Świat

Truth Social? Bardziej: "Ban Social". Platforma usuwa niewygodnych użytkowników

Krzysztof Rojek
Truth Social? Bardziej: "Ban Social". Platforma usuwa niewygodnych użytkowników
4

Truth Social, mający wolność w nazwie nie banuje tylko za opinie. Bany lecą za samo poruszenie niektórych tematów.

Czasami, patrząc na nowe projekty, o ich przyszłości możemy tylko wróżyć z fusów. Często (czyt. prawie zawsze) przed wdrożeniem na rynek nowego hardware'u czy startem nowej usługi wiadomo o nich zdecydowanie za mało, by jednoznacznie przewidzieć jak będą działały. Jednak w tej niewielkiej liczby przypadków, cała otoczka nowego wdrożenia aż zbyt dobitnie sugeruje, z czym będziemy mieli do czynienia. Tak było w przypadku m.in polskiego serwisu Albicla, którego losy zostały przewidziane na długo przed startem, czy chociażby (również polską) aplikacją ProteGO Safe, której upadek i bezsensowność deklarowano od dnia zapowiedzi. Tak jest też z Truth social, miejscem które miało być odpowiedzią Trumpa na cenzurę Twittera (albo, nazywając sprawy po imieniu, na to, że serwis wywalił go z hukiem). Wszyscy, którzy obserwowali powstanie apki spodziewali się, że tamtejsza cenzura będzie jeszcze ostrzejsza i będzie dotyczyła niewygodnych dla Trumpa tematów.

I co? I nie pomylili się. Truth Social rozdaje bany na lewo. Bo na prawo już nie :)

Już sam fakt tego, że regulamin strony daje moderacji dowolność w kształtowaniu dyskusji i usuwania treści (coś, z czym Trump chciał walczyć jako prezydent) jest wyraźnym sygnałem, że z wolnością słowa portal wspólnego mieć raczej będzie niewiele. Owszem, Twitter czy Facebook robią to samo, ale Truth Social przebija je o głowę. Jak się bowiem okazuje, nie tylko niektóre poglądy są tam zakazane, ale w ogóle serwis idzie w kierunku reżimu autorytarnego, wycinając użytkowników za samo wspomnienie o niektórych tematach. Jednym z nich jest przesłuchanie w sprawie szturmu na Kapitol, który miał miejsce 6 stycznia.

Jak się okazuje - nie tylko to jest przyczyną zawieszania/usuwania kont. Użytkownicy dostają po głowie banhammerem także np. za postowanie o tym, że Joe Biden wygrał wybory w 2020 r.

Oczywiście, osoby, które znajdują się blisko Trumpa i jego poglądów zapewne zaprzeczą, że coś tu jest nie tak. W końcu takie działania to nic innego, jak "dyskredytowanie witryny", co, patrząc na jej regulamin, jest oczywiście zabronione. Wszyscy inni natomiast dostrzegą czarno na białym, że Truth to po prostu kolejna po Parleru sieć społecznościowa, która zorientowana jest nawet nie na konkretny zestaw poglądów politycznych, ale na zestaw poglądów jednego człowieka, który dodatkowo będzie wycinał z niej wszystko, co może zaszkodzić jego wizerunkowi. Wszystko o oczywiście przykryte narracją, że to sieci społecznościowe jak Facebook i Twitter są złe, ponieważ cenzurują treści.

Jakiś czas temu pisałem, pod kątem Albicli, że palenie pieniędzmi w piecu ma więcej sensu, niż tworzenie "narodowych" mediów społecznościowych, ograniczonych do tylko jednego kraju. Teraz do tego dodać mogę, że mniej więcej tyle sensu ma też tworzenie społecznościówek opartych o poglądy polityczne, ponieważ jakakolwiek idea "dyskusji" w takich miejscach jest z góry skazana na porażkę, skoro banuje się za opinię oraz za sam fakt poruszenia jakiegoś tematu.

Jeżeli Truth Social chciało przebić Twittera, to chyba się udało. W kwestii cenzury jest o 10 okrążeń przed nim i zostawia platformę w tumanach kurzu.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu