Liczycie na to, że nowa generacja konsol przyniesie rewolucje? Ostrożnie, bo możecie poczuć się zawiedzeni...
Podobno niezbyt odczujemy zmianę generacji konsol, bo rewolucji... nie będzie?
Zobacz też: Wiemy już jak wygląda PS5 i zobaczyliśmy 25 nadchodzących gier
Jeżeli gracie dostatecznie długo, to prawdopodobnie doskonale pamiętacie rewolucję jaką przynosiły zmiany generacji w przypadku 16-bitowców i ich następców, wyposażonych w zestaw wielokątów gier 3D. Ba, w kolejnej generacji również można było odczuć ogromną różnicę: tytuły z pierwszego i drugiego PlayStation dzieliła przepaść. Dalej... dalej to już po prostu ewolucja i metoda drobnych kroków, dostawianie kolejnych elementów, poszerzanie światów. Ale umówmy się: między PS3 a PS4 takiego efektu WOW już nie było. I tak jak się obawiałem — w przypadku nadchodzącej generacji konsol także trzęsienia ziemi nie będzie, co potwierdza Wojciech Pazdur z The Farm 51.
Zobacz też: PlayStation 5 czy Xbox Series X – która konsola jest brzydsza?
Nowa generacja konsol to moc usprawnień, ale nie wywrócenie świata gier do góry nogami
Na temat PlayStation 5 i Xbox Series X wiemy już dużo — widzieliśmy też pierwsze zestawy gier, które mają trafić na konsole nowej generacji. I wszystko fajnie: będzie piękniej, będzie szybciej dzięki ekspresowym SSD, będzie bardziej wydajnie... no ale rewolucji daleko. I jak w rozmowie z WCCF Tech powiedział twórca z polskiego studia The Farm 51: umiejętności twórców będą miały w tej generacji większe znaczenie, niż next-genowy hardware. Podobnie zresztą, jak ma to miejsce w obecnej generacji. Kluczowe mają być umiejętności twórców i znajomość sprzętu — i jako przykłady podaje Uncharted 2 i Uncharted 3, które nawet na konsolach które nie były najmocniejsze na świecie wyglądały lepiej niż u konkurencji. Dodaje jednak, że odpowiednie wykorzystanie nowych dysków SSD wprowadzi ogromne zmiany w procesie twórczym, zaś wisienką na torcie według Pazdura będzie Unreal Engine 5, na myśl o którym sam jest niezwykle podekscytowany. Przewija się także temat kontrolerów, które według rozmówcy na tyle zbliżyły się kształtem, że po zmianie konsoli nie będziemy czuć dyskomfortu i uczyć się pada "drugiego obozu" na nowo — na tę chwilę jednak trudno mu wyrokować, czy nowe opcje w Dual Sense wprowadzą jakąś rewolucję.
To tylko potwierdza moje wcześniejsze obserwacje
Po prezentacji gier zarówno dla Xbox Series X jak i PlayStation 5 czułem niedosyt. Trudno tu mówić o jakimś konkretnym rozczarowaniu, bo oczekiwań nie miałem właściwie w ogóle. Ale o ile Microsoft w pierwszej partii zaprezentował przede wszystkim tytuły multiplatformowe, porty itd. — Sony podeszło nieco bardziej autorsko do tematu. Niewiele to w gruncie rzeczy zmieniło: bo owszem, cząsteczki w Ratchecie i Clanku wyglądały bosko, podobnie jak ekspresowe ekrany ładowania między światami. Ale jestem przekonany, że dla wielu to okaże się niewystarczające w kategorii "efektu WOW" — i będzie wypatrywał perełek takimi, jakie na konsolach Sony od lat czaruje ekipa z Naughty Dog. Inna rzecz to taka, że oglądając zeszłotygodniową prezentację gier Sony miałem wrażenie, że część z tamtejszych gier dałaby sobie radę na PS3, o PS4 nie wspominając, ale może to tylko moja wyobraźnia. Zresztą całe to wydarzenie skupiało się na PS5 — więc nikt nie chwalił się, ile z tamtejszych gier zawita także na konsole obecnej generacji. Tak, liczba mnoga tu nie jest przypadkowa.
Zobacz też: PS5 to ostatnia deska ratunku dla Sony, ale w tej cenie o sukces może być ciężko
Jednego jestem pewien: Sackboy A Big Adventure to tytuł który wręcz nie przystoi standardom Sony. Wyglądał tak na wskroś niepięknie, ale nadrabiał grywalnością. Inspiracji najlepszymi sztuczkami Mario ukryć się tam chyba nie da, ale trudno. Nigdy nie byłem fanem serii Little Big Planet, ale ta gra wygląda jak zupełnie inna bajka, którą kupuję w ciemno!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu