Felietony

Świetne audio za grosze, cz. 6: Jak podłączyć (stary) wzmacniacz do Wi-Fi

Krzysztof Rojek
Świetne audio za grosze, cz. 6: Jak podłączyć (stary) wzmacniacz do Wi-Fi
Reklama

Czy stary wzmacniacz oznacza, że musimy pozbywać się funkcji sieciowych? Nie, ale jest tu pewien haczyk.

Dzisiejsze wzmacniacze audio znacznie różnią się od tych, które mogliśmy znaleźć na sklepowych półkach 10 czy 20 lat temu. Nie chodzi tu nawet o jakość dźwięku, bo stare konstrukcje potrafią grać świetnie, ale przede wszystkim o moc, wymiary i mnogość funkcji dodatkowych, których może brakować urządzeniom sprzed lat.

Reklama

Polecamy na Geekweek: LOT kupił 3 samoloty. To nowoczesne maszyny

Czy to znaczy, że jeżeli bardzo zależy nam na tym, by nasze urządzenie mogło łączyć się z siecią Wi-Fi i mieć wszystkie „bajery” nowoczesnego zestawu audio, jesteśmy skazani na wybór nowego urządzenia z salonu i zapłacenie za to olbrzymich pieniędzy? Nie do końca. Na rynku bowiem jest szereg rozwiązań, pozwalających zrobić „retrofitting” naszego sprzętu grającego i dodać mu funkcje, których do tej pory nie miał. Jak to zrobić tanio? Są dwa główne sposoby.

Jest to tekst z większej serii "Świetne audio za grosze". Serdecznie zachęcam do zapoznania się z pozostałymi częściami:

Po pierwsze – TV

Tak, wiem, że już wcześniej wspomniałem, że w kwestii połączenia wzmacniacza z siecią nie ma lepszej opcji niż po prostu podłączyć go do telewizora i ponieważ jest to rozwiązanie, z którego sam korzystam na co dzień, opowiem wam, dlaczego moim zdaniem jest to lepszy wybór. Po pierwsze – większość z nas ma TV, więc jest to opcja „darmowa”. W przypadku TV mamy też najczęściej możliwość wyjścia cyfrowego, co oznacza, że możemy do zestawu dołożyć wysokiej jakości DAC, dzięki czemu mamy zachowaną bardzo dobrą jakość dźwięku.

Co więcej, telewizor wyposażony jest (bądź możemy na niego ściągnąć) wszystkie najpopularniejsze aplikacje do słuchania muzyki, dzięki czemu takie rzeczy, jak Spotify Connect działają bez problemu. Co więcej, jeżeli mamy na telewizorze zainstalowany system AndroidTV, nasz telewizor będzie się słuchał komend i automatyzacji z Asystenta Google, dzięki czemu możemy ustawić wiele bardzo interesujących rutyn z nim związanych. Finalnie – wiele telewizorów ma opcje połączenia z naszym NAS’em, więc jeżeli mamy muzykę przechowywaną lokalnie – dzięki temu możemy przesłać ją na wzmacniacz.

Po drugie – adapter smart audio

No dobrze, ale co jeżeli ktoś nie ma telewizora (bo przecież nie ma obowiązku go mieć), a chce korzystać z tych wszystkich wygód? Cóż, w tym wypadku potrzebny nam będzie adapter muzyczny, który możemy kupić już za około 200 - 400 zł, chociaż jak wiadomo – im wyższa cena, tym większa szansa na lepszą jakość. Adapter tego typu łączy się z naszym Wi-Fi, posiada własny DAC i przesyła dźwięk do wzmacniacza w formie analogowej. Posiada on też zazwyczaj możliwość połączenia się ze wszystkimi popularnymi serwisami streamingowymi, więc nie ma problemu, by przesyłać na niego muzykę ze Spotify czy Apple Music. Dodatkowo – najczęściej ma też wbudowany Bluetooth oraz obsługuje protokoły takie jak AirPlay, co ułatwia dzielenie się muzyką prosto z telefonu.

Jaka jest największa zaleta kupna takiego adaptera? Cóż, myślę, że w tym wypadku będzie to dedykowana aplikacja, w której w jednym miejscu możemy zarządzać danym adapterem, a więc – także i wieloma funkcjami wzmacniacza. Jedną z przewag jest też to, że takie adaptery często pozwalają niskim kosztem zbudować system multiroom, ponieważ potrafią porozumiewać się ze sobą nawzajem.

Reklama

Ważna rzecz w przypadku starych wzmacniaczy

Przywykliśmy dziś, że wiele rzeczy jest dla nas dostępnych „na zawołanie”, bo w końcu tak działa smart home. Dlatego np. nowoczesne wzmacniacze mogą przez długi czas pracować w trybie standby, pobierając małe ilości energii i włączyć się, kiedy przekierujemy na nie sygnał ze Spotify, albo wydamy komendę głosową.

Stare sprzęty niestety tak nie działają i bardzo często mamy w ich przypadku po prostu opcję włączenia i wyłączenia urządzenia. To oznacza, że dla osiągnięcia takiego efektu „ciągłej dostępności” urządzenie musiałby być ciągle włączone, co jest bardzo nieoptymalne. Taki wzmacniacz nie tylko będzie zużywał sporo prądu bez celu, ale też – będzie się nagrzewał i zużywał swoje wewnętrzne komponenty.

Reklama

Sam jestem wielkim fanem retro audio, i nie boli mnie, że jeżeli chce posłuchać muzyki w salonie, to muszę najpierw włączyć mojego NAD’a. Jeżeli jednak ktoś z czytających chce korzystać ze swojego sprzętu właśnie w sposób opisany powyżej, w tym akurat wypadku lepszym rozwiązaniem będzie kupno wzmacniacza sieciowego, który jest po prostu przystosowany do tego typu zastosowań.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama