Recenzja

Recenzja Horizon Forbidden West. Jeszcze więcej, jeszcze lepiej?

Piotr Kurek
Recenzja Horizon Forbidden West. Jeszcze więcej, jeszcze lepiej?
Reklama

Na kontynuację Horizon Zero Dawn studio Guerrilla Games kazało nam czekać niemal 5 równych lat. Czy warto było? Sprawdzamy najnowszą grę na wyłączność dla PlayStation 5 oraz PlayStation 4 - Horizon Forbidden West. Gra pojawi się w sklepach w najbliższy piątek, 18 lutego 2022 r.

Chwilę po tym gdy, rozpoczyna się przygoda w Horizon Forbidden West okazuje się, że wydarzenia z poprzedniej części nie przyniosły dobrego zakończenia. Światu wciąż grozi niebezpieczeństwo, a jedyną, która może mu się przeciwstawić jest Aloy. Jej podróż będzie będzie długa i żmudna, gdyż dzielna wojowniczka kontynuuje swoje poszukiwania kopii zapasowej GAI. Sztucznej inteligencją pozwalającej przywrócić Ziemi dawny kształt, pokonać maszyny i odwrócić działanie rdzy, która roznosi się po całej planecie. Aloy przez wiele miesięcy szuka sygnału, który wskazałby położenie jej kopii zapasowej. I choć wszystko wskazuje, że jej się to nie uda, w pewnym momencie odzyskuje nadzieję i nie zamierza się poddawać.

Reklama

Jednak odzyskanie GAI to dopiero początek - przed Aloy jeszcze trudniejsze wyzwanie. To odnalezienie systemów podrzędnych sztucznej inteligencji, które pozwolą jej zapanować nad maszynami i uruchomić procesy ratujące planetę. Potrzebne do tego będą POSEIDON, ETER, DEMETER. Przywrócenie tych systemów pozwoli GAI okiełznać HEFAJSTOSa - przebiegłego i najtrudniejszego w przejęciu oprogramowania. Zanim Aloy wyruszy w ostatnią podróż do Kotła GEMINI, gdzie będzie mogła stawić czoła nowym niebezpieczeństwom, czeka ją wiele, równie niebezpiecznych przygód.

Ruszamy na Zachód ku przygodzie

Zadanie zlokalizowania i zebrania wszystkich systemów nie będzie jednak łatwe. Tym bardziej, że do wszystkich lokacji nie da się dostać od razu. Tu twórcy pokusili się na progresywne odblokowywanie umiejętności Aloy pozwalających jej na odkrywanie dalszych fragmentów mapy. Pomogą w tym przyciągacz, przecinak do usuwania pnączy metalowych kwiatów, zapalnik do podpalania ognioskry i usuwania jej z drogi i maska tlenowa. Ta ostatnia otwiera przed Aloy głębiny Zakazanego Zachodu, w tym zatopione przed wiekami Las Vegas. Zdobyty sprzęty specjalne pomogą też w odnajdywaniu różnej maści znajdziek. A te przybrały postać reliktów przeszłości, czarnych skrzynek rozbitych statków powietrznych, czy zapisów z dronów monitorujących fragmenty mapy. Nie brakuje też zapisków z przeszłości, które jeszcze bardziej pozwolą poznać czas sprzed wielkiej katastrofy.

Specjalne sprzęty to jedno, ale nie można zapominać o nowym wyposażeniu Aloy, które zdobędzie po przekroczeniu granicy Zakazanego Zachodu.Tarczoskrzydła, co prawda nie pozwolą rudowłosej bohaterce latać, ale skoki z dużych wysokości czy przeskakiwanie z jednej krawędzi na drugą będą bezpieczniejsze dzięki tej energetycznej lotni. Choć poprzedniemu właścicielowi służyła również jako tarcza - Aloy w walce jej nie wykorzystuje. W szybszym przemierzaniu dzikich okolic pomogą oczywiście zdominowane wcześniej wierzchowce, w tym jeden, który z pewnością zaskoczy wielu. Jeśli śledzicie materiały prasowe udostępniane przez PlayStation, zaznajomieni jesteście z okładką gry i ostatnim jej zwiastunem - z pewnością będziecie wiedzieć, o czym piszę. Innym niespodzianki zdradzać nie będę.

Maszyny na złom, resztki na sprzedaż

A jeśli już jesteśmy przy maszynach, czas poznać nowe “modele”. To m.in. wspinający się po ścianach Wdrapulec, Mamukieł, który nie dość, że jest ogromną maszyną kroczącą, to pełni funkcję fortecy, na której podróżują Tenakthowie. Do tego gigantycznych rozmiarów grzechotnik Ślizgawiec, zamieszkujący tereny podmokłe “żółw” Muszlokłap oraz latające, wygrzewające się w cieple słońca Solarptaki. W Horizon Forbidden West nie brakuje też starych znajomych. Powrócą Czujki, Burzoptaki, Bysiory, Długonogi, czy Gromoszczęki. Wracają też Żyrafy pomagające odsłonić zamglone fragmenty mapy. Aloy będzie miała co robić. I to nie tylko w starciu z maszynami. Dziewczyna będzie musiała stawić czoła zbuntowanej frakcji plemienia Tenakthów, na czele której stoi bezwzględna Regalla chcąca zapanować nad Zachodem. A Aloy, jak na Zbawycznię Południka przystało, nie chce do tego dopuścić.

Z mapą czy bez. Za rączkę czy na oślep

Zakazany Zachód do mapa rozległa i znacznie większa niż to, co zaserwowano nam w pierwszej części gry - a przynajmniej mam takie wrażenie po kilkudziesięciu godzinach spędzonych w Horizon Forbidden West. Świat ten jest rozbudowany i oferuje zróżnicowane krajobrazy: od ośnieżonych szczytów górskich, poprzez gęste lasy, pustynie, a na oceanicznym wybrzeżu kończąc. Każda z “krain” wyróżnia się innym ukształtowaniem terenu, roślinnością (lub jej brakiem), maszynami i wyzwaniami, które czekają na Aloy.

Jednak z Zakazanym Zachodem mam pewien problem. Region, tak pilnie strzeżony przez zamieszkałe go plemiona i w gruncie rzeczy niedostępny dla Dzikiego Wschodu, szybko zaczął wydawać się znajomy. Głównie dlatego, że część wyzwań czekających na mnie do złudzenia przypominała to, co było dostępne w Zero Dawn - wystarczy wspomnieć tereny łowieckie. Jeśli Zachód tak bardzo odgradza się od Wschodu, liczyłem na zupełnie inne podejście do pewnych tematów. Oczywiście niektóre plemiona cechują się własnymi zaletami i różnią się i podejściem do panujących w świecie warunków, Aloy nie wzbudza większego zainteresowania, choć o Bohaterce z Południka słyszeli.

Nowe regiony są miłym dodatkiem do “oklepanych” już schematów. Na szczególną uwagę zasługują osady/miasta, choć nie ma w nich wiele do zrobienia. Poza misjami pobocznymi i standardowym zestawem sklepikarzy, warsztatu, i ogniska i areny treningowej, najczęściej będziecie wracać do nich by porozmawiać z postacią, od której otrzymaliście wcześniej zadanie. Każda z tych lokacji wygląda zupełnie inaczej i ulokowana jest na innej części mapy. Mamy więc osadę na pustyni, w gęstym lesie, na stoku ośnieżonej góry, itp. A każda stara się nam udowodnić, że tętni życiem. Mieszkańcy mają swoje obowiązki i nie są jedynie manekinami udającymi sztuczny tłum. Można ich zaczepić, chwilę porozmawiać i posłuchać plotek.

Reklama

A po godzinach można zasiąść do Napadu maszyn lub wziąć udział w wyścigach

A jeśli znudzi was bieganie po mapie, ubijanie kolejnych maszyn, otwieranie setek skrzyń i szukanie śladów starożytnych , być może zainteresujecie się Napadem maszyn. To gra planszowa, przypominająca nieco szachy. Na planszy rozstawiane są pionki “maszyn” z własnymi statystykami i zestawem ruchów. Zasady nie są skomplikowane, ale warto poświęcić kilka chwil na wprowadzenie wraz z poradnikiem. Tym bardziej, że wraz z postępem zdobywać będziecie nowe pionki o jeszcze większych zdolnościach. Pamiętajcie tylko, że im dalej na zachód, tym przeciwnicy są trudniejsi.

Przyjdzie jednak moment, w którym trzeba ruszyć w trasę. Jednak zanim Aloy zajmie się ratowaniem Ziemi, można wziąć udział w kilku pobocznych aktywnościach - bo nie można wciąż myśleć o zbliżającym się końcu świata. A co najlepiej relaksuje mieszkańców Zakazanego Zachodu? Bez wątpienia wyścigi na maszynach. A te w Horizon Forbidden West inspirowane są… Mario Kart. Przynajmniej odniosłem takie wrażenie. Podzielone na kilka tras zawody, pozwolą zdobyć dodatkowy sprzęt i odblokować następne wyzwania. A wyścigi, choć niekiedy sprawiają problemy ze sterowaniem, oferują m.in. są o tyle ciekawe, że na trasie rozmieszczone są przedmioty do zdobycia (strzały, pułapki, itp), które już przy pierwszym wyścigu wydają się znajome. Zrzucanie przeciwników z ich “metalowych wierzchowców”, strzelanie do nich z łuku czy rozrzucanie pułapek - zabawa na całego.

Reklama

Wracamy na szlak. Maszyny uciekają w popłochu

A gdy przyjdzie pora na poważne zadania, trzeba się do nich odpowiednio przygotować. Ekwipunek, którym Aloy się może posługiwać w Horizon Forbidden West jest na tyle zróżnicowany, że w niektórych momentach można się pogubić. Łuki, kusze, proce, miotacze, oszczepy i potykacze. Nie brakuje też przedmiotów leczących i różnej maści pułapek na metalowych wrogów. A każda z broni to różne statystyki i ataki specjalne. Łuk z ognistymi strzałami? A może ze strzałami rozrywającymi?

Nie można też zapomnieć o tym, że oznaczone są kolorem klasy - od pospolitych, do legendarnych. A każdą z nich można ulepszać w warsztacie i modyfikować zwojami - podobnie jak stroje, tych też jest przynajmniej kilkanaście. W zależności od rodzaju przeciwnika, przyda się inny oręż - z pomocą przychodzi znane koło ekwipunku pozwalające na zmianę broni. Spowolniony w ten sposób czas umożliwia także stworzenie amunicji, czy wspomnianych wcześniej pułapek.

Taniec z łukiem w stadzie maszyn

Walka w Horizon Forbidden West jest jeszcze dynamiczniejsza niż w pierwszej części. Sztuczna inteligencja maszyn jest dużo lepsza i wymusza na graczu strategiczne podejście do każdego starcia. Nie da się jednak ukryć, że ekipe z Guerrilla Games wciąż daleko do doskonałości w kwestii pojedynków w zwarciu. A tu czasem Aloy się zatnie między elementami otoczenia, a to przeciwnicy (maszyny i ludzie) wariują i nie wiedzą, co dalej robić. Na plus dużo lepsza animacja - zarówno samej bohaterki, jak i jej  wrogów.

W czasie pojedynków można posiłkować się elementami otoczenia, które przychodzi z pomocą. Zrzucenie tony beczek czy kłód na maszynę? Nie ma problemu. Podobnie jak ukrywanie się w zaroślach, z których można po cichu rozprawić się z wrogiem. Jest dynamicznie, efektownie i często niebezpiecznie.

A dla tych, którzy nie lubią wyzwań, czeka tryb fabularny. Skupia się wyłącznie na opowiadaniu historii, a pojedynki, choć wciąż obowiązkowe, nie stanowić będą większego wyzwania - podobnie jak odrywanie poszczególnych elementów wrogów (np. do uzyskania jakiejś jego części). Wszystko tu jest uproszczone i sprowadzone do minimum - nie będziecie mieć żadnego problemu z przejściem gry. A dla nieco wymagających, można wybrać jeden z kilku trybów trudności - zagwarantują one adrenalinę w potyczkach z maszynami.

Reklama

A jeśli już jesteśmy przy ustawieniach, warto wspomnieć, że gra jest dostępna z pełną lokalizacją, choć muszę przyznać, że polski dubbing mi się nie podobał. Być może to kwestia tego, że w jedynkę grałem po angielsku i przyzwyczaiłem się do postaci mówiących właśnie w tym języku. W Horizon Forbidden West grało mi się lepiej po angielsku. W grze nie brakuje też opcji dostępności ułatwiających rozgrywkę. Oprócz wspomnianych poziomów trudności, w nowym Horizon pojawiają się ustawienia usprawniające działanie kontrolera (także dla osób z niepełnosprawnościami), efekty graficzne czy dźwiękowe, pomoc w celowaniu, itp. Opcji jest naprawdę sporo i każdy będzie mógł dostosować grę do swoich potrzeb.

Horizon Forbidden West nie wyciska z PlayStation 5 ostatnich soków

Graficzne Horizon Forbidden West na PS5 jest ładna, miejscami bardzo ładna, ale mam wrażenie, że twórcy oszczędnie podchodzili do gry na tej konsoli. Czyżby obawy, że przygotowanie wersji dla PS4 będzie ciągnęło nowe gry w dół nie były bezpodstawne? Na to wygląda. Jest ładnie, kolorowo, ale brakuje mi efektu wow, który mógłby naprawdę pokazać na co stać nową generację – jak zrobili to Ratchet i Clank. Gra oferuje dwa tryby graficzne: 4K z 30 klatkami na sekundę, które mam wrażenie, że spadają nieco niżej lub niemal idealnie stabilne 60 klatek i niższa rozdzielczość (mowa jest o 1800p). Grając na 55-calowym telewizorze QLED 4K z HDR wybrałem jednak ten drugi tryb - 60 fps robi jednak swoje i płynność gry jest ważniejsza niż rozdzielczość.

Niestety, w kwestiach technicznych Horizon Forbidden West rozczarowuje. Przynajmniej w wersji, którą otrzymałem do recenzji. Sony jeszcze przed premierą konsoli chwaliło się, że szybki dysk SSD całkowicie eliminuje problem doczytujących się tekstur i długich czasów ładowania. W nowej grze Guerrilla Games tekstury lubią się wczytywać ze sporym opóźnieniem lub robią to dopiero wtedy, gdy Aloy podejdzie do obiektu bardzo blisko - a nawet i w tym przypadku nie jest to regułą.

Błędy i wpadki na horyzoncie

Twórcy zwracali uwagę, że to znany problem i ma być wyeliminowany wraz z aktualizacją ”Day 1”. W wersjach recenzenckich pojawiła się dopiero w zeszłym tygodniu. I niestety, wersja 01.003.000 (to najnowsza wersja z łatkami Day 1) dalej ma problem z ładowaniem się tekstur i części budynków. Mam nadzieję, że zostanie to rozwiązane w przyszłości. I tak - to jeszcze jeden argument w dłoniach wszystkich którzy krzyczą, że kupując grę w okolicy premiery jest się beta testerem. Jak część napotkanych przeze mnie błędów wyglądała w praktyce możecie podejrzeć na poniższych zrzutach ekranu. Niestety - takie błędy zdarzały się regularnie. Bez względu na wersję.

Gorsze od ładowania tekstur jest jednak zapominanie przez grę mojego postępu. Często, również po aktualizacji nie rejestrowała, że wykonałem jakieś zadanie czy jego część. Aloy potrafiła zaciąć się w czasie wykonywania jakiejś czynności (np. badania zwłok lub przedmiotów) i jedynym wyjściem było wczytanie poprzedniego zapisu.

Onieśmielona Aloy traci głos, choć ustami porusza

Zdarzają się też sytuacje "zgubionych" ścieżek dialogowych lub dziwnych wtrąceń czy powiadomień na ekranie, które nijak się mają do wydarzeń na nim przedstawianych. Postacie wyraźnie poruszają ustami, prowadzą rozmowę, ale tylko jedną z nich (albo żadną) można usłyszeć. Błędy te zdarzają się zarówno w wersji angielskiej jak i polskiej w różnych momentach. Ponowne włączenie gry eliminuje na jakiś czas ten problem. Takich rzeczy nie powinno być. Tym bardziej, że po ponownym wgraniu zapisu, dialogi mają dźwięk.

Nieco lepiej wypada kwestia ładowania się gry. Loadingi pojawiają się przy szybkiej podróży lub po utracie życia. Nie ma tu mowy o czekaniu kilkudziesięciu sekund na ponowne załadowanie się gry, ale też nie odbywa się to natychmiastowo. Kilka sekund na wycieczkę z jednego końca mapy na drugi to i tak bardzo dobry wynik. Horizon nie lubi jednak, gdy Aloy zbyt szybko przemierza świat. Czasami zdarzały się sytuacje, w których ekran na chwile gasł i po sekundzie, dwóch, można kontynuować zabawę. Ma to miejsce najczęściej w “głównej bazie” po opuszczeniu jednego z pomieszczeń, lub przy przekraczaniu granic niektórych krain. Sprawdzałem, czy to nie problem z telewizorem albo samą konsolą - nie wydaje mi się.

Horizon na PS5 i PS4. Którą wersję wybrać?

Horizon Forbidden West dostępne jest na PlayStation 5 oraz PlayStation 4. I trzeba przyznać, że ekipie z Guerrilla Games całkiem dobrze udało się doprowadzić grę do takiego stanu, by można w nią było w miarę wygodnie zagrać na podstawowej konsoli poprzedniej generacji. I choć nie ma co liczyć na wysokiej jakości tekstury, 60 klatek na sekundę i szybkie ładowanie, w Horizon da się zgrać bez konieczności kupowania nowej konsoli. Sprawdzałem na leciwym już sprzęcie i jeśli dacie grze duży kredyt zaufania, będziecie mogli bez większych problemów ją skończyć. Nie da się jednak ukryć, że prawdziwa zabawa będzie na PlayStation 5. I muszę przyznać, żałuję, że Sony podjęło decyzję, że najbliższe premiery ich dużych hitów będą dostępne na obu generacjach.

Pamiętajcie też o jeszcze jednej kwestii. Jeśli decydujecie się na zakup Horizon Forbidden West z myślą o konsoli PlayStation 5, wybierzcie edycję na PlayStation 4. A to z jednego, prostego powodu. Sony, po wielu krytycznych komentarzach związanych z brakiem darmowej aktualizacji do nowej - a raczej udostępnieniem jej wyłącznie dla najdroższej edycji gry, zmieniło zdanie i aktualizację do PS5 udostępniło za darmo dla wszystkich kupujących grę na PS4. A, że gra w wersji dla starej konsoli w PlayStation Store kosztuje 40 zł mniej, możecie nieco zaoszczędzić.

Co znajduje się za Horyzontem Zakazanego Zachodu? Podsumowanie Horizon Forbidden West

Końcówka gry może zaskoczyć wielu - choć nie wiem czy pozytywnie. Ja mam pewien niedosyt. Tym bardziej, że nie uzyskałem wielu odpowiedzi na postawione w trakcie gry pytania. Nie będę zdradzał szczegółów, ale wszystko wskazuje na to, że przygody Aloy jeszcze się nie skończyły. Pytanie tylko, jak długo będziemy musieli na nie czekać i w jakiej postaci będą serwowane - dodatek fabularny czy jednak może trzecia część?

Horizon Forbidden West to gra na dziesiątki, jeśli nie setki godzin. Ja w statystykach, po ukończeniu wątku fabularnego, kilkunastu misji pobocznych i wielu opcjonalnych wyzwań, mam zaledwie 55% postępu. Rozległy świat i masa pobocznych zadań sprawią, że Aloy i gracz będą mieli co robić. Gra Horizon Zero Dawn oferowała wiele, jednak dopiero kontynuacja pozwoliła jej twórcom rozwinąć mechaniczne skrzydła. W świecie Forbidden West nie będziecie się nudzić - bez względu czy będą to rozległe pustynie, wybrzeże Pacyfiku, skąpane w śniegu górskie szlaki, czy gęsta dżungla. W każdym zakamarku czeka masa aktywności i niebezpieczeństw. Szkoda tylko, że odbiór gry psują jej aspekty techniczne.

Walentynkowe buziaki

Ocena końcowa 7,5/10

Ocena ta może jednak ulec zmianie jeśli na piątkową premierę wydana zostanie jeszcze jedna aktualizacja rozwiązująca problemy techniczne.

Horizon Forbidden West
plusy
  • Jeszcze większy, tętniący życiem świat
  • Ulepszona sztuczna inteligencja przeciwników
  • Nowe mechaniki i dodatkowe aktywności
  • dynamiczne i często efektowne walki
minusy
  • Częste problemy graficzne i tryb 4K/30, który dziwnie działa
  • Zacinający się postęp gry wymagający wczytania wcześniejszego zapisu
  • Po kilkunastu godzinach czuć, że robi się monotonnie
  • Brak konkretnego zakończenia

Gra Horizon Forbidden West udostępniona została do recenzji przez PlayStation Polska

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama