W poprzedniej generacji Microsoftowi nawet nie chciało się zawalczyć o graczy. Teraz sprawa wygląda znacznie lepiej. Pierwszy rok Xbox Series X/S za nami - i jak na początek, jest naprawdę nieźle.
Dziś mija rok od kiedy kurier przybył do mnie z konsolą Xbox Series X. Nie ukrywam, że moje serce przez lata należało do konsol PlayStation. Setki wspomnień z nieśmiertelnym Szarakiem, później wiele zarwanych nocy przy PlayStation 2. Mimo że w kolejnych generacjach miałem obie konsole, częściej grałem na tych od Sony - przede wszystkim ze względu na bibliotekę gier. Ale póki co jesteśmy na takim etapie, że właściwie 99% interesujących mnie produkcji wychodzi na oba sprzęty. Dlatego kiedy tylko mam okazję, wybieram wersję na Xboksa. W tej generacji to właśnie konsola Microsoftu daje mi więcej frajdy — i to nie dlatego, że PS5 kupiłem kilka miesięcy później. Mam wrażenie, że Microsoft odrobił lekcje — i choć w statystykach sprzedaży tego nie widać, dostarczył solidny sprzęt, któremu trudno cokolwiek zarzucić.
O tym co lubię w Xbox Series X już pisałem. Po kilku tygodniach miałem swoje "ale" związane z użytkowaniem konsoli (zobacz: Xbox Series X po miesiącu nie jest już taki idealny. Moje problemy z nową konsolą Microsoftu) — na szczęście większość z opisywanych tam problemów została już rozwiązana. Po zakupie PlayStation 5 pokusiłem się też o subiektywne porównanie obu konsol: PlayStation 5 czy Xbox Series X? Subiektywnie o tym, co każda z konsol robi lepiej. Nie ma produktów idealnych, każda ma swoje słabsze i mocniejsze strony, każdą można za coś pochwalić i za coś skarcić. Ale to właśnie Xbox jest sprzętem który w ostatnich miesiącach zyskał więcej mojej sympatii. I uważam, że był to dla niego naprawdę solidny rok.
Trochę nowości, trochę klasyki - a wszystko to okraszone abonamentem Game Pass
W tej generacji Microsoft zmienił podejście do gier i zaczął budować ekosystem z prawdziwego zdarzenia. Już nie tylko konsola i wsparcie gier na komputerach z ich systemem operacyjnym, ale także gry w chmurze i dostęp ze smartfona, tabletu... a niebawem także telewizora.
W bibliotece gier na nową konsolę pojawiło się jednak trochę gorących hitów - przede wszystkim multiplatformowych, ale nie tylko. W wakacje doczekaliśmy się w końcu wydania Microsoft Flight Simulator w wersji konsolowej, kilka dni temu w nasze ręce oddana została przepiękna i wciągająca Forza Horizon 5, a niebawem doczekamy się również najświeższego wcielenia Halo. Halo: Infinite trafi w ręce graczy już w grudniu, a na początku tygodnia wystartowała beta.
Jeżeli chodzi o gry multiplatformowe - było tego multum, jak wszędzie. Twórcom po prostu opłaca się wydawać na kilka platform jednocześnie - i może miałem szczęście, ale czegokolwiek się przez ostatni rok nie chwyciłem na Xbox Series X, działało jak złoto. Ostatnią dużą grą z którą spędziłem tam długie godziny było Tales of Arise: piękne, olśniewające, chociaż jak to często bywa z grami od japońskich wydawców, nie do końca potrafiące wykrzesać moc drzemiącą w tym sprzęcie. Dużo lepiej wypadły w tym temacie Hitman 3, Ori and the Will of the Wisps (który otrzymał łatkę dla nowej generacji) czy olśniewający zawsze i wszędzie Tetris Effect: Connected.
Ale poza tym, że na platformie stale pojawiają się nowe gry, w ramach wstecznej kompatybilności wspierane są klasyki nawet sprzed kilku generacji. Wisienką na torcie jest abonament Xbox Game Pass, gdzie wszystkie gry od studiów przejętych przez MS dostępne są w stałej ofercie (a nowości trafiają w dniu premiery), To jeden z aspektów, który przyciąga ludzi do nowej konsoli Microsoftu - i wcale się nie dziwię. Chociaż doskonale rozumiem Kamila, dla którego tamtejszy bogaty katalog przypomina żonglowanie demami. Klęska urodzaju.
Konsola do gier i wsparcie centrum multimedialnego
Xbox jest dla mnie przede wszystkim konsolą do gier, ale nie ukrywam, że wykorzystuję go także jako podstawowe narzędzie do odtwarzanie multimediów. YouTube'a nie uruchamiam w aplikacji TV, bo ten na Xboksie działa sprawniej. Podobnie sprawy mają się z innymi serwisami VOD. Dodatkowy atut: odtwarzacz dysków BluRay, które w ostatnich miesiącach zacząłem kupować, chcąc mieć na półce zestaw ulubionych produkcji bez obaw o to że znikną z serwisów VOD, usuną im piosenki czy zmodyfikują sceny - bo tak wypada. Aplikacji stale przybywa, a te które były od początku doczekały się już co najmniej kilku aktualizacji — i nie sprawiają już problemów na co dzień.
Podoba mi się nowa wizja Microsoftu - lubię ich abonament, lubię przejmowanie dużych graczy i nie ukrywam, że czekam na efekty tej pracy. Pad od Xbox Series X niewiele różni się od tego z poprzedniej generacji — i standardowo wciąż zasilany jest bateriami. Nie przeszkadza mi to ani trochę, podobnie jak brak zaawansowanego systemu wibracji i adaptacyjnych triggerów (które to opcje natychmiast wyłączam w grach na PS5) — za to cieszy mnie to, że nawet na najzwyklejszych paluszkach działa przez blisko 20 godzin i nigdy nie muszę martwić się tym, że nie pogram bo zapomniałem naładować pada.
To był w porządku rok dla Xboxa - ale wierzę, że kolejne będą jeszcze lepsze
Nie ukrywam że to moja ulubiona konsola Microsoftu ze wszystkich dotychczasowych. Nie, nie jest idealna, ale odnoszę wrażenie że firmie nareszcie zależy choć trochę na zgarnięciu odrobiny rynku dla siebie. Wizja budowania Xboksa jako ekosystemu staje się coraz bardziej spójna i konsekwentna, a przedstawiane kolejno usługi działają coraz lepiej z każdym kwartałem. Zasilane są też katalogi gier - zarówno tych do zakupu, dostępnych w ramach wstecznej kompatybilności oraz katalogu Xbox Game Pass. Mam nadzieję, że twórcy nie będą zwalniać tempa i stale będą pracować nad rozwojem Xboksa jako całości, a kolejne gry będą działały na nowym sprzęcie równie dobrze: co najmniej w 60 klatkach na sekundę i wysokiej rozdzielczości.
Nie ukrywam też, że nie mogę doczekać się efektów prac studiów które zostały przejęte przez giganta z Redmond. Na ten moment nie wiadomo kiedy możemy się ich spodziewać. Wiem jednak, że będę je konsekwentnie sprawdzał, a tego co zaproponuje Ninja Theory wypatruję z niecierpliwością. No i fajnie, że wszystkie natychmiast trafią do Game Passa - czego chcieć więcej?
Na koniec jeszcze jeden ewidentny plus Xboksa - przynajmniej w Polsce da się go kupić w rozsądnej cenie łatwiej, niż konsolę konkurencji. A dla tych którzy nie wiedzą czy polubią się ze sprzętem do grania od Microsoftu, zawsze zostaje tańsza alternatywa - Xbox Series S. Za około 1000 złotych będzie przepustką do gier nowej generacji - co prawda bez czytnika płyt i równie wysokich rozdzielczości, ale myślę, że nie dla każdego będą one priorytetem. Zwłaszcza, że jest o połowę tańsza.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu