Recenzja

Samsung Galaxy S10e to mój ulubiony smartfon z nowej serii. Recenzja

Paweł Winiarski
Samsung Galaxy S10e to mój ulubiony smartfon z nowej serii. Recenzja
Reklama

Od kilku tygodni używam Samsunga Galaxy S10e i choć większość recenzentów wybrała S10+, ja bardzo chciałem sprawdzić najmniejszy i najtańszy model z tegorocznej serii S. I to był bardzo dobry wybór, Samsung mądrze zdecydował dodając nowe urządzenie do portfolio Galaxy S.

Wiele osób pisało w komentarzach pod recenzjami S8 czy S9, że brakuje im trochę mniejszego urządzenia. Czyżby Samsung wreszcie posłuchał tych próśb? W pewnym sensie tak - nie myślcie jednak, że Koreańska firma strzelała z dodaniem najmniejszego modelu do tegorocznej oferty swoich flagowców. Jestem pewien,że zostało to poparte odpowiednimi badaniami i gdyby nie byli pewni, że urządzenie się sprzeda, nigdy by go nie stworzyli.

Reklama

Sprawdź też: Samsung Galaxy S10 Plus recenzja.

Widziałem i trzymałem w dłoniach wszystkie trzy Samsungi Galaxy S10 i uważam, że model 10e jest najładniejszy. Ten konkretny design, w pewnym sensie nowy a w pewnym konsekwentny dla Samsunga najlepiej wygląda w najmniejszej odsłonie. Telefon jest naprawdę zgrabny, myślę że najzgrabniejszy z całej trójki, wydaje się też najspójniejszy koncepcyjnie. Dwie tafle szkła połączono aluminiowa błyszcząca, bardzo ładnie zeszlifowaną ramką. Trzymając Samsunga jeszcze nigdy nie czułem tak mocno, że trzymam...nowego iPhone'a, oczywiście traktujcie to jako komplement. Przeszycia antenowe są delikatne i nie psują odbioru całości. Boczne klawisze są odpowiednio wysoko by gwarantować dobry klik.

Czytnik linii papilarnych na bocznej ściance Samsunga Galaxy S10e

Skoro o klawiszach mowa mamy tu ponownie przycisk dedykowany asystentowi Bixby, co jednak fajne można go przyporządkować również innej funkcji, na przykład otwieraniu wskazanej aplikacji, którą wybieramy samodzielnie z listy. Niestety Samsung nie pozwala całkowicie wyrzucić swojego asystenta, musicie więc na którąś z dwóch czynności, ustawić również jego.

Największą różnicą i ciekawostką w Galaxy S10e jest bez wątpienia czytnik linii papilarnych umieszczony na prawej ściance. Przypominam, że w S10 i S10+ dostaliśmy czytnik w ekranie. Przy całych zachwytach w internecie, że niby taki świetny i najszybszy na świecie - ja ich nie potwierdzam. U mnie wcale nie był  taki szybko - jest po prostu ok, ale czytnik potrafi się mylić i boi się trochę wilgotnych palców. Po drugie jest umieszczony minimalnie za wysoko - no tak z centymetr dwa przez co musiałem nauczyć się inaczej łapać urządzenie. Fajnym bajerem jest natomiast gest ściągania belki powiadomień i ustawień właśnie z poziomu czytnika. Fajnym przez kilka minut, bo później zaczniecie robić to przypadkiem i zrezygnujecie z tej funkcji. Miło jednak, że Samsung chciał dać coś więcej niż po prostu czytnik.

Zobacz też: Wszystko o Samsung Galaxy S10

Reklama

Skoro o odblokowywaniu mowa, S10e potrafi też oczywiście rozpoznać naszą twarz, tu jednak trudno mówić o progresie względem S9, mam wrażenie, że koreański producent wykonał przynajmniej jeden krok w tył. Ba, sam podczas konfiguracji tego sposoby odblokowywania nadmienia, że nie jest on zbyt bezpieczny dając do zrozumienia, że to tylko bajer a nie coś czego powinniśmy używać. Michałowi udało się w testowym S10 odblokować telefon zdjęciem pokazanym do kamery na ekranie drugiego telefonu, mi ten trik nie wyszedł więc tyle dobrego. Najfajniejszym w tym sposobie dostania się do telefonu jest natomiast świetlny pasek wokół przedniej kamery. Nie mamy tu diody powiadomień - można natomiast ustawić, by po przyjściu nowej wiadomości krawędzie ekrany rozbłyskały (bardzo fajne) lub podpiąć pod powiadomienia diodę aparatu.

Zobacz też: Recenzja Xiaomi Mi Mix 3

Reklama

Aparaty Samsunga Galaxy S10e

Aparaty jak zwykle w Samsungach Galaxy stoją na bardzo wysokim poziomie, jednak w przeciwieństwie do serii P czy Mate od Huawei nie czuć tu progresu którym warto się pochwalić. Jest więc bardzo dobrze, bardzo solidnie, ale nic ponad to. S10e ma taki sam tylny główny aparat jak pozostałe modele. To 16 Mpix z szeroki kąt ze światłem f/2.2. Drugi ma 12 Mpix ze światłem f/1.5. Mi zawsze podoba się szeroki kąt, nie inaczej jest i w przypadku S10e, trzeba jednak zaznaczyć, że nie ma on autofokusa.

A jak wypadają zdjęcia?W dobrych warunkach oświetleniowych Galaxy S10e zrobi kapitalne zdjęcia, nieźle poradzi też sobie przy słabym świetle i w nocy, nie ma jednak dedykowanego trybu nocnego i finalne zdjęcia jednak odstają od ostatnio wypuszczonych Huawei-ów jest więc duża szansa, że nowsze modele chińskiego producenta jeszcze bardziej zostawią Samsunga w tyle. Super fajnym bajerem jest asystent, który podpowie czy dobrze ustawiliście kadr. Czasami jednak działa zbyt wolno i wolałem zdecydować samemu.

Przeczytaj też: Najlepsze smartfony 2019

Reklama

S10 i S10+ posiadają jeszcze z tyłu teleobiektyw, którego pewnie użyjecie raz na miesiąc, więc moim zdaniem żadna strata. No chyba, że to dla Was "killer-feature", tylko chyba ciężko o czymś takim mówić, skoro zoom jest dwukrotny.

Z przodu Dual Pixel z matrycą 10 Mpix i światłem f/1,9, za rozmyte tło odpowie więc tylko oprogramowanie o nazwie Live Focus. Czy warto tęsknić z drugim oczkiem z S10+? Nie, ekran wygląda przez nie dużo gorzej a nie daje wcale dużo więcej jeśli chodzi o rozmycie tła w zdjęciach selfie.

Galaxy S10e nagra filmy maksymalnie w 4K i 60 klatkach i jak to w Samsungu jest bardzo dobrze, szczególnie, że pokręcicie też szerokim kątem. Szkoda natomiast, że nie pokuszono się o rozbudowany tryb ręczny do wideo, tak jak chociażby zrobiło to LG w recenzowanym przeze mnie niedawno V40. Jest też super slow-motion, ale wciąż jedynie w 720p, gdzie przecież konkurencyjne Sony spokojnie dało tam fullHD.

Wyświetlacz Samsunga Galaxy S10e

Wyświetlacz w Galaxy S10e to jest jakiś kosmos. Mówią, że seria S10 ma aktualnie najlepsze ekrany na rynku i to nie jest czcze gadanie. Jasność maksymalna do 800 nitów czyli o 14% więcej niż w S9 przy jednoczesnym kapitalnym odwzorowaniu czerni robi wrażenie. Podobnie jak HDR10+, dzięki któremu oglądanie na przykład takiego Star Trek Discovery na Netfliksie to niesamowicie fajne doświadczenie. Ekran w S10e chroni Gorilla Glass 5, co dziwne w droższych modelach jest to szóstka. Mamy też tylko rozdzielczość FullHD+, jednak przy przekątnej 5,8 cala to w zupełności wystarcza, mamy tu ppi na poziomie 438 pikseli na cal, proporcje 19:9 i proporcje ekranu do okna na poziomie 91,6%. Ważne info i różnica względem droższych modeli. Ekran w S10e jest płaski, nie ma zakrzywień jak w S10 i S10+. Ja nie traktuję tego jednak jako minus - zakrzywienia i tak nigdy nie wykorzystywałem, w mojej opinii płaski ekran wygląda równie dobrze, jeśli nie lepiej.

Nie przekonałem się natomiast do dziury w ekranie, nie bawią mnie również te wszystkie tapety, które mają ją zakryć.  Nie zauważyłem żeby dziurka przeszkadzała w aplikacjach (a nawet jak taką znajdziecie, jest więcej niż pewne, że zaraz producent to połata), burzy jednak symetrię chociażby przez przesunięcie ikon z procentem baterii czy statusem sieci bliżej środka. Zasadniczo jednak dziurka nie przeszkadza, nie wpływa na komfort pracy. To po prostu kwestia gustu i przyzwyczajenia, mnie po prostu nie porwała.

Wydajność Samsunga Galaxy S10e

O wydajność Samsunga Galaxy S10e można być spokojnym. Najnowszy Exynos 9 generacji jest podobno o 33% szybszy od poprzednika a układ graficzny szybszy o 37%. Czy to czuć? Na pewno w syntetycznych benchmarkach, więcej daje moim zdaniem optymalizacja systemu i nakładki Samsunga. Galaxy S10e ma 6GB pamięci RAM, które telefon potrafi wreszcie dobrze wykorzystać, co przekłada się na naprawdę imponującą kulturę pracy urządzenia. Jest jedno oczko niżej niż OnePlus, ale jednak względem S8 i S9 różnica będzie dla Was wyczuwalna. Przez ponad dwa tygodnie smartfon ani razu mi się nie zawiesił i ani razu nie przyciął, niezależnie od tego jak bardzo go obciążyłem. Trochę szkoda, że nie dano u 8GB jak w S10 i S10+, ale skoro smartfon działa tak jak trzeba, to nie ma co za tym płakać.

Telefon lubił mi się jednak trochę zagrzać. Nie jest to poziom budzący niepokój, ale jednak nie jestem do końca przekonany czy zastosowany system odprowadzania ciepła jest dla tego sprzętu na pewno idealny.

Głośniki stereo są ponownie sygnowane logo AKG i grają trochę głośniej niż w S9. Dostaniemy u też Dolby Atmos, również w grach więc jeśli chodzi o audio, to naprawdę topowa sprawa.

Zobacz też: Recenzja LG V40

Bateria w Samsung Galaxy S10e

3100 mAh nie nastrajało optymistycznie, ale mój OnePlus 6 z większym ekranem ma raptem 3300 mAh i spokojnie daje radę pracować do północy, czasem podłączam go do ładowania dopiero rano. S10e przy tym samym trybie pracy ani razu nie wytrzymał dłużej niż do 20, na dobrą sprawę żeby nie wpakować się w rozładowaną baterię ładowałem go już o 17.

4,5 godziny Screen on Time to wszystko co udało mi się osiągnąć w cyklu mieszanym WiFi i LTE. Podobno 4100 mAh w S10+ sprawdza się dużo lepiej, dla mnie jednak bateria S10e to rozczarowanie i jestem zaskoczony, że Samsung nie pochylił się bardziej nad tą kwestią. Szybkie ale nie superszybkie ładowanie nie ratuje sprawy a zwrotne indukcyjne przekazywanie energii jest fajnym bajerem jak macie nowe słuchawki Galaxy EarBuds, ale do niczego innego się to raczej nie przyda. Straty energii są za duże by ładować w ten sposób cokolwiek więcej niż słuchawki czy zegarek.

Czy warto kupić Samsunga Galaxy S10e?

Sprzęt  wyceniono na 3299 złotych. Poza 6GB pamięci RAM urządzenie ma 128GB pamięci wewnętrznej, którą rozbudujecie kartami microSD. Dawno Samsung nie oferował tak rozsądnego stosunku możliwości do ceny w serii S. Mi ten sprzęt przypadł do gustu najbardziej z całej trójki i nie jestem kompletnie zdziwiony, że cieszy się dużą popularnością. To bardzo dobry, dopracowany i świetnie wykonany telefon, którym zdecydowanie warto się zainteresować. Inną sprawą jest to, że wolę jednak większe smartfony. Powiecie, że w takim razie powinien spodobać mi się Galaxy S10+. Nie mówię, że mi się nie podoba, natomiast jak wspomniałem na początku - przy tym samym designie, S10e wypada najciekawiej i najlepiej oddaje to, co projektanci chcieli tą odsłoną S-ki przekazać.

Wszystkie trzy S10-tki to w tej chwili najlepsze smartfony Samsunga - ale czy na pewno najlepsze urządzenia na rynku? Mimo tego, że S10e jest opcją najtańszą, to jednak wciąż 3299 złotych - dla przypomnienia, polska cena Xiaomi Mi 9 została wyceniona na 1899 zł w wersji z 6GB RAM i 64GB pamięci wewnętrznej oraz 1999 zł za 6GB RAM+128GB pamięci na dane. Nie są to oczywiście identyczne smartfony, S10e wydaje się jednak bardziej dopracowany i dopieszczony, to jednak różnica w cenie jest ogromna. Od Was więc zależy, czy nie wolicie jednak pójść na pewne ustępstwa na półce flagowców i nie zaoszczędzić naprawdę dużych pieniędzy wybierając tańszy sprzęt konkurencji. Ja w połowie ubiegłego roku stałem przed tym dylematem i mając do wyboru S9/S9+ oraz OnePlusa 6 zdecydowałem się na tańszą opcję od chińskiego producenta. I choć miałem wcześniej dwa Samsungi Galaxy (S6 i S7Edge), to nie żałuję przesiadki.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama