Zapowiedź Samsungów na Snapdragonach w Europie rozpala wyobraźnię fanów. Jednak czy ten scenariusz ma rację bytu?
Jak co roku od jakiegoś czasu jesteśmy przed letnią premierą nowych Samsungów. Normalnie byłyby to Note'y, ale ta seria stety/niestety została pogrzebana na rzecz składanych modeli Galaxy Z Flip i Fold. I jak zawsze w takim przypadku powstaje jedno pytanie - co z procesorami Exynos od Samsunga. Po wpadce jaką był Exynos 990 Samsung nie odzyskał dobrej reputacji w tej kwestii i przed każdą premierą jesteśmy karmieni czymś, co można określić jako "nadzieja" na fakt, że flagowce firmy zostaną wypuszczone globalnie z chipami od Snapdragona. Oczywiście - w niektórych modelach, jak chociażby Z Flip 3 czy S20 FE tak właśnie się stało, jednak we flagowej serii Galaxy S Samsung wciąż mocno polega na Exynosach.
To ma się zmienić już w przyszłym roku
Jak wynika z oświadczenia prasowego wydanego przez Qualcomm, rozszerza on swoją współpracę z Samsungiem i w 2023 roku topowa linia Galaxy, czyli Galaxy S będzie polegała tylko na najnowszych Snapdragonach, czyli gen.2. Plotki, że tak może się stać, docierały do nas już miesiąc temu. Zakładając przez chwilę, że może to być prawda i że nic do tego czasu się nie zmieni, może to być spełnienie marzeń (i petycji użytkowników). Przypomnę tylko, że przez kilka ostatnich generacji kupujący skarżyli się na to, że Exynosy mają niższą wydajność, bardziej się przegrzewają, robią gorsze zdjęcia i mają krótszy czas pracy na jednym ładowaniu. Sam doświadczyłem tego testując Galaxy Note 20 Ultra.
No dobra, a teraz dlaczego moim zdaniem to nie wypali i dlaczego jest to "złe" dla branży?
Przede wszystkim, patrząc na to, jak wygląda obecnie konstruowanie telefonu, widzimy, że efektywność kosztowa jest tu na wagę złota. Widać to nawet u Apple, które w dobie szalejącej inflacji nie zdecydowało się na umieszczenie takich samych ekranów OLED we wszystkich modelach - tańsze dostaną gorszy wariant. Własna produkcja procesorów, mając do tego wszystkie niezbędne technologie zawsze jest bardziej opłacalna niż kupienie tychże od konkurencji. Dlatego w dobie rosnących cen, problemów na rynku półprzewodników i sytuacji, w których wiele marek ma problemy żeby wyprodukować w ogóle swoje urządzenia na czas Samsung musiałby zrezygnować z wewnętrznej produkcji nad którą ma kontrolę na rzecz kupowania czipów od, jakby nie patrzeć, konkurencji.
Taka decyzja wydaje mi się też mało prawdopodobna z drugiego względu, jakim jest wiatr zmian, o którym często piszę na łamach Antywebu, a mianowicie - faktu, że coraz więcej marek idzie właśnie w stronę produkcji własnych układów. Google zaskoczyło cały świat Tensorem w swoich nowych Pixelach, Xiaomi do swoich urządzeń wrzuca coraz więcej autorskich układów, a nad własnym SoC otwarcie pracuje też Oppo. Jesteśmy więc w momencie, w którym duopol Qualcomm/Mediatek może zostać przełamany, a więcej producentów na rynku to też więcej różnorodności i innowacji. Dlatego o ile zmiana z Exynosa na Snapdragona może być "na plus" dla użytkowników, to obecnie ciężko mi patrzeć na to jak na krok wstecz i próbę zachowania przez Qualcomm dotychczasowej pozycji. Jeżeli bowiem Xiaomi i marki BBK przesiadłyby się na własne chipy, firma mogłaby mieć spory problem.
Czy więc do takiej zamiany dojdzie? O tym przekonamy się zimą. Chcielibyście mieć Samsungi na Snapdragonach?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu