Trump może powrócić na Facebooka w glorii i chwale i co więcej - jego posty nie będą weryfikowane pod kątem fake newsów.
Facebook nie będzie sprawdzał postów Trumpa. A potem się dziwi, że jest śmietnikiem
Facebook w ostatnim czasie dokonuje rzeczy wręcz niemożliwych. Kiedy wydaje się, że nie możemy mieć gorszego mniemania o platformie Zuckerberga, ten wynajduje nowe sposoby, by jeszcze bardziej zbić z tropu ludzi, którzy mieli choć minimum wiary w jego dobre intencje. Jeżeli miałbym podsumować to, co w kontekście jego firmy w ostatnim czasie poszło "nie tak", prawdopodobnie nie starczyłoby mi miejsca w tym wpisie. Jeżeli miałbym podsumować tylko najważniejsze elementy - Facebook w ostatnim czasie stracił na giełdzie 3/4 swojej wartości, zwolnionych zostało 11 tysięcy pracowników, przepalane miliardy na Metaverse dają zerowe rezultaty, a sami podwładni twierdzą, że statek kierowany przez Zuckerberga idzie na dno. Dodatkowo, na niekorzyść dużego F działa to, czym Facebook stoi przez ostatnie lata: fake newsy, arbitralne działania moderacji czy aktywne działanie na szkodę użytkowników. Wiecie czego by tu jeszcze brakowało? Tego, by Facebook ogłosił, że nie będzie weryfikował postów osoby która notorycznie jest przyłapywana na kłamstwie.
A tak się składa, że Facebook właśnie dokładnie to ogłosił
Jak donosi Business Insider, osoby odpowiedzialne za factchecking w Facebooku zostały poinformowane, że jeżeli Donald Trump wystartuje w wyścigu o fotel prezydencki, ci mają przestać weryfikować jego posty pod kątem fake newsów. Jak wiemy, właśnie to zrobił, więc od teraz jest postrzegany przez Facebooka (znów) jako polityk i jego posty nie będą poddawane kontroli.
To też oznacza, że Facebook ma w planach "odbanowanie" Trumpa. Jak pamiętamy, polityk został usunięty ze wszystkich platform społecznościowych w momencie, w którym przestał być prezydentem USA, a więc - przestał mieć możliwość zaszkodzenia Faceobookowi, Twitterowi i spółce. Teraz, kiedy znowu ma kandydować na prezydenta, jest duża szansa, że Facebook cofnie swoją decyzję. Jeżeli jednak zastanawialiście się, dlaczego dziś wspomniane medium ma takie problemy, to cóż - to właśnie jest jeden z nich.
Na Facebooku są równi i równiejsi, a platforma (bądź Mark Zuckerberg) ręcznie wybierają tych, którzy przez to, jakie zasięgi generują, mogą być tam nietykalni. Jednocześnie - Facebook dba o swoje interesy i jeżeli ktoś może mu zaszkodzić, ma specjalne traktowanie, a jeżeli nie - może być usunięty. Jestem przekonany, że ewentualne przywrócenie Trumpa na platformę nie jest spowodowane jakąś dobrą wolą czy kwestią uszanowania demokracji, ale strachem przed tym, że jeżeli Trump wygra, to jego pierwszą decyzją będzie wzięcie się za nieprzyjazne mu społecznościówki. To właśnie taki oportunizm i próba rozgrywania własnej gry drażnią i w dłuższej mierze - zniechęcają użytkowników, którzy przechodzą na platformy pozbawione zabarwienia politycznego, które nie są tak usiane fake newsami i toksycznymi dyskusjami.
Wychodzi jednak na to, że jeżeli platforma do tej pory się nie nauczyła, to raczej już się nie nauczy...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu