na złotówki, oraz brak jakiegokolwiek poważnego stanowiska od polskiego oddziału i otrzymanie osobnego abonamentu w zastąpieniu Premium i brak zarysu jego ceny wzbudzały naprawdę mieszane uczucia.
Niedługo później doczekaliśmy się ogłoszenia, że streaming jednak zawita do większej ilości krajów - w tym również do Polski. To była świetna informacja, która ponownie zbudowała we mnie hype i zwiększyła wiarę w cały projekt. PlayStation Plus Premium wystartowało w pierwszych regionach Azji - a wraz z tym dowiedzieliśmy się, że klasyczne produkcje działają w mniej dopracowanych wersjach PAL, które również mają odświeżanie 50 Hz, a nie 60 Hz, jak w przypadku wersji NTSC. Najmniej zrozumiałe jest to, że w Azji nigdy nie było gier w wersji PAL, co spowodowało ogromną konsternację wśród graczy z tamtego rejonu. Poza tym, wszystkie osoby, które zakupiły dotychczasowy abonament PlayStation Plus w promocyjnej cenie, decydując się na ulepszenie do Extra czy Premium, były zmuszone dopłacić zaoszczędzoną wcześniej różnicę. To okazało się “przypadkowym błędem”, który naprawiono po jakimś czasie - mimo wszystko, taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.
Kiedy usługa wystartowała w Japonii, okazało się, że klasyki działają w NTSC. Nie wiecie dlaczego? Ja również. Co więcej, jeśli chcecie streamować gry, to musicie… poczekać w kolejce, bowiem serwery są zapełnione. Za to właśnie płaci się niemal pół tysiąca złotych w skali roku.
Czerwcowe PS+ to kolejny policzek w stronę graczy
Najnowsze zestawienie PS+ na czerwiec zawiera takie gry jak God of War, Naruto to Boruto: Shinobi Striker i Nickelodeon All-Star Brawl. Ostatnie dwie pozycje są produkcjami dla specyficznej grupy odbiorców, lecz główną gwiazdą tej rozpiski bez dwóch zdań jest God of War. Dokładnie ten God of War, który jest w PlayStation Plus Collection, katalogu nowego abonamentu oraz który był na tysiącach promocji za mniej niż 40 zł. Nie widzę możliwości, żeby ktoś w tę grę jeszcze nie zagrał - a nawet jeśli jakimś cudem tak się stało, to jest mnóstwo innych możliwości sięgnięcia po ten wybitny tytuł. To po prostu kolejny miesiąc do pominięcia w kwestii gier z abonamentu.
Każda dobra decyzja ciągnie za sobą trzy złe. Każdy pozytywny krok wiąże się z rozczarowaniami. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz japońska firma zrobiła coś dobrego dla graczy bez wzbudzania żadnych kontrowersji. Chociaż nadal PlayStation ma specjalne miejsce w moim serduszku, a PS5 jest główną platformą do grania, nie mogę znieść ostatnich miesięcy w wykonaniu Sony. Naprawdę mocno liczę, że sytuacja wkrótce ulegnie zmianie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu