Recenzja

Tanio, taniej, Xiaomi - ile z tego zostało? Recenzja Xiaomi Redmi 6A

Albert Lewandowski
Tanio, taniej, Xiaomi - ile z tego zostało? Recenzja Xiaomi Redmi 6A
14

Xiaomi Redmi 6A jest następcą dla Redmi 5A i 4A, czyli modeli, które udowodniły, że bardzo tanie telefony są w stanie przyzwoicie działać. Jak jednak na ich tle oraz w porównaniu do konkurencji wypada najnowszy model?

Dane techniczne Xiaomi Redmi 6A:

  • 5,45-calowy ekran IPS o rozdzielczości HD+ (1440 x 720 pikseli),
  • Mediatek Helio A22 MT6762M - 4 rdzenie ARM Cortex A53 2 GHz i grafika PowerVR GE8320,
  • 2 GB RAM,
  • 16 / 32 GB pamięci wbudowanej,
  • slot kart microSD,
  • LTE,
  • dual SIM,
  • WiFi 802.11b/g/n 2,4 GHz,
  • Bluetooth 4.2,
  • GPS, Glonass, Beidou,
  • MIUI 9 (Android 8.1 Oreo),
  • aparat 13 Mpix z f/2.2,
  • kamerka 5 Mpix,
  • bateria 3000 mAh,
  • wymiary: 147,5 x 71,5 x 8,3 mm,
  • waga: 145 gramów.

Cena w polskiej dystrybucji (16 / 32 GB): 549 / 599 złotych. Sprzęt dostępny w czterech kolorach: czarnym, szarym, niebieskim i złotym.

Sprzęt do testów wypożyczył sklep x-kom. Dzięki! :)

Współczynniki SAR:

  • dla głowy: 0,656 W/kg,
  • dla ciała: 1,523 W/kg.

Przeczytaj również: Jaki telefon do 600 złotych?

Wygląd, wykonanie

Tak, obudowa Xiaomi Redmi 6A dalej jest plastikowa. Muszę jednak przyznać, że w tym przypadku nie stanowi to najmniejszej wady, ponieważ zastosowane tworzywo pozostaje przyjemne w dotyku i sprawia wrażenie bardzo solidnego, a w tej klasie ceni się przede wszystkim takie elementy. Ode mnie okejka za to.

W przypadku Redmi 4A nieco narzekałem na spasowanie, w 5A rzeczywiście je poprawiono, a tu absolutnie nie mogę napisać nic negatywnego na ten temat. Po prostu bardzo dobrze wykonane unibody. W dodatku pojawiły się osobne sloty na dwie karty nanoSIM oraz microSD - wreszcie! Tyle na to czekałem, ale w końcu producent o tym pomyślał.

Smartfon w dłoni leży bardzo komfortowo. Obudowa nie jest za śliska, wymiary odpowiednie i spokojnie da się obsługiwać go jedną ręką. Same ramki wokół ekranu mogłyby być mniejsze, ale w budżetowcu da się to zaakceptować. Warto też dodać o obecności złącz microUSB 2.0 i słuchawkowego 3,5 mm. Szkoda jedynie, że nie pojawiła się dioda podczerwieni.

Wyświetlacz

Ekrany to elementy, na których najczęściej się oszczędza w tanich modelach. Tu Xiaomi zaszalało i porzuciło niezły 5-calowy panel z poprzedników. Teraz mamy 5,45-calowy wyświetlacz o proporcjach 18:9. Większa przestrzeń robocza jest odczuwalna i tu plus dla nowego modelu.

Oczywiście rozdzielczość to dalej HD, ale już dopiskiem plus, co oznacza 1440 x 720 pikseli. Zagęszczenie pikseli na cal pozostało jednak na prawie tym samym poziomie, co w poprzednikach (295 vs. 294 ppi).

Matryca IPS TFT LCD oferuje przyzwoity obraz. Rewelacji zdecydowanie nie ma, kolory mogłyby być bardziej nasycone i akurat rywale od TP-Linka wypadają tu lepiej. Czernie nieco wpadają w szarość, trochę nadrabia tu biel oraz szerokie kąty widzenia. Po prostu ekran w normie. Na plus zaliczam opcje, pozwalające edytować temperatury barw i kontrast. Jasność minimalna zasługuje na pochwałę, natomiast maksymalna jest jedynie wystarczająca. W słoneczne dni brakuje trochę więcej nitów - wynik na poziomie 380 i brak porządnych warstw na panelu to trochę za mało.

Wydajność, działanie

Za działanie Xiaomi Redmi 6A odpowiada, uwaga, uwaga, Mediatek Helio A22. Tak, firma porzuciła Snapdragony na rzecz Mediateków. Decyzja do podważania, ale skoro taki układ się tu pojawił, to najwyraźniej producent miał jakieś ku temu powody. Sama jednostka jest wyprodukowana w procesie litograficznym 12 nanometrów, składa się z czterech rdzeni ARM Cortex A53, ale o maksymalnej częstotliwości taktowania aż 2 GHz, oraz grafiki PowerVR GE8320. Do tego dochodzą 2 GB RAM i 16 lub 32 GB pamięci wbudowanej.

Skok w wydajności? Minimalny i chyba objawia się głównie w tym, że urządzenie teraz już w ogóle się nie nagrzewa i to jest ważna zaleta. Xiaomi Redmi 6A stanowczo nie zostało stworzone do gier, ale pograć w prostsze tytuły lub w te bardziej wymagające na niskich ustawieniach się da. Rewelacji nie ma, ale w tym segmencie niewiele modeli wypada lepiej. Chyba że popatrzymy na coś w podobnej cenie i tu starszy Redmi 5 ze Snapdragonem 450 dosłownie nokautuje testowany model.

Benchmarki:
Antutu: 62557
Geekbench 4
Single-Core: 807
Multi-Core: 2372
3D Mark
Nie udało się ukończyć żadnego testu

W codziennym działaniu Xiaomi Redmi 6A po prostu mnie zawiodło. Liczyłem na progres względem poprzedników, a tymczasem dostałem prawie to samo i w 2018 roku nie robi to już najmniejszego wrażenia. Widać momentami, że brakuje mu zarówno pamięci operacyjnej, jak i mocy procesora. Wysokie zegary słabych rdzeni nie do końca są rozwiązaniem idealnym. Dopóki używamy tego sprzętu do podstawowych zadań, takich jak korzystanie z aplikacji społecznościowych, komunikatorów, maila, przeglądarki, to dramatu nie ma. Ten zaczyna się, kiedy zachce się nam zakosztować wielozadaniowości. Szybkie przełączanie między programami powoduje widoczne spowolnienia i nieco niszczy wrażenia z użytkowania. Jako model na start lub dla mniej wymagających użytkowników sprawdzi się jednak w sam raz.

Z 32 GB pamięci wbudowanej zostaje nam około 24 GB. Nie jest to za wiele, ale pamiętajmy o osobnym slocie na kartę microSD!

Test pamięci wbudowanej AndroBench:

– sekwencyjny odczyt danych – 273,56 MB/s,
– sekwencyjny zapis danych – 122,35 MB/s,
– losowy odczyt danych – 32,53 MB/s,
– losowy zapis danych – 50,77 MB/s.

Oprogramowanie

Android 8.1 Oreo z MIUI 9 jest bardzo przyjemnym połączeniem. Oferuje ogromną liczbę opcji, które to pozwalają dokładnie wszystko spersonalizować i pod tym względem to oprogramowanie wypada świetnie. Po prostu miło się tego używa.

Funkcje dodatkowe:

  • Druga przestrzeń – odizolowana, zabezpieczona przestrzeń na telefon, pozwalająca używać jej wyłącznie do np. celów służbowych,
  • Asystent dotyku – ułatwiona obsługa telefonu, skróty do przycisków funkcyjnych wyświetlane są w formie półokręgu,
  • Skróty gestów i przycisków – możesz wywoływać określone aplikacje konkretnymi gestami, np. zamknąć aplikację przesuwając trzema palcami w dół,
  • Wyświetlacz pełnoekranowy - obsługa gestami, brak klawiszy nawigacyjnych,
  • Tryb jednoręczny – tryb obsługi jedną dłonią,
  • Słuchawki i efekty dźwiękowe – personalizacja audio i equalizer,
  • Sklonowane aplikacje – pozwala dublować programy i korzystać z dwóch różnych kont w np. Facebooku,
  • Blokowanie aplikacji.

Preinstalowane aplikacje:

  • Eksplorer – menedżer plików,
  • Notatki,
  • Czyszczenie,
  • Kalendarz,
  • Muzyka,
  • Mi Wideo,
  • Mi Drop,
  • Nagrywanie ekranu,
  • Klawiatura SwiftKey,
  • MIUI Forum,
  • Microsoft: Excel, PowerPoint, Outlook, Skype,
  • Narzędzia: Kalkulator, Zegar, Poczta, Radio FM, Dyktafon, Opinie, Skaner, Pobrania, Kompas, Pilot Mi, Pogoda.

Zaplecze telekomunikacyjne

Xiaomi Redmi 6A oferuje standardowe wyposażenie, tj. LTE, Bluetooth, WiFI 802.11b/g/n (niestety, tylko działające w paśmie 2,4 GHz) i GPS z Glonass oraz Beidou. Jakość rozmów jest poprawna, mikrofon radzi sobie przyzwoicie, gorzej z głośnikiem, z zasięgiem nie było żadnych problemów, a prędkość internetu mobilnego stała na bardzo dobrym poziomie. Sam GPS potrzebował chwili na ustalenie lokalizacji, ale potem sprawował się już tak, jak powinien.

Jakość dźwięku

Pojedynczy głośnik w budżetowym modelu nie oznacza nic wielkiego. Tu Xiaomi Redmi 6A dostarcza przeciętnych wrażeń z słuchania czegokolwiek, ale do gier czy filmów z YouTube wystarczy. Jeszcze umieszczono go na pleckach, więc kładąc smartfon na pleckach będziemy tłumić wydobywający się z niego dźwięk. Na słuchawkach jest nieźle. W moim odczuciu poprzednicy ze Snapdragonami wypadali tu lepiej, ale nadal Redmi oferuje o klasę lepszą jakość niż bezpośrednia konkurencja. Moc na wyjściu nie należy do największych, szkoda.

Aparat

Xiaomi Redmi 6A zostało wyposażone w aparaty 13 i 5 Mpix. Z tyłu mamy diodę doświetlającą, ale to tak nudny duet, że najlepiej przejść od razu do aplikacji. Ta oferuje kilka podstawowych trybów: krajobraz, tryb nocny, odcień skóry (upiększenie), panorama i time-lapse. Pochwalić mogę HDR dostępny również w trybie automatycznym.

Telefon robi zdjęcia całkiem szybko, ale już sam autofokus lubi momentami dłużej się zastanowić nad sensem swojej pracy. W dobrych warunkach oświetleniowych jest jeszcze nieźle, choć rozpiętość tonalna nie zachwyca. Podobnie z selfie. Po zmroku jednak jest tragedia i na fotografiach zobaczymy same szumy. Filmy Full HD / 30 kl./s również nie zachwycają, ale trzymają jakiś tam, równy poziom i pod tym względem jest na pewno lepiej niż u konkurencji.

Bateria

3000 mAh nie jest tym, czego tutaj oczekiwałem. W praktyce wyniki zależą od stopnia obciążenia i te zależności są bardziej odczuwalne niż w innych urządzeniach. Intensywne korzystanie oznacza włączony ekran przy LTE przez 2,5 - 3 godziny, ale już łagodniejszy styl używania oznacza 4 - 4,5. Przy WiFi udało mi się osiągnąć nawet 6. Ładowanie za pomocą ładowarki z zestawu zajmuje około 140 minut.

Podsumowanie

Xiaomi Redmi 6A to poprawny model z niskiej półki. Kosztuje 549 złotych, co oznacza, że musi rywalizować z naprawdę wymagającymi rywalami. Sam jest niezły, nadaje się do podstawowych zadań, tylko oczekiwałem tu większego progresu względem poprzednika. W dodatku są obecnie lepsze modele, więc na razie zakup 6A nieco mija się z celem, chyba że znajdziecie go w cenie o około 100 złotych mniejszej. Wtedy naprawdę warto go brać.

Alternatywy dla Xiaomi Redmi 6A:

  • Motorola Moto G5 - tańszy model z 5-calowym ekranem Full HD i 3 GB RAM oraz czystym Androidem,
  • Xiaomi Redmi 5 - za niewiele więcej da się nabyć wersję 3/32 GB, gdzie wszystko działa i wygląda lepiej,
  • Wiko View - zbliżone urządzenie, choć ze Snapdragonem i 5,7-calowym wyświetlaczem.

Czytaj również:

Jaki smartfon do 1000 złotych?

Zalety:

  • jakość wykonania,
  • osobne sloty na dual SIM i microSD,
  • duży ekran,
  • oprogramowanie,
  • niezła jakość rozmów,
  • przyzwoity czas pracy.

Wady:

  • brak większych zmian względem poprzedników,
  • przeciętna wydajność,
  • jakość zdjęć,
  • jakość dźwięku z głośnika,
  • brak WiFi 5 GHz,
  • brak skanera linii papilarnych.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu