O tym że social media potrafią mieć niegatywny wpływ na młodych ludzi mówi się od dawna. Teraz jednak oskarża się je o bezpośrednią przyczynę samobójstwa młodego chłopaka. Jego rodzice złożyli pozew do sądu.
Rodzice nastoletniego samobójcy obwiniają o śmierć syna social media. I kierują sprawę do sądu
Samobójstwa nigdy nie są tematem o którym dyskutuje się łatwo. A kiedy mowa o odebraniu sobie życia przez osoby młode - tym bardziej. Szczególnie kiedy osoba która podjęła taką decyzję zostawia za sobą stęsknionych bliskich. Nie wyobrażam sobie ogromu smutku z którym muszą sobie poradzić jego najbliźsi. Ale samobójstwa wśród młodzieży nie są niczym nowym, ale coraz częściej oskarżane są o nie media społecznościowe. Rodzice Christophera Dawleya, który na kilka tygodni przed swioimi 17 urodzinami targnął się na swoje życie, siedem lat po tragedii postanawiają pozwać korporacje stojące za popularnymi serwisami społecznościowymi. To właśnie je oskarżają o śmierć swojego dziecka.
Chris i Donna Dawley złożyli w ubiegłym tygodniu pozew przeciwko korporacjom Snap oraz Meta (m.in. Facebook, Instagram) za pośrednictwem Social Media Victims Law Center. Oskarżają gigantów za bezpośrednie przyłożenie się do śmierci ich syna, który wciągnął się w serwisy społecznościowe do stopnia obsesji i uzależnienia. Konta w nich miał założyć w wieku 14 lat, wystarczyły więc tylko dwa lata, by doprowadzić do tragedii. Ofiara przed śmiercią pożegnała się z najbliższymi (wiadomość do przyjaciela, tajemniczy wpis na Facebooku oraz list pożegnalny dla rodziny — co znamienne, pozostawiony na kopercie z listem informującym o przyjęciu do koledżu. Jak wynika z relacji rodziców — Christopher umarł we własnym pokoju, ze smartfonem w dłoni.
W pozwie rodzice wspominają, że przez media społecznościowe ich syn dostał obsesji na punkcie swojego wyglądu. A przez uzależnienie — nie dosypiał, każdej nocy siedząc do 3 nad ranem. Według rodziny, samobójstwo ich syna było:
wynikiem niebezpiecznych platform z których korzystał: z Instagrama, Snapchata i Facebooka.
Jak mówi ojciec ofiary:
Jeśli nasze wysiłki, aby pociągnąć te firmy do odpowiedzialności za narażanie dzieci na ich śmiercionośne produkty, zapobiegną nawet jednej rodzinie doświadczania bólu, jaki doznała nasza rodzina po stracie CJ, nasza walka będzie warta zachodu.
Państwa Dawleyów reprezentuje Matthew P. Bergman, założyciel wspomnianego Social Media Victims Law Center. Jak sam twierdzi: właściciele platform byli świadomi tego jak uzależniające są ich produkty, a mimo wszystko nie zadbali o odpowiednią ochronę niepełnoletnich użytkowników. Wszystko to dla klików i zysków. A jak wyszło na jaw w ubiegłym roku — właściciele Instagrama doskonale wiedzieli, jak toksyczny jest to serwis dla młodych ludzi. I nic z tym nie zrobili.
Wzywamy właścicieli Facebooka, Instagrama i Snapchata do nadania priorytetu zdrowiu i dobru użytkowników poprzez wdrożenie zabezpieczeń chroniących nieletnich przed niebezpieczeństwem cyberprzemocy i wykorzystywania seksualnego, które szerzą się na ich platformach.
To właśnie wspomniany wyciek dodał rodzicom ofiary skrzydeł i zachęcił ich, by walczyć z gigantami. Po tym jak świat ujrzał dowody na to, że Facebook i spółka doskonale wiedzą jakim mogą być zagrożeniem dla młodych ludzi — wciąż nie zdecydowali się nic z tym zrobić. Mark Zuckerberg, jak to ma w zwyczaju, zbagatelizował sprawę i rozmawiając o tych dokumentach twierdził, że zostały one wyrwane z kontekstu. Przedstawiciele Snapchata twierdzą zaś, że nie ma dla nich nic ważniejszego, niż zdrowie i dobro użytkowników. Z tych ogólników jednak niewiele wynika. Żadna z firm nie komentuje jeszcze pozwu, który kilka dni temu trafił do amerykańskiego sądu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu