Macie tak czasem, że nie słyszeliście o jakiejś grze, ale jednak ją sprawdzacie i okazuje się, że to naprawdę udana produkcja? Mnie zaskoczyło tak właśnie świeżutkie A Plague Tale: Innocence. O ile "świeżutkie" można napisać o grze, w której co chwila mija się sterty trupów.
Czarna śmierć i inkwizycja
Kojarzycie największą w historii świata epidemię? W okolicach 1349 roku dżuma zebrała krwawe żniwo i (niestety) to właśnie tym smutnym wydarzeniom będziemy się przyglądać w A Plague Tale: Innocence. W grze wcielamy się w pochodzącą z bogatej francuskiej rodziny 15-letnią Amicię de Rune, której dom został zaatakowany przez tajemniczych najeźdźców. Wybijając wszystkich naokoło chcą oni złapać jej młodszego brata, Hugo. Chłopiec cierpi na dziwną chorobę, której nikt nie potrafi wyjaśnić i już na początku opowieści wygląda na to, że to właśnie ona budzi zainteresowanie oprawców.
Dzieciaki cudem uciekają śmierci i udają się na poszukiwanie zaprzyjaźnionego z rodziną lekarza, który podobno ma im pomóc. Więź rodzeństwa jest o tyle specyficzna i ciekawa, że ...na dobrą sprawę bohaterowie się nie znajdą. W związku ze swoją chorobą chłopiec przez całe życie nie opuszczał murów domu, co więcej, praktycznie nie widywał się z siostrą. W grze obserwować więc będziemy też budowanie trudnej relacji rodzeństwa. A jak możecie się domyślić, kiedy za plecami ciągle czai się inkwizycja, raczej nie będzie to normalna codzienność. Jakby tego było mało, dla Amici i Hugo widok trupów ścielących się gęsto w zwiedzanych lokacjach będzie czymś naturalnym, dla gracza momentami przerażającym, ale - co najważniejsze - budującym ciężki, przytłaczający klimat gry. Na szczęście spotkacie tu również pozytywne emocje i sytuacje, które pięknie kontrastują z tym, co bohaterowie będą musieli znieść.
Na pierwszy rzut oka A Plague Tale: Innocence to skradanka i taka teza niewiele różni się od rzeczywistości. Faktycznie, niezwykle ważnym elementem gry są fragmenty, w których przyjdzie nam chować się w każdym napotkanym miejscu by przemknąć jakoś chociażby przed żołnierzami. W bezpośrednim starciu bohaterka nie ma szans, choć nie jest bezbronna. Dysponuje bowiem procą, czy raczej miotaczem kamieni, może też odwracać uwagę przeciwników ciskając przedmiotami po okolicy. Zdarzą się również jednak sytuacje, w których nie obejdzie się bez walki - wtedy odpowiednie działania oraz spryt przechylą sytuację na jej korzyść. Są też niezbyt trudne zagadki logiczne, czasem trzeba też czegoś poszukać by pchnąć dany fragment gry do przodu.
Zobacz też: W co zagrać po zakupie konsoli PS4?
Ogólnie miks bardzo udany, na tyle dynamicznie się zmieniający by nie zanudzić gracz. Brawo. Trochę szkoda tylko, że wspomniana proca to podstawowa broń zarówno do walki z przeciwnikami, szczurami roznoszącymi zarazę, jak i do rozwiązywania niektórych zagadek. Z jednej strony mogłoby być to bardziej rozbudowane (choć sam oręż ulepszamy, tworzymy też nowe rodzaje pocisków usprawniających walkę bohaterki), to podejrzewam, że zmieniłoby rozgrywkę na tyle, iż zniknąłby gdzieś tworzony przez grę klimat. To nie jest bowiem ani strzelanka, ani gra akcji i A Plague Tale: Innocence przypomina o tym za każdym razem kiedy nierozsądnie pójdziemy na tak zwanego "Jana". Amicia ginie dosłownie od jednego uderzenia przeciwnika, momentami nie jest więc łatwo.
Ja tu o procy, a jest jeszcze jeden istotny element walki w A Plague Tale: Innocence. Wspomniałem o szczurach, których jest tu naprawdę sporo. Z nimi najlepiej walczyć ogniem, ale można to również wykorzystać w starciach z ludźmi - choćby próbując zgasić ogień na ich pochodniach. Dodaje to rozgrywce większej głębi i rozwija motywy skradania się. Czasem trudno uwierzyć, że Amicia to jedyna trzeźwo myśląca postać w tej grze, ale z drugiej strony patrząc na ludzkich przeciwników raczej trudno pomyśleć, by charakteryzowali się bystrością.
Ależ ta gra dobrze wygląda
Testowałem wersję na PlayStation 4 Pro i powiem Wam, że A Plague Tale: Innocence wygląda fantastycznie. Aż trudno uwierzyć, że gra nieznanego studia może prezentować się tak dobrze. Świetne projekty świata, kolorystyka, gra świateł, dopracowane modele postaci (choć początkowo ciężko mi się było przyzwyczaić do modelu ruchu) - tip top, pierwsza klasa. To zdecydowanie jedna z najładniejszych gier tego roku. Pomaga jej również bardzo dobra oprawa dźwiękowa. Screeny pewnie tego nie oddają, momentami w A Plague Tale: Innocence można się zapatrzeć, szczególnie kiedy zmienia się sceneria i oświetlenie. I - co ważne - gra działa płynnie, bez przycięć, za co oczywiście ogromny plus.
Nie ma oczywiście róży bez kolców i A Plague Tale: Innocence nie jest idealne. Wspomniany model ruchu nie wszystkim przypadnie do gustu. Nie jest to może produkcja liniowa, ale jednak korytarzowa i nie mamy zbyt wielu możliwości eksploracji świata, a czasem chciałoby się po prostu pozwiedzać i sprawdzić, czy wszędzie trup ściele się tak gęsto. Momentami miałem wrażenie, że w okolicy nic nie mogę zrobić, nawet kamienie (które warto zawsze zbierać żeby cały czas mieć amunicję) rozrzucane są tylko w niektórych miejscach, świat mocno ogranicza interakcję. Trochę szkoda, ale rozumiem, że taka była koncepcja. Z drugiej strony rekompensuje to niesamowity, gęsty klimat gry.
Werdykt
A Plague Tale: Innocence jest zaskakująco dobre, szczególnie jak na grę, o której mało kto słyszał. Wielka szkoda, że wokół tej produkcji nie ruszyła duża machina promocyjna, bo jest co promować. W zalewie strzelanek, wielkich produkcji AAA, kolejnych battle royale A Plague Tale: Innocence to taka świetna odmiana, podobnie jak swego czasu Hellblade: Senua's Sacrifice. Ciekawa, wciągając, dobrze poprowadzona i piękna produkcja od mało znanego studia. Nie jest to oczywiście gra dla wszystkich, potrafi rozczulić, ale i przytłoczyć klimatem, bo trup ściele się tu gęsto, naprawdę gęsto. Nie wywróci branży do góry nogami, ale zdecydowanie warto się nią zainteresować i poświęcić swój czas oraz pieniądze.
Ocena: 8/10
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu