Smartfon to jedno z najbardziej osobistych urządzeń, które posiadamy, ale i tak po włączeniu mamy już gotowych wiele aplikacji do użycia. Tylko co w tym personalnego? Pewne zmiany muszę wprowadzić, żeby móc się poczuć "jak w domu".
Bing? Internet Explorer? To klasyki, które od razu zastępujesz, a nie tylko one na to sobie zasłużyły

Smartfony są dziś nieodłączną częścią życia, ale przez lata korzystania z różnych modeli przekonałem się, że domyślne aplikacje i rozwiązania systemowe zbyt często są po prostu przeciętne lub nie w moim stylu. Każdy producent próbuje nas przekonać, że jego wizja tego, jak powinniśmy pisać, robić zdjęcia, zarządzać plikami czy nawet patrzeć na ekran główny jest słuszna. W praktyce jednak to użytkownik musi się dostosować do ograniczeń, kompromisów i wielu innych decyzji projektantów.
Przez lata miałem okazję żyć z właściwie każdym, liczącym się (lub próbującym się liczyć) systemem: Windows Phone, Android i obecnie iOS. W tym czasie zawsze poświęcałem uwagę customizacji mojego doświadczenia, ale bez potrzeby wchodzenia głębiej niż potrzeba. Nie chciałem się bawić w nic poza tym, co jest dostępne "od ręki". Dzięki temu obecnie wiem, bez czego już właściwie nie mogę się obyć i jakie funkcje muszę jak najprędzej ustawić pod siebie, a przy okazji myślę, że moje rozwiązania sprawdziłyby się u każdego.
Te rzeczy zmieniam natychmiast po uruchomieniu telefonu
Poniżej chcę zaproponować 5 punktów, które najczęściej zmieniam w pierwszej kolejności. Starałem się też dobrać takie, które zazwyczaj osoby w moim najbliższym otoczeniu przyjmują, jakimi są, frustrując się regularnie aż nie dojdzie do okazji kiedy o nich porozmawiamy. Nie jeden raz z rozmowy wyniknęło, że ktoś nie pomyślał nawet, że nie trzeba się męczyć, a zmiana jest łatwiejsza, niż mogłoby się wydawać. Oto moje propozycje na: klawiaturę, aparat, pocztę, wygląd ekranu oraz zarządzanie plikami.
1. Klawiatura: SwiftKey – lepsze pisanie bez frustracji
Jak pisałem dwa dni temu, po latach powróciłem testowo do domyślnej klawiatury w moim smartfonie – był to koszmar. W teorii mają one być coraz lepsze, ale w praktyce irytowała mnie błędami autokorekty, brakiem możliwości modyfikacji czy topornym przewidywaniem słów. Największym gamechangerem okazał się SwiftKey – aplikacja, która zgrabnie przewiduje, co chcę napisać w kilku językach, umożliwia mi wygodne trzymanie telefonu i uczy się, pod jakim kątem sięgam klawiszy i pozwala na personalizację wyglądu. Przewidywanie tekstu stoi tu na poziomie nieosiągalnym dla domyślnych rozwiązań, a możliwość dostosowania układu, motywów i gestów sprawia, że pisanie staje się po prostu szybsze i mniej irytujące. Gboard od Google również ma swoje zalety, ale to SwiftKey najlepiej sprawdził się w codziennym użytkowaniu – zarówno na Androidzie, jak i iOS.
2. Aparat: Open Camera, Halide, Project Indigo – zdjęcia, które wreszcie mają sens
Fotografia mobilna to dziś jeden z głównych powodów, dla których wybieramy konkretny telefon. Przez długi czas bazowałem na fabrycznych aplikacjach aparatu i zawsze czułem, że producent zostawia mnie z połowicznymi możliwościami. Na Androidzie przełomem była instalacja Open Camera – open source’owy kombajn z ręcznymi ustawieniami, HDR, obsługą zewnętrznych mikrofonów i trybami, których nie oferuje większość systemowych appek. Jednak gdy chcę czegoś więcej to sięgam po ProShota lub Lightrooma, ale to są już opcje premium.
Na iOS z kolei Halide pokazał mi, jak wiele można wycisnąć z iPhone’a, jeśli tylko aplikacja pozwala na ręczne ustawienia, i była to moja faworytka wśród fotograficznych appek aż do momentu gdy niedawno na horyzoncie się pojawiła propozycja Adobe – Project Indigo. Jest na razie w wersji testowej ( i tylko iOS trzymam kciuki za szybką premierę na Androidzie), ale już teraz przedstawia kwintesencję fotografii na telefonie. Prosta w obsłudze, intuicyjna i bez algorytmów Apple. Mam ją na skrócie i nie wracam do systemowego aparatu.
3. Nie, nie zwariowałem, jak poczta... To Outlook
Jest jeden wspólny wróg wszystkich pracowników biurowych – Outlook. I nie ma się co dziwić, czasami człowiek się zastanawia czy to nie jest jakiś ogromny test na milionach ludzi. Tym bardziej się zdziwiłem gdy lata temu, na kilku portalach technologicznych, moim oczom ukazały się artykuły dotyczące poczty Microsoftu, ale w wersji mobilnej. Jako, że ani Gmail, ani Apple Mail nie są czymś, z czego lubię korzystać, postanowiłem sprawdzić z myślą: gorzej nie będzie. Kto by się spodziewał, że już nigdy nie zechcę korzystać z czegoś innego! Mobilny Outlook jest czytelną i intuicyjną aplikacją, w której możemy sobie wygodnie ustawić efekt przesuwania wiadomości, automatycznie nam też je rozdziela na te ważne i mniej, wszystko jest jakieś takie... Zgrabniejsze. Nawet wtedy gdy mamy podpięte zarówno nasze prywatne jak i służbowe skrzynki.
4. Wygląd: Nova Launcher rozpieszcza na Androidzie, zaś na iOS Shortcuts na otarcie łez
Wygląd interfejsu to coś, co producenci próbują zamknąć w sztywnych ramach, żeby nadać im konkretny charakter. Jednak, co jeżeli mnie nie interesuje look narzucony przez korporację? Przez lata korzystania z Androida przekonałem się, że Nova Launcher to nie tylko sposób na zmianę tapety, ale prawdziwe narzędzie do personalizacji: siatka ikon, gesty, animacje, własne paczki ikon, układ ekranu, a nawet kształt ikon – wszystko da się ustawić pod siebie. Lawnchair czy Niagara Launcher okazały się dobre, gdy chciałem prostoty, jednakże zawsze wracałem do Nova'y. Jest też w najuczciwszej, darmowej cenie, więc co miałoby mnie powstrzymać?
Na iOS ograniczenia są nieporównywalnie większe. W zasadzie można powiedzieć, że tutaj praktycznie nie ma ograniczeń, gdyż nie ma możliwości. Jednak nie ma mocy na pomysłowość ludzi i nawet na iPhone'ach da się wyjść poza schemat. Poświęciłem trochę czasu na zabawę z Shortcuts (Skróty) i aplikacjami do customowych ikon (Widgetsmith. Clear)). W efekcie udało się osiągnąć ekran główny, który wygląda dokładnie tak, jak chcę – nawet jeśli wymaga to kilku obejść i więcej pracy niż na Androidzie. Tym bardziej, że obecnie nie brakuje aplikacji, które pozwalają na pobranie interesujących nas tematów. Automatycznie dodadzą skróty z wybranymi skórkami na ekran główny i w mig można się cieszyć unikalniejszym ekranem na applowskim sprzęcie.
5. Zarządzanie plikami: Solid Explorer, Documents by Readdle – wreszcie porządek
Miałem dylemat, czy bardziej pójść w stronę notatek, czy plików. Ostatecznie przypomniałem sobie, że to zarządzanie plikami przez długi czas było tematem, który ignorowałem – do momentu, aż musiałem szybko znaleźć ważny dokument, przerzucić zdjęcia do chmury i przygotować archiwum na wyjazd. Domyślne menedżery plików na Androidzie i iOS niestety nie sprostały moim oczekiwaniom i więcej w tym było frustracji niż pożytku. Wtedy Solid Explorer okazał się narzędziem, które wreszcie traktuje temat na poważnie: obsługa chmur, FTP, archiwów, szyfrowanie plików, dwupanelowy interfejs, przeglądanie zdjęć, ustawianie haseł na foldery, a nawet dostęp do roota. Na domiar, stoi za nią polskie studio, więc i można wspierać rodaków.
Na iOS Documents by Readdle zmienił moje podejście do zarządzania plikami na iPhonie – przeglądarka plików, czytnik PDF, menedżer pobierania, integracja z chmurą i obsługa archiwów ZIP/RAR. To aplikacja, która pozwoliła wreszcie obsługiwać zasoby iPhone’a tak, jak przyzwyczaił do tego komputer. To wciąż Apple, więc wiadomo, że w tak zamkniętym środowisku nie ma miejsce na panaceum. W razie potrzeby sięgałem po FileBrowser czy FE File Explorer, które jeszcze bardziej rozszerzają możliwości obsługi sieci i chmur.
Po latach testów, zmian i powrotów do domyślnych rozwiązań mam pewność, że alternatywy naprawdę mają sens. Smartfon to narzędzie, które stało się zbyt kluczową technologią dla naszego codziennego życia. Zdecydowałem więc podejść do niego jak moich okularów. Skoro i tak je noszę codziennie i mają na mnie zdecydowany wpływ, to niech cieszą oko i będą wygodne. W każdej z tych pięciu kategorii znalazłem aplikacje, które realnie poprawiły komfort codziennego korzystania z telefonu, bez wymuszania na mnie wielkiego poświęcenia. Nie zamierzam już wracać do kompromisów i zachęcam do poszukania aplikacji idealnej dla siebie, bo po co się męczyć?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu