Recenzja

Hitman 3 - recenzja. Tak dobrego zamknięcia trylogii o Agencie 47 się nie spodziewałem

Kamil Świtalski
Hitman 3 - recenzja. Tak dobrego zamknięcia trylogii o Agencie 47 się nie spodziewałem
5

Hitman to jedna z tych serii na którą nie potrafię patrzeć bez filtra kiedyś to było. Prawda jest jednak taka, że mimo iż przygody Agenta 47 śledzę od samego początku i mam z tymi grami wiele ciepłych wspomnień, to doceniam kierunek w których ewoluowała seria. Lubiłem jej początki, lubiłem późniejsze wcielenia (ileż to godzin wpakowałem w Hitman: Rozgrzeszenie!), a ostatnia inkarnacja to coś zupełnie innego. Ale, na szczęście, jakościowo wciąż Hitman trzyma poziom. A finał trylogii zatytułowany po prostu Hitman 3 jest tego idealnym podkreśleniem.

Opowieść, której się nie spodziewałem

Poprzednie dwie gry z serii przedstawiły zupełnie nowy schemat zabawy. Piaskownica (sandbox) w skradankowym wydaniu, który w każdej misji przenosi nas w inne zakątki świata przypadł do gustu graczom. Dlatego IO Interactive z każdą kolejną produkcją coraz bardziej wnikało w klimat, dając nam więcej możliwości, bardziej wciągające zadania i misje od których nie można było się oderwać. Tym razem zrezygnowano z zabawy wieloosobowej, skupiono się na misjach dla jednego gracza. W Hitman 3 otrzymaliśmy pięć (no dobra, technicznie sześć, ale — nie wdając się w szczegóły by nie popsuć zabawy — ustalmy, że pięć z kawałkiem) lokacji w których Agent 47 musi wykonać powierzone mu zadania. A najlepiej, gdy zrobi to perfekcyjnie, przy okazji odhaczając dodatkowe punkty — dzięki temu zostanie wynagrodzony dodatkowym doświadczeniem i wszystko lepiej będzie wyglądać w podsumowaniu.

Pierwszy raz w nowej trylogii Hitman doczekał się fabuły, która nie jest wyłącznie zapchajdziurą, bo tak wypada. Wszystkie zdarzenia są ze sobą powiązane fabularnie i dają dojść do głosu także Agentowi 47, który w tej odsłonie jest czymś więcej, niż tylko narzędziem w rękach swoich szefów. Dowiadujemy się więcej na temat samego bohatera i śledzimy próbę ćwiczenia własnej woli. Wyszło trochę poważnie, miejscami może tandetnie, ale bez wątpienia wypada to lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej. I choć fabularnie Hitman 3 to zupełnie inna liga niż jego poprzednicy, bez wątpienia to nie historia odgrywa tu pierwsze skrzypce. Te należą do rozgrywki, która była świetna, a teraz stała się... jeszcze lepsza.

Hitman 3: skradanie w jeszcze doskonalszej formie

Najnowsze przygody Agenta 47 przenoszą nas do Dubaju (Zjednoczone Emiraty Arabskie), Dartmoor (Wielka Brytania), Berlina (Niemcy), Chongqing (Chiny), Mendozy (Argentyna) oraz wprost do rumuńskich gór. Jak widać — mamy szansę zwiedzić cały świat, a ponadto każde z miejsc serwuje nam zupełnie inny klimat. Od pnącego się do chmur nowoczesnego biurowca, przez tradycyjną brytyjską posiadłość niczym z przygód Sherlocka Holmesa, berlińskie techno, neonach wyglądających lepiej niż w Cyberpunku, na olśniewających winnicach skąpanych w ciepłym słońcu (prawie że) kończąc. Wszystkie lokalizacje oferują rozbudowane mapy pełne szczegółów i wiele ścieżek którymi możemy dotrzeć do finału opowieści. A dzięki trzem poziomom trudności — nawet początkujący w temacie skradanek gracze mają szansę czerpać sporo frajdy. A z każdą powtórką misji, poznawaniem schematów działania poszczególnych postaci (a także topografii terenu) można czerpać jeszcze więcej frajdy z całej tej przygody. Na plus także fakt, że nie wszystko w grze można brać za pewnik — są misje w których startujemy z naszymi ulubionymi zabawkami, są też takie, w których nie mam przy sobie nic. Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak tylko kombinowanie z rzeczami, które znajdziemy po drodze.

Tamtejsze światy są żywe, a bohaterowie z krwi i kości zmuszają do śledzenia, uczenia się ich nawyków i... podsłuchiwania. Tylko dzięki temu mamy szansę poznać niektóre tajemnice czy nawet kody, które zaoferują nam dostęp do miejsc, których inaczej nie mamy szans odwiedzić. To niesamowite jak żywy i plastyczny jest tamtejszy świat. Z każdą kolejną częścią IO Interactive udaje się wycisnąć z jego jeszcze więcej. I choć grę można chwalić naprawdę długo, to w gruncie rzeczy jest to więcej tego samego. Usprawnionego, ale wciąż nie idealnego. Bo jeżeli chcielibyście dokonać jakiejś akcji na schodach, to nie - wciąż nic z tego. Czekajcie cierpliwie aż stojący wam na drodze rywale będą stąpać po pewnym gruncie: wówczas możecie ich dusić, nokautować, odurzać czy co tam chcecie.

Ten sam silnik, ale nowa generacja zaoferowała nową jakość zabawy

W Hitmana 3 grałem na konsoli Xbox Series X. Choć gra oparta jest na tym samym silniku (Glacier engine), na konsoli nowej generacji nie tylko prezentuje się lepiej, ale też działa bez przycięć. 60 klatek na sekundę, rozdzielczość 4K, HDR i pełna płynność nie stanowią dla niej żadnego problemu. Hitman 3 wygląda i rusza się fenomenalnie. Graficy wiedzieli co robią — klimat każdej lokacji udało im się zbudować cudowną grą świateł. Chongqing przypomina mi sceny wyrwane rodem z cyberpunkowych superprodukcji — odbijające się wszędzie kolorowe neony są niczym nocny Hong Kong skąpany w deszczu. Spokój brytyjskiego dworku z tamtejszymi ciemnymi, stonowanymi, kolorami tworzy niepowtarzalny klimat. Berlińskie techno jest takie, jak zawsze: tłumnie oblegane, z niekończącą się kolejką i niekończącymi się labiryntami podświetlanymi efekciarskimi światełkami. Złota godzina w Dubaju na wysokościach w przeszklonej konstrukcji to bardzo mocne rozpoczęcie. I choć czuć, że to jeszcze nie w pełni next-genowa produkcja, to trudno się w tym aspekcie do czegokolwiek przyczepić. Wysoka rozdzielczość w połączeniu z HDR (Hitmana 3 ogrywałem na 65-calowym telewizorze Samsung QLED Q800T) robią ogromne wrażenie i prezentują się przepięknie. Muzycznie także trudno się do czegokolwiek przyczepić, klimatu nie zabraknie. Chociaż moim faworytem zdecydowanie pozostają elektroniczne dźwięki które możemy usłyszeć w misji na berlińskich przedmieściach.

Nieco gorzej wypada kwestia sterowanie. To kolejny raz dla mnie okazało się dość kłopotliwe — mapowanie przycisków dla wielu akcji (bieg pod LB?!) nie tylko było niewygodne, ale też po prostu mało intuicyjne. Dopiero po kilkunastu godzinach przywykłem, choć i wtedy zdarzało mi się popełniać głupie błędy w najmniej odpowiednich, napakowanych akcją, momentach.

Hitman 3 to więcej tego samego, ale w jeszcze doskonalszej formie

Hitman 3 to więcej tego samego. Formuła zaprezentowana w poprzednich grach okazała się strzałęm w dziesiątkę — a z każdą kolejną odsłoną ekipa je stale szlifuje. Tym razem wszystko jest bardziej rozbudowane, bardziej dopracowane, większe i piękniejsze — do tego z wciągającą historią, której kompletnie się nie spodziewałem. Niestety, polski wydawca gry się nie popisał — i w Hitmanie 3 zabrakło języka polskiego, co dla wielu może okazać się barierą przed zakupem gry. Poza tym tytuł doprawdy czaruje i wciąga na długie godziny. Pierwsze i drugie przejście to dopiero rozgrzewka, im dłużej krążymy po tych samych mapach, tym więcej nowych, jeszcze doskonalszych, pomysłów na wykonanie zadania. Przekonajcie się sami!

Plusy:

  • przepiękne, rozbudowane i zróżnicowane pod wieloma względami, lokacje;
  • wiele dróg, by osiągnąć nasz cel;
  • gra do której chce się wracać - pierwsze przejście to dopiero rozgrzewka;
  • fabuła, której nareszcie nie miałem ochoty pomijać;
  • lepiej, ładniej, płynniej;
  • moc usprawnień.

Minusy:

  • sterowanie, które potrafi drażnić;
  • brak języka polskiego;
  • niby sześć, ale w gruncie rzeczy tylko pięć z kawałkiem, misji.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu