Felietony

Czy niższa cena gry na premierę usprawiedliwia jej gorszą jakość?

Kacper Cembrowski
Czy niższa cena gry na premierę usprawiedliwia jej gorszą jakość?
Reklama

Ile można wybaczyć grze, która na premierę kosztuje mniej niż 350 zł?

W ostatnim czasie branża gier wideo jest dość obfita w produkcje AA. Kangurek Kao od Tate Multimedia, Sniper Elite 5 od Rebellion Developments czy chociażby MX vs. ATV Legends od Rainbow Studios. Wszystkie te gry miały zdecydowanie niższy price tag niż typowe, wielkie gry AAA, których ceny sięgają teraz 350 zł.

Reklama

Problemem jednak jest to, że dwie z tych wymienionych gier zwyczajnie nie spełniły oczekiwań - a czy fakt, że kosztowały mniej niż 200 zł, cokolwiek tutaj zmienia?

Gry AA mogą wejść na wyżyny, czego przykłady widzieliśmy już wiele razy. Mniejszy kaliber gry nie oznacza niedopracowania

Oczywiście, produkcje AA nigdy nie będą oferowały tylu aspektów w najwyższej jakości jak największe i najpopularniejsze triple-A - to wynika z samej definicji. To w żadnym wypadku jednak nie oznacza, że taki tytuł nie może oczarować fanów czy walczyć o największe nagrody - wystarczy spojrzeć na Hadesa, Stardew Valley, The Binding of Isaac: Rebirth, Death’s Door, czy nawet niedawno wydane Sifu lub OlliOlli: World.

Zwróćmy uwagę na innych reprezentantów AA z tego roku. Polskie Trek to Yomi, które nie zachwyciło historią, było prawdziwą wizualną rewelacją pozbawioną upierdliwych bugów - to wystarczyło, żeby przyciągnąć do siebie na te kilka godzin. Tunic, czyli mieszanka Zeldy z Death’s Door ze słodkim liskiem w roli głównej, która na premierę trafiła do Game Passa, również odniosła niemały sukces i zachęciła do siebie wielu graczy.

AA to nie tylko stereotypowe indyki - bo gry wymieniane do tej pory mogą sprawiać takie wrażenie. W końcu nawet taka produkcja jak A Plague Tale: Innocence nie należy do triple-A, a oczarowała graczy na całym świecie, którzy z wypiekami na twarzy oczekują kontynuacji. Tegoroczne Martha is Dead również przypadnie do gustu nawet niedzielnym graczom, przy okazji opowiadając angażującą i pod wieloma względami przerażającą historię.

Kangurka Kao czy MX vs. ATV Legends, gier nafaszerowanych błędami, nie tłumaczy niższa cena

W ostatnim czasie sprawdzałem zarówno Kangurka Kao, jak i MX vs. ATV Legends. Zabierając się za pisanie recenzji, nie mogłem pozbyć się uczucia rozczarowania - i po części stąd ten felieton, gdyż sam zacząłem się zastanawiać, czy może nie mam zbyt dużych oczekiwań względem mniejszych produkcji.

Otóż nie. Chociaż Kangurek Kao miał swoje momenty, to był napakowany bugami, które całkowicie odejmowały radość z grania, a do tego oferował niesamowicie wtórny gameplay, który nudził nawet na przestrzeni tych kilku godzin wymaganych do ukończenia fabuły. Dodając do tego okropne animacje, brak dialogów poza głównymi scenkami, kiepskie tekstury czy błędy w postaci grafik z pada od Xboksa na PlayStation lub nazwy misji “QUEST NAME”, za niecałe 200 zł otrzymaliśmy produkt, który… sprawiał wrażenie niedokończonego.

W MX vs. ATV Legends doceniłem ścieżkę dźwiękową i sterowanie, które wykorzystywało obydwa analogi - żeby efektywnie prowadzić pojazd podczas off-roadowych wyścigów, trzeba było poświęcić nieco czasu na naukę. Cała reszta jednak zwyczajnie leżała, od fizyki rozpoczynając, która w tego typu grze jest zwyczajnie kluczowa. Zepsuty system progresji, połowa napisów przetłumaczonych na język polski, a połowa nie, brak systemu kolizji, animacje w 5 klatkach na sekundę i liczne bugi całkowicie rujnowały wrażenia z rozgrywki. Mniejsza cena nie rekompensuje ilości błędów, z jakimi przyszło nam się mierzyć.

Reklama

Mniejsza cena usprawiedliwia mniejszy kaliber produkcji, ale nie jest wytłumaczeniem na setki błędów

To, że gra kosztuje 120, 150 czy 170 zł, nie sprawia, że można jej wybaczyć brak dopracowania. Jeśli twórcy decydują się na stworzenie produkcji AA, to nadal powinni dawać z siebie 100% - i nie interesuje mnie, że taki Kangurek Kao to niespełna połowa ceny God of War Ragnarök, skoro w dniu premiery był napakowany błędami do tego stopnia, że nie było mowy o jakiejkolwiek przyjemności z rozgrywki.

Niższa cena za indyka nie jest okazem dobroci serca twórców, lecz zwyczajną procedurą i standardem. Przestańmy bronić niedopracowane gry AA “bo są tańsze” - nie brońmy żadnych niedopracowanych gier, szczególnie tak bezsensownymi argumentami. Jeśli twórcy oczekują od nas pieniędzy za produkt, to zwyczajnie ma nadawać się do grania - i jak widać po wielu przykładach, nie jest to niemożliwe.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama