Felietony

Bez tej firmy usługi VOD nie byłyby tak wygodne i powszechne

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

Reklama

Tysiące filmów i seriali na wyciągnięcie ręki - gotowe do odtworzenia w ciągu kilku sekund to bardzo wygodna sytuacja, rozwiązująca wiele problemów szczególnie w sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. VOD było sposobem, by niejako uratować niektóre premiery. Ale rynek ten w obecnym stanie nie istniałby bez jednej firmy.

Wypożyczali DVD na odległość

Ci z was, którzy śledzą rynek VOD od dłuższego czasu i robią to dość dokładnie, będą bardzo dobrze wiedzieć, że Netflix nie rozpoczął swojej działalności w 2016 roku, gdy debiutował w Polsce, ani w 2013, gdy premierę miały jego pierwsze seriale. Firma nie powstała nawet, gdy wystartowała platforma streamingowa, która w ramach abonamentu udostępniała filmy i seriale przez Internet. Netflix od początku swojego istnienia parał się... wysyłkowym wypożyczaniem płyt DVD i - co ciekawe - nadal świadczy tę usługę na terenie Stanów Zjednoczonych. W 2010 roku postawiono na streaming, by trzy lata później zaprezentować światu swój pierwszy oryginalny serial "House of Cards". W międzyczasie usługa wkraczała do kolejnych krajów, ale prawdziwa ekspansja nastąpiła w 2016 roku, gdy jednocześnie Netflix pojawił się na blisko 190 rynkach wokół globu.

Reklama

Polecamy: Pełna lista nowości na Netflix w maju – to będzie uczta dla fanów seriali!


Te pierwsze sześć lat było bardzo kluczowe dla rynku VOD, bo to właśnie wtedy kiełkowały serwisy z wideo na żądanie, które próbowały zarabiać w modelu abonamentowym. Powstawały bardziej lokalne platformy oraz te nastawione na działanie w kilku krajach. Ze względu na ograniczenia językowe wprowadzenie oferty do więcej niż kilku krajów było naprawdę trudne, poza tym bardzo dużą rolę odgrywają treści lokalne, a do nich prawa najczęściej należą do lokalnych serwisów. W dużej mierze swój model oparto też na reklamach, więc VOD nieznacznie odróżniało się od telewizji. Internautów trudno było przekonać do płacenia za treści (wideo) w Sieci, więc monetyzacja musiała następować w inny sposób.

Zobacz też: Co zniknie z HBO GO i Netfliksa? Listy tytułów do usunięcia

Netflix miał kiedyś wszystkie filmy i seriale

Największymi atutami Netfliksa na samym początku działalności serwisu były oczywiście oferta i komfort obsługi. Netflix był pośrednikiem między twórcami i dystrybutorami a widzami, a jego zaplecze techniczne (jakość treści oraz aplikacje) do dziś stanowią wzór do naśladowania. Mało która stacja telewizyjna posiadała dekadę temu własną platformę, a jej stworzenie oznaczałoby inwestycję w projekt, który prawdopodobnie by się nie zwrócił. Korzystał na tym Netflix, który infrastrukturę już miał, ale potrzebował treści. Dlatego dość długo obydwie strony były zadowolone z takiego stanu rzeczy.

Wraz z upływem czasu dla włodarzy Netfliksa stało się jasne, że taka zależność od zewnętrznych dostawców może być zgubna. To dlatego najpierw powoli i nieśmiało, a później z wielkim hukiem rozpoczęto inwestycje we własne produkcje. Takich seriali i filmów nikt Netfliksowi nie zabierze, a o tym, że niektórzy będą chcieli odebrać swoje tytuły, by umieścić je na własnej platformie przekonaliśmy się dość szybko, gdy NBC czy Disney dokonali takich decyzji.

Usługa globalna konkurująca lokalnie

Każda decyzja Netfliksa spotykała się ze (spóźnioną) reakcją konkurentów, ale to właśnie działania firmy Reeda Hastingsa wymuszały na innych podmiotach podjęcie próby a) stworzenia własnej platformy b) zapełnienia jej treściami c) wprowadzenia nowych metod rozliczeń, innych od zwykłej sprzedaży pojedynczych tytułów czy wypełniania serwisu reklamami.

Reklama

Polecamy: Wywiad z Tomaszem Bagińskim – producentem „Wiedźmina” i „Kierunek: Noc”

Niezależnie od tego, na którego z rywali Netfliksa spojrzymy - czy na rynku USA, w Polsce czy globalnie - to okazuje się, że wiele rozwiązań i kroków podjęto właśnie dlatego, że zrobił to gigant rynku streamingowego. Co więcej, sam fakt zestawiania tej platformy z mniejszymi oraz większymi serwisami pokazuje, że Netflix jest konkurentem dla każdego niezależnie od regiony i rozmiarów platform. Na naszym lokalnym podwórku widać to bardzo dobrze, bo Netflix tasuje się w zestawieniach z Iplą i Playerem, a także HBO GO, podczas gdy Amazon czy Apple to usługi, z których korzysta skromniejsza grupa widzów.

Reklama

Amazon, Disney i inni w ślad za Netfliksem


Firma podjęła niemałe ryzyko, wiele decyzji podjęto o wiele wcześniej niż w innych firmach, a reakcja Amazona z Prime Video, NBC z usługą Peacock, Disney z Disney+ oraz AT&T (właściciela Warnera i HBO) z HBO Max tylko potwierdza ich słuszność. Mówi się, że bez iPhone'a rynek smartfonów nie byłby taki sam. Być może. Całkiem możliwe, że nikt tak szybko nie odważyłby się pokazać czegoś zupełnie innego, niż istniejące na rynku produkty. Niewykluczone, że taki smartfon byłby zaprezentowany nie w 2007, ale w 2010 przez inną firmę - czy wtedy w 2020 smartfony byłyby równie zaawansowane?

Czy gdyby dziesięć lat temu wysyłkowa wypożyczalnia z filmami i serialami na DVD nie postawiła na Internet, dziś mielibyśmy tak duży wybór i tak świetną jakość filmów na naszych telewizorach, laptopach, tabletach i smartfonach? Jestem gotów napisać, że nie, bo ta historia mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej. I dziwią mnie zdziwione komentarze tych, którzy dopytują, skąd te ciągłe porównania do Netfliksa i dlaczego to ten serwis jest już dziś niemal synonimem platform VOD.

Nasze ostatnie recenzje:

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama