To był niespodziewany zwrot akcji. Po informacji o nowej polityce prywatności WhatsAppa, użytkownicy uciekli do konkurencji.
Signal i Telegram święcą triumfy. WhatsApp zauważył co narobił i próbuje naprawić błąd
Kilka dni temu WhatsApp powiadomił użytkowników że wszystkie ich dane będą przekazywane Facebookowi. I szczerze mówiąc: byłem święcie przekonany, że wszyscy przyjmą to ze stoickim spokojem, bo przecież co złego może się stać. Facebookowy skandal z Cambridge Analytica nikogo nie obchodził lokalnie, a fakt iż w tym roku gigant zaliczył powtórkę z rozrywki absolutnie nikogo nawet nie zainteresował. Dużo więcej emocji wzbudził pozew Federalnej Komisji Handlu przeciwko FB za przejęcie Instagrama i WhatsAppa. Dlatego jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, co dzieje się w świecie komunikatorów w ostatnim tygodniu.
Signal i Telegram odnotowują rekordy popularności. Oby ten trend się utrzymał
Nie do końca wiem na ile w tym zasług WhatsAppa, a na ile wpisu na Twitterze Elona Muska zachęcającego do korzystania z Signal — ale wiem, że coś się zmieniło. Nasz wpis o bezpiecznym komunikatorze Signal cieszy się w ostatnich dniach ogromną popularnością, najbezpieczniejszy komunikator znalazł się na szczycie list przebojów w sklepach z aplikacjami, a wisienką na torcie są inwestorzy kupujące akcje firmy Signal. Ale, co zabawne, niezwiązanej kompletnie z twórcami oprogramowania, bo ten produkt nigdy nie trafił na giełdę. Każdego dnia lista kontaktów które są dostępne w obrębie komunikatora rośnie — to samo zresztą dotyczy Telegrama, który wczoraj świętował przekroczenie magicznej granicy 500 milionów aktywnych użytkowników.
Tylko w minionych 72 godzinach ponad 25 milionów nowych użytkowników dołączyło do Telegrama
— czytamy w rozsyłanej wiadomości. Imponujące liczby i bardzo dobra zmiana — nawet jeżeli można spierać się z tym, czy i jak bezpieczny jest Telegram, to wciąż będzie on lepszym wyborem niż Messenger (który gromadzi na temat użytkowników więcej informacji niż wszystkie inne komunikatory razem wzięte) czy WhatsApp.
Twórcy WhatsAppa odkryli, że zmiany wchodzące w życie 8. lutego 2021 poruszyły użytkowników
Biorąc pod uwagę ile rzeczy Facebookowi uchodzi i uchodziło na sucho, pewnie nikt z jego twórców nawet przez moment nie pomyślał, że WhatsApp może zrobić im taki psikus. Odpływ użytkowników najwyraźniej był bolesny i na tyle zauważalny, że stworzono specjalną stronę pomocy, na której czytamy:
Chcemy jasno zakomunikować, że aktualizacja Polityki prywatności nie wpływa w żaden sposób na prywatność Twoich wiadomości wymienianych z rodziną i znajomymi. Ta aktualizacja zawiera zmiany związane z wysyłaniem wiadomości do firm na WhatsApp, co jest opcjonalne, i zwiększa przejrzystość w zakresie gromadzenia i przetwarzania przez nas danych.
Nie widzimy Twoich prywatnych wiadomości ani nie słyszymy Twoich rozmów – Facebook również nie ma takiej możliwości: Ani WhatsApp, ani Facebook nie mogą odczytać Twoich wiadomości lub odsłuchać Twoich połączeń ze znajomymi, rodziną i współpracownikami na WhatsApp. Wszystko, co udostępniasz, zostaje między Wami. Dzieje się tak, ponieważ Twoje prywatne wiadomości są chronione pełnym szyfrowaniem. Nigdy nie zmniejszymy tej ochrony i wyraźnie oznaczamy każdy czat, aby zapewnić użytkowników o naszym zaangażowaniu. Dowiedz się więcej o zabezpieczeniach w WhatsApp, przechodząc tutaj.
Miło z ich strony, że pofatygowali się opowiedzieć co nieco zatroskanym użytkownikom. Może kiedyś postanowią też zabrać głos w sprawie oskarżeń, jakoby WhatsApp udzielał Google pełnego dostępu do rozmów i plików udostępnianych w prywatnych rozmowach użytkowników.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu