Felietony

Facebook czyli "Meta" - jeszcze żadne słowo nie sprawiło mi tylu problemów

Krzysztof Rojek
Facebook czyli "Meta" - jeszcze żadne słowo nie sprawiło mi tylu problemów
Reklama

Nowa nazwa Facebooka jest... trochę kłopotliwa. Z tego względu Meta raczej się u nas nie przyjmie.

Język jako twór jest bardzo elastyczny. Praktycznie non stop powstają w nim nowe słowa, a im starszym się jest, tym częściej trzeba sprawdzać ich znaczenie. Na co dzień radzimy sobie jednak z nowomową całkiem dobrze - w większości przypadków jesteśmy w stanie odnieść się do tego, co może oznaczać z kontekstu. Takie zwroty jak "jesieniara" czy "dzban" same z siebie nic nie mówią, ale użyte w odpowiednim kontekście są jasne dla większości. Język nie jest jednocześnie tworem hermetycznym i nie raz nie dwa przenikają do niego obce zwroty (a dzięki internetowi częściej niż inne). Mamy więc Fejsa (w miejsce Facebooka), Snapa czy Androida - wszystkie te zwroty są w mowie potocznej, ponieważ produkty, które opisują, są powszechnie używane.

Reklama

I tu pojawia się Meta - nazwa raczej się w Polsce nie przyjmie

Jak wiemy, Facebook zmienił nie tak dawno nazwę. Wypadałoby jej więc używać, prawda? W końcu formalnie Facebook dziś odnosi się tylko do portalu. Jednak gdzie się nie obejrzeć, wszyscy dalej mówią o Facebooku - Facebook. Kiepski to więc rebranding, jeżeli wszyscy zdecydowali się go po prostu olać i dalej używać starej nazwy. Cóż, w Polsce może to mieć znaczenie z tym, że takie wyrazy jak "meta" trochę ciężko się w naszym języku odnajdują. Oczywiście, lingwista ze mnie żaden, ale każdego dnia pracuję na tekście i muszę przyznać, że w mojej redakcyjnej historii nie miałem do czynienia ze słowem, które sprawiłoby mi tyle problemów w tekście, że w sumie często łapie się na tym, że dla wygody zastępuje je innym.

Zobacz również: Metaverse akcje

Oczywiście pierwsze co się nasuwa na myśl, to skojarzenia z metaamfetaminą, ale jako, że mamy na rynku żarówki firmy Osram czy markę soczewek Hoya jakoś nie uważam, by był to głóny problem Mety. Przede wszystkim, problemem jest tu fakt, że słowa w języku polskim mają rodzaje. Facebook czy Fejs były rodzaju męskiego, natomiast Meta to rodzaj żeński, co sprawia że konstruowanie zdań z uwzględnieniem obu tych nazw bywa trudne, jeżeli nie chcemy stworzyć przy okazji gramatycznego potworka. Używanie naprzemienne tym bardziej nie wchodzi w grę - byłoby to po prostu dosyć mylące dla osób, które nie śledzą każdej zmiany w świecie technologii. W języku angielskim problem ten oczywiście nie występuje.

Polecamy również: Meta Quest

Zobacz też: Metaverse co to

Jeszcze inną kwestią jest to, że "meta" sama z siebie w kontekście tego, co robi firma, nic nie znaczy. Owszem, jest to powszechna nazwa narkotyku i miejsce, w którym np. kończy się wyścig, ale w momencie w którym mówimy o mediach społecznościowych żadne z tych znaczeń nie jest poprawne (no dobra, może troche to pierwsze). Dla Zuckerberga Meta oznacza skupienie się na metaversie, czyli również wymyślonym przez jego firmę koncepcie. Jednak na rynku nie ma żadnego produktu, który firma wypuściła po zmianie nazwy, żadnej rzeczy, która miałaby choć cień szansy na spopularyzowanie Mety jako firmy technologicznej.

A im mniej nazwa Meta będzie w kontekście Facebooka używana, tym bardziej będzie po prostu znikać z radaru. Bliźniacza sytuacja miała miejsce w przypadku Alphabetu, który miał spajać wszystko "od Google", w tym Nest czy Google X. Tymczasem ludzie dalej używają nazwy najsławniejszej marki w portfolio, ponieważ tak jest po prostu wygodniej. I moim zdaniem - taki sam los czeka Facebooka. Firma co prawda stara się forsować gdzie może nową nazwę, ale obstawiam dolary przeciwko orzechom, że za rok dalej wszyscy na Facebooka dalej będą mówić... po prostu Facebook.

Reklama

I dobrze, bo mocno ułatwi mi to pracę.

Dowiedz się więcej: Metaverse jak wejść

Reklama

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama