Recenzja

Postapokaliptyczny świat, wielkie potwory i świetny system walki. Recenzja God Eater 3

Artur Janczak
Postapokaliptyczny świat, wielkie potwory i świetny system walki. Recenzja God Eater 3
5

Zapewne część z Was nigdy nie słyszała o serii God Eater. Nic w tym dziwnego. Nie każdemu odpowiada japoński klimat, gdzie postacie rodem z anime muszą mierzyć się wielkimi potworami. Jeśli jednak ostatni Monster Hunter przypadł Wam do gustu, to warto zainteresować się najnowszą odsłoną z trójką w tytule. Choć nie jest to do końca klon produkcji Capcom, to oferuje kilka podobnych rozwiązań. Zapraszam do zniszczonego świata przyszłości, gdzie „Pożeracze Bogów” walczą w obronie ludzkości z potężnymi Aragami.

Świat znowu w opałach

Fabuła God Eater 3 została osadzona wiele lat po wydarzeniach z drugiej odsłony. Dzięki temu nowe osoby mogą spokojnie wejść w to uniwersum bez konieczności nadrabiania poprzednich gier. Oczywiście, warto jedynkę i dwójkę wziąć pod uwagę, ale ich znajomość w tym przypadku nie jest niezbędna. Świat pogrąża się chaosie, gdyż całej ludzkości grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Wszędzie panoszą się bezduszne kreatury nazywane tutaj Aragami, a do tego przez planetę przechodzi potężna „burza” niszcząca wszystko na swej drodze.

Ash, bo tak ją określają, to wielka plaga mikrobów pozbawiających życia wszelkie istoty ludzkie. Jedynymi, którzy mogą się mierzyć z takimi siłami, są właśnie tytułowi „Pożeracze Bogów”, choć nawet oni musieli przejść pewną metamorfozę, by sprawnie działać w tak niesprzyjających warunkach. Niestety, ze względu na swoje umiejętności stali się niewolnikami wojska, które wykorzystuje ich do brudnej roboty. Od pierwszych minut czuć, w jak nieprzychylnej sytuacji są nasi bohaterowie.

God Eater 3 przedstawia przekleństwo wielkiej mocy

Gra rozpoczyna się od krótkiego wprowadzenia, gdzie dziecięca wersja protagonisty lub protagonistki zostaje zniewolona i wrzucona do celi. Podobnie jak w poprzednich odsłonach, gracz sam tworzy swoją postać. Można wybrać płeć, kolor włosów, oczu, fryzurę i tym podobne. Teraz nadszedł czas na pierwsze misje, które odgrywają rolę samouczka i jednocześnie pokazują, jak wyglądały lata pod rządami wojska. Życie w okropnych warunkach, najniższe wynagrodzenie za zlecenia i ciągły strach, że dana misja może być ich ostatnią.

Nadarza się jednak okazja, aby zmienić swój los i porzucić kajdany. Choć z początku największym marzeniem uwięzionych postaci była wolność, to szybko zrozumieją, że w ich rękach leży los całego apokaliptycznego świata. Sama historia, choć pełna banałów, została ciekawie napisania. Nie jest to poziom trzeciego Wiedźmina, dość często padają słowa dotyczące heroizmu, jedności i tak dalej, ale mimo to, człowiek chce poznać kolejne elementy układanki. Pierwsze skrzypce, podobnie jak w Monster Hunter, gra tutaj angażujący system walki, ale występuje kilka momentów, które zapadają w pamięć. Nikt nie silił się na jakąś oryginalność, ale całość wydaje się odpowiednio spójna i ciekawa, aby poznać ją w całości.

Wymagające i szalenie satysfakcjonujące starcia

Trzecia odsłona serii to połączenie gry akcji z elementami RPG. Walczymy, zdobywamy surowce oraz walutę, tworzymy nowe uzbrojenie, rozwijamy umiejętności postaci i tym podobne. Rozgrywka została podzielona na pojedyncze misje, gdzie zawsze musimy pokonać konkretnego przeciwnika. Oczywiście, droga do niego często będzie zablokowana przez pomniejsze, ale równie niebezpieczne osobniki.

Podczas zabawy możemy kontrolować tylko jedną postać, ale zawsze będziemy mieli sojuszników do pomocy. Współpraca z nimi jest jednym z elementów systemu walki, dlatego też istotne jest rozwijanie ich umiejętności między zadaniami. Sama mechanika natomiast, nie należy do najprostszych. Rodzajów ataków, broni i umiejętności jest tutaj naprawdę dużo. Typy wrogów także wymagają od nas określonych strategii, dzięki czemu na nudę nie można narzekać. Pełne opanowane postaci i jej możliwości może zająć trochę czasu. Warto więc dużo ćwiczyć i nie bagatelizować pierwszych misji, gdzie są wyjaśniane wszystkie podstawy. Same potyczki potrafią być wymagające, przez co niezbędne jest odpowiednie przygotowanie inwentarza.

Potworów nie zabraknie

Rodzajów Aragami jest naprawdę sporo: mniejsze, większe, latające, szybkie, powolne, bardziej lub mniej wytrzymałe. Choć wiele z nich można pokonać prostymi atakami, tak potężniejsze osobniki wymagają już więcej finezji. Jednych trzeba spowolnić, innych zamrozić. Nie brakuje główkowania, przez co potyczki z silniejszymi potworami są naprawdę satysfakcjonujące. Warto natomiast wspomnieć, że same misje nie są zbyt długie. Jeśli więc zależy nam na łupach i surowcach, to trzeba się spieszyć. Nasi sojusznicy nie będą tracić czasu i od razu rzucą się w wir walki. Kilka razy zdarzyło mi się, że sami wykonali cel misji, gdy ja beztrosko biegałem po lokacji za skrzynkami.

Doceniam takie rozwiązanie, gdyż inne postacie nie grają tutaj roli statystów. Nie raz uratują nas z opresji, a przy tym ich pomoc jest naprawdę odczuwalna. Tym chętniej człowiek spędza czas nad rozwojem ich umiejętności i przypisuje im odpowiednie wyposażenie. Możliwość łączenia się z nimi w celu wykonania konkretnych ataków jest nieoceniona i kapitalnie sprawdza się w trakcie starć. Jedynym mankamentem podczas zabawy jest kamera, która uwielbia ustawić się pod najgorszym kątem. Choć „wyśrodkowanie” jej to żaden problem, tak mocno boli jej słabe umiejscowienie na polu walki. Mam nadzieję, że w kolejnej odsłonie to wyeliminują, bo jedynka i dwójka też cierpiały na tę „dolegliwość”.

Nie taki piękny

Najgorzej natomiast wypada oprawa audio-wizualna. Choć postacie, ich ataki i animacje są naprawdę w porządku, podobnie jest z Aragami, tak otoczenie pozostawia już wiele do życzenia. W grze jest wiele pustych i nudnych lokacji. Brakuje tutaj elementów, które ładnie wypełniłyby przestrzeń. Miałem wrażenie, jakbym cofnął się do czasów starych MMO lub Phantasy Star Online z Dreamcasta. W dobie przepięknych gier, gdzie deweloperzy starają się zapchać poziomy masą detali, God Eater 3 jawi się jako relikt przeszłości. Grałem na PC przy najwyższych ustawieniach i nawet to nie pomogło. Brak równości między postaciami a światem jest mocno odczuwalny.

Ewidentnie widać, że brakowało budżetu na ciekawsze projekty lokacji. Nie jest to oczywiście czynnik, który sprawia, że omawiany tytuł przestaje być godny uwagi, ale brak spójności jednak jest widoczny. Sama muzyka natomiast jest po prostu dobra. Umila czas spędzony z grą, choć raczej melodii nie zapamiętam na długie lata. Dobrze wypadły dialogi, przynajmniej na początku gry, gdyż dość szybko przełączyłem na japoński ponieważ bardziej mi to pasowało do narracji. Ciężko się tutaj przyczepić. Twórcy zapowiadali, że trójka będzie godna obecnej generacji konsol, a seria przejdzie odpowiednie zmiany. Niestety, nie wszędzie udało się to zrealizować.

Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!

W grze jest także tryb sieciowy, dzięki któremu można bawić się z innymi. W przypadku wersji PC wyszukiwanie chętnych trochę trwa. Nic dziwnego, seria wywodzi się z konsol i to właśnie tam ma najwięcej sprzymierzeńców. Możliwe jednak, że będziecie mieli więcej szczęścia ode mnie. Sieciowy co-op potrafi być bardzo satysfakcjonujący i zachęcam, aby go sprawdzić. Przejście całej kampanii ze znajomym dodaje temu tytułowi sporo uroku. Do tego dochodzi jeszcze specjalny tryb Assaults, w którym łącznie może wziąć udział osiem osób. Takie mini rajdy są miłą odskocznią od wątku głównego, choć czasami bywają dość chaotyczne. Ludzie zamiast współpracować mocno skupiają się na bezmyślnym atakowaniu bossa. Wszystko zależy od tego, na jakich graczy trafimy. Szkoda natomiast, że to taki inny wariant zwykłej misji, która trwa maksymalnie 40 minut. Gdyby jeszcze bardziej to rozbudować, dodać duży teren i nieco zmusić uczestników do wspólnego działania. Wtedy wyszłoby idealnie.

God Eater 3 nie jest idealną produkcją. Odstaje graficznie, jest dość powtarzalny i nie każdemu przypadną elementy typowo japońskie. Niemniej, potrafi zaciekawić i przykuć do odbiornika. Fabuła, choć nieco oklepana, dobrze spełnia swoją funkcję. Względem poprzednich odsłon został usprawniony, przez co stał się też nieco bardziej przystępny. Jeśli szukacie jakiejś alternatywy dla Monster Hunter lub macie ochotę posiekać duże potwory, to recenzowany tytuł powinien Was zadowolić.

Werdykt: 7.5/10

+ Kapitalny system walki

+ Wymagający Bossowie

+ Ciekawa, choć prosta fabuła

+ Przydatni sojusznicy

+ Bardziej przystępna niż pierwsze dwie odsłony

- Bardzo nierówna oprawa wizualna

- Może po czasie znużyć

- Niewykorzystany potencjał trybu online

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu