Sztuczna Inteligencja

Koniec darmowego Midjourney. Wyjaśniamy dlaczego

Kacper Cembrowski
Koniec darmowego Midjourney. Wyjaśniamy dlaczego
Reklama

Po fali przerażająco realnych deepfake'ów przyszedł czas na poważne zmiany. To koniec darmowego Midjourney.

Midjourney to rozpędzona lokomotywa, którą jednak trzeba było zatrzymać

Midjourney to obok ChatGPT największe narzędzie oparte na sztucznej inteligencji, które w ostatnim czasie szturmem wdarło się do naszego życia. Jeszcze kilka miesięcy temu, narzędzia AI tego typu były wyłącznie melodią przyszłości, kiedy teraz stały się wręcz codziennością. Niestety jednak, jak można było się spodziewać — nie wszyscy wykorzystują możliwości nowych technologii w taki sposób, w jaki powinni.

Reklama
Źródło: Depositphotos

Midjourney i podobne narzędzia wspierane przez sztuczną inteligencję narobiły już trochę szumu. Potrafią przecież tworzyć zdjęcia z imprez, które się nigdy nie odbyły, pozwalają zdobyć popularność fotografowi, który wcale nie robi zdjęć, a nawet wygrywać konkursy sztuk pięknych, pokonując prawdziwych artystów. Mimo wszystko Midjourney wcale nie chciało się zatrzymać — i w tym miesiącu mieliśmy do czynienia z premierą kolejnej generacji, czyli Midjourney v5.

Nowa generacja Midjourney okazała się... aż za dobra

Chociaż Midjourney radziło sobie bardzo dobrze od samego początku, to było kilka elementów, które mogły zdradzić, że ten właśnie obrazek został wygenerowany przez sztuczną inteligencję. W przypadku grafik przedstawiających ludzi najczęściej zdradzały to dłonie (przez nienaturalną ilość palców) i zęby (których również często było za dużo). Grafiki przez to miały przerażająco dziwny klimat — na pierwszy rzut oka wszystko było jak najbardziej okej, jednak im bliżej się im przyjrzeliśmy, tym większy niepokój odczuwaliśmy.

Źródło: Depositphotos

Firma jednak cały czas pracowała nad poprawkami, czego efektem jest Midjourney v5 — i algorytm w nowej generacji faktycznie działa już dużo lepiej, zwracając uwagę na elementy, które do tej pory borykały się z pewnymi problemami. Cóż, ciężko nie odnieść wrażenia, że nowa generacja poradziła sobie z tymi problemami aż za bardzo.

Jak zapewne doskonale wiecie, ostatnio w Internecie niesamowitą popularność zdobyły „zdjęcia” z aresztowania Donalda Trumpa, na których były prezydent Stanów Zjednoczonych szarpał się z policją lub uciekał przed organami ścigania. Całość wyglądała na tyle prawdziwie, że mnóstwo osób zwyczajnie nie wiedziało, czy to fejk, czy jednak nie. Kolejną popularną grafiką stało się zdjęcie papieża Franciszka w długiej, białej, puchowej streetwearowej kurtce i wielkim chainem z krzyżem wysadzonym diamentami. Ten obrazek stał się jeszcze bardziej viralowy, co sprawiło, że firma odpowiedzialna za to narzędzie postanowiła podjąć poważne kroki.

Koniec z viralowymi deepfake'ami? Midjourney wyłącza darmowy dostęp

Założyciel Midjourney, David Holz, na firmowym serwerze Discord przyznał, że w ostatnim czasie pojawiło się za dużo popularnych deepfake'ów wygenerowanych przez narzędzie jego firmy, w związku z czym decyduje się wyłączyć darmowy dostęp do Midjourney:

Ze względu na połączenie nadzwyczajnego popytu i nadużyć próbnej wersji, tymczasowo wyłączamy bezpłatne wersje próbne, dopóki nie wdrożymy kolejnych ulepszeń systemu.

Źródło: Depositphotos

Cała ta sytuacja pokazuje spory problem z deepfake'ami, na których temat cały czas toczy się dyskusja — jakby nie patrzeć, w końcu wszystkie narzędzia AI zamieniające tekst na obraz tworzą fejkowe grafiki. Midjourney i Playground AI wprowadziły już ograniczenia dotyczące treści seksualnych, więc chociaż Midjourney teoretycznie ma to wpisane w swój regulamin, to może czas na zaostrzenie ograniczeń dotyczących tworzenia grafik z popularnymi osobami? Można się jednak obawiać, że tej lawiny już nie uda się zatrzymać — i nawet jeśli Midjourney przestanie na to pozwalać, to znajdzie się inne rozwiązanie.

Stock Image from Depositphotos

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama