Pixele to smartfony, które należą do fotograficznej czołówki. Nie wszystkim odpowiadają zdjęcia, jakie wykonują, ale wielu osobom taki telefon zastąpi duży aparat - fotografie powstają szybko i robią naprawdę dobre wrażenie.
Zabrałem Pixela 4 XL i lustrzankę na krótki spacer. Czym wolę robić zdjęcia?
Który smartfon robi najlepsze zdjęcia?
Liderów fotografii mobilnej jest kilku. Dlaczego? Bo choć każde zdjęcie można obiektywnie ocenić i wybrać najlepsze z kilku na podstawie aspektów technicznych, o tyle na koniec dnia każdy smartfon z czołówki będzie mieć swoich zwolenników. Wszystko dlatego, że któreś ze zdjęć będą nam się po prostu bardziej podobać.
Czytaj też: SI w aparacie smartfonu to już nie zabawka. Kto jej nie rozwinie – przegra
Charakterystyka zdjęć z iPhone'a, Samsunga czy Pixela jest przez wielu rozpoznawana gołym okiem i choć ta granica się delikatnie zaciera, to jednak wciąż w wielu przypadkach jest to możliwe. Zdjęcia z Pixela od zawsze miały cieplejsze barwy, wyższy stopień nasycenia kolorów i chyba najbardziej rozwinięty tryb HDR. Ewidentnie widać, że zdjęcia te są - nawet w korzystnych warunkach - swego rodzaju zlepkiem kilku zdjęć: od prześwietlonych do niedoświetlonych. Wszystko po to, by uzyskać efekt możliwie najbliższy temu, co widzi ludzkie oko.
Wolicie ładniejsze czy zwykłe zdjęcie?
Niestety, efekty nie są zawsze takie, jakie powinny być, o czym przekonać się można spoglądając na pierwsze ze zdjęć testowych. Stopień ostrości zdjęcia jest porównywalny, ale wszystko, co dzieje się dookoła jak na dłoni ukazuje jednoczesną przewagę i niedociągnięcie względem aparatu. Wszystko dlatego, że pliki z lustrzanki nie były dotknięte żadną obróbką - dopiero na nią czekają.
Każda partia fotografii jest o wiele lepiej doświetlona. Lewy górny róg i prawy górny róg są znacznie jaśniejsze - szczególnie widoczne jest to przy lewej krawędzi zdjęcia, gdzie smartfon zdołał uchwycić (i to całkiem dobrze) korę na pniu. Tło jest nie tylko jaśniejsze, ale i bardziej wyraźne. Do podobnych wniosków można dojść patrząc na drugie ze zdjęć, które na każdym kroku jest ostrzejsze i bardziej nasycone. To wcale nie oznacza, że bliżej mu do bardziej naturalnego wyglądu, bo skupiając wzrok na pniach z pewnością nie wyłapaliśmy tylu szczegółów wokół.
Chyba najlepszym przykładem tego, jak skuteczne mogą być algorytmy i sztuczna inteligencja, będą kolejne dwa zdjęcia. Fotografując ścieżkę w lesie i próbując skupić uwagę osoby oglądającej zdjęcie na centralnym punkcie, nie osiągniemy takiego rezultatu bez dodatkowych aplikacji i efektów, jeśli użyjemy smartfona. Pixel 4 XL po raz kolejny daje popis swoich możliwość postprodukcyjnych, które powodują, że całe zdjęcie sprawia wrażenie niezwykle ostrego i kolorowego.
Pixel 4 XL kontynuuje tradycję foto całej linii smartfonów
Takie obrazki na pewno lepiej prezentują się w mediach społecznościowych czy relacjach, które trzeba na szybko publikować w Sieci. Zazwyczaj nie ma wtedy czasu na wczytywanie serii zdjęć do programu, by móc każdą z fotografii odpowiednio obrobić. Przekonałem się o tym wielokrotnie, gdy ciemne pomieszczenia czy tylko krótkie chwile na zrobienie zdjęcia wymuszały korzystanie ze sprawdzonego, najszybszego i najbardziej efektywnego narzędzia. Zestaw zautomatyzowanych funkcji w Pixelu skutkuje ładnymi obrazkami na pierwszy rzut oka i to chyba najlepsze podsumowanie tego, jak radzi sobie aparat w Pixelu w szybkim zestawieniu z Nikonem D5100 (obiektyw AF-S DX NIKKOR 18-105mm). To, co potrafią zrobić algorytmy ze zdjęciami ze smartfona robi niemałe wrażenie.
A tryb portretowy?
Jedną z najciekawszych nowinek ostatnich lat w mobilnej fotografii jest tryb portretowy. W wielu modelach smartfonów działa on w oparciu o dwa obiektywy, ale w niektórych modelach (jak iPhone Xr czy Pixel 3) całą robotę odwalały algorytmy odpowiedzialne za wykrywanie twarzy i postury fotografowanej osoby lub kształtu przedmiotu. Skuteczność takiej metody była i będzie poddawana w wątpliwość, ale niejednokrotnie rezultaty były co najmniej zadowalające.
Czytaj też: Smartfon zamiast aparatu? Oj nie, coraz częściej wolę kombinować i się męczyć
Czasami warto się postarać. A czasami warto pójść na skróty
Zdjęcia z aparatu są i pozostaną bardziej plastyczne, czyli gotowe na późniejszą obróbkę w dedykowanych do tego programach, więc efekt końcowy może przebić rezultaty działania automatu. Wszystko zależy od nas. Być może niektórzy uznają takie porównanie za mało odpowiednie, ale do aparatu i smartfona z kamerą mój stosunek jest podobny jak w przypadku tradycyjnych książek i ebooków. Te drugie są wygodniejsze na wielu poziomach, ale pomimo wielu zalet w pewien sposób nas też ograniczają. Zwykła książka, choć mniej komfortowa w obsłudze, niesie możliwość wygodnych odręcznych notatek, oznaczeń itp. Oczywiście jest to też do zrobienia w odpowiednich aplikacjach do ebooków, ale zawsze wolę wracać do klasycznych metod, bo wymagają więcej koncentracji, pracy i wysiłku, a taka praca z tekstem i innymi materiałami przynosi w mojej sytuacji więcej korzyści.
Smartfona wypożyczył sklep x-kom, dzięki!
Google Pixel 4 XL możecie kupić za 4699 złotych w dwóch wariantach kolorystycznych:
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu