Nissan Ariya przypomina, że to właśnie Nissan z modelem Leaf był jednym z pionierów elektrycznej motoryzacji. Nissanowi nie można też odmówić niezwykle dużego udziału w popularyzacji crossoverów i SUV-ów. Aż dziwne, że na elektrycznego SUV-a w wykonaniu tej japońskiej marki tyle czasu czekaliśmy. Wydaje się jednak, że to oczekiwanie zostanie nagrodzone, bo Ariya zapowiada się nadzwyczaj interesująco. Zapraszam na raport z pierwszych jazd próbnych.
Niemal dokładnie rok temu informowaliśmy o najważniejszych szczegółach na temat tego elektrycznego SUV-a. Przygotowania były więc długie, ale wreszcie jest: Nissan Ariya powoli wjeżdża na europejskie drogi, a podczas prezentacji która miała miejsce w Szwecji mieliśmy okazję sprawdzić jak ten samochód jeździ, ile zużywa energii (na jaki zasięg możemy liczyć) i jak z jakością wykończenia wnętrza w egzemplarzach niemalże seryjnych już.
Nissan Ariya 63 kWh 2WD – zużycie energii i zasięg
Póki co dostępna będzie najsłabsza wersja z mniejszym akumulatorem: Nissan Ariya 63 kWh 2WD o mocy 160 kW (214 KM). Nieco później dołączy do niej Ariya 87 kWh 2WD z silnikiem o mocy 178 kW (238 KM), a ofertę uzupełni Ariya E-4ORCE 87 kWh z napędem na cztery koła, dwoma silnikami o mocy systemowej 225 kW (301 KM). Podczas pierwszych jazd próbnych mieliśmy okazję podróżować tą pierwszą odmianą. Oto krótki przejazd, głównie przy miejskich prędkościach wraz z pomiarem zużycia energii:
Rezultat? 11.3 kWh/100 km! To wręcz niesamowicie dobry rezultat, bo takiej średniej nie zapewnia żaden elektryczny SUV tej wielkości. Najbliżej, z moich testów, była Skoda Enyaq iV 80 (test zużycia energii w mieście) i Volkswagen ID.4 (zużycie i zasięg w mieście) – powyżej 13 kWh/100 km. Cechą wspólną wszystkich tych SUV-ów jest oczywiście napęd wyłącznie jednej osi. Dorzucenie drugiego silnika podnosi zużycie energii.
Co ważne, ten rezultat jest znacznie poniżej danych homologacyjnych dla tego wariantu – 18,5-16,9 kWh/100 km – co przekłada się też na zasięg, który Nissan Ariya 63 kWh (pojemność brutto akumulatorów to 66 kWh) będzie w stanie osiągnąć. Deklaracje wskazują na 403 km, ale w warunkach miejskich będzie można liczyć na 500-540 km! Przy oszczędnej jeździe oczywiście. Na zużycie i zasięg przy prędkościach autostradowych trzeba będzie poczekać jeszcze kilka tygodni.
Ładowanie, pojemność netto i brutto akumulatorów
Jest kilka rzeczy, o których warto wiedzieć na temat elektrycznego napędu jaki tutaj zastosowano. Nissan Ariya ma akumulatory chłodzone cieczą (wreszcie!). Powinno to wyeliminować lub przynajmniej znacząco zredukować problem, jaki dotykał Leafa w letnie dni, a który dotyczył ograniczenia w szybkości ładowania. A właśnie, ładowanie: 130 kW prądem stałym (DC, gniazdo CCS) oraz maksymalnie 22 kW prądem przemiennym (AC) – do tyczy to wszystkich wersji. Choć te 130 kW nie wygląda jakoś imponująco, to Nissan zapewnia, że „krzywa” ładowania jest mocno wypłaszczona, co ma pozwolić na „przeskok” z 10 na 80% w 30 minut.
Wewnętrzna ładowarka prądu przemiennego o mocy 22 kWh (opcjonalna) to również dobra informacja, szczególnie, że umożliwi to pełne załadowanie samochodu (wersja 63 kWh) w zaledwie kilka godzin (około 4).
Pojemność netto (63 kWh) została „umiejscowiona” niemalże na szczycie całkowitej pojemności akumulatora (66 kWh). W efekcie, poziom odzysku energii przy ~99% stanu akumulatorów jest niewielki, a naładowanie ostatnich 2-4% będzie też stosunkowo wolne, a tym samym będzie długo trwało. Gwarancja na akumulatory została ustalona na 8 lat i 160 tys. km, co jest już standardem w branży.
Jak jeździ Nissan Ariya?
Pod względem elektrycznego napędu, Nissan Ariya stara się zachować komfortowy i maksymalnie intuicyjny charakter. By to osiągnąć, podjęto konkretne decyzje. Po pierwsze: nawet w trybie sportowym gwałtowne dodanie gazu nie wywołuje mocnego „kopnięcia” w plecy, jak w przypadku wielu innych aut elektrycznych o podobnej mocy. Przydział mocy przyrasta stopniowo, a 100% dostępne jest po ułamku sekundy po uderzeniu w pedał przyspieszenia. Różnica między trybami jazdy pod kątem reakcji na dodanie gazu jest naprawdę duża i jazda w trybie standardowym lub ekonomicznym jest naprawdę komfortowa.
Domyślnie jeździmy w trybie „D”, w którym nie ma odzysku energii (lub jest symboliczna), chyba że aktywujemy tryb sportowy, w którym symuluje ona tzw. hamowanie silnikiem spalinowym. W każdej chwili można przełączyć się na tryb „B”, w którym występuje odzysk energii po każdym zdjęciu nogi z gazu. Nissan Ariya w żadnym trybie samodzielnie się nie zatrzyma bez fizycznego użycia hamulca nożnego, auto samodzielnie też ruszy po jego zwolnieniu. To symulacja zachowania klasycznego auta spalinowego ze skrzynią automatyczną.
Choć Ariya ma funkcję e-Pedal, znaną m.in. właśnie z Leafa, to nie jest to pełne „one pedal driving” – auto będzie cały czas się toczyło. Różnica między e-Pedal a trybem B polega na sile rekuperacji, która jest większa w przypadku tego pierwszego właśnie. Ariya nie ma łopatek przy kierownicy do regulacji siły odzysku energii.
Z komfortowym charakterem układu napędowego współgra układ kierowniczy – bardzo lekki w standardowych trybach, ale wyraźnie mniej wspomagany w sportowym. Zawieszenie Nissana Ariya także można zaliczyć do tych komfortowych – progi zwalniające pokonywane są w sposób bardzo wygodny jak na auto elektryczne.
Podczas ostrzejszej jazdy Nissan Ariya zachowuje się stabilnie, a interwencje ESC są bardzo szybkie i mocne. Nie zaobserwowałem nerwowości tylnej osi podczas hamowania i skręcania. Przedni napęd stanowi oczywiście pewne ograniczenia podczas gwałtownego ruszania z miejsca przy skręconych kołach. Średnica zawracania jest bardzo OK, szczególnie biorąc pod uwagę przedni napęd właśnie. Hamulce są skuteczne.
Ogólne wrażenia są bardzo klarowne: Nissan Ariya to bardzo komfortowy samochód, który zachęca do spokojnego podróżowania. To samochód, który swój elektryczny charakter stara się wręcz ukrywać, co z pewnością ułatwi jazdę osobom, które wcześniej nie miały doświadczenia z tak napędzanym samochodem.
Nissan Ariya: wnętrze klasy premium
To co może zaskoczyć, to jakość wykończenia wnętrza, Nissan Ariya w wielu obszarach wręcz imponuje! Dobrze rozpoczyna się już w momencie otwarcia lub zamknięcia drzwi, co dzieje się w sposób bardzo komfortowy, jak w autach klasy premium. Zdecydowana większość materiałów użytych we wnętrzu jest przyjemna i miękka. Pod łokciami jest dużo pianki, a materiał użyty do wykończenia kokpitu jest bardzo przyjemny. Tam też znajdziemy panel z drewna!
Na drzwiach, we właściwych miejscach, jest obicie skórzane, a na podszybiu zastosowano miękkie tworzywo. Co ciekawe, w tylnym rzędzie siedzeń nie zdecydowano się na cięcia i jest tam równie dobrze. Szkoda, że zabrakło wyścielonych kieszeni w drzwiach. Kierownica również została obszyta wysokiej jakości skórą i jest przyjemna w dotyku. Niestety zestaw przycisków funkcyjnych zauważalnie trzeszczał pod naciskiem. Miejmy nadzieję, że to przypadłość nie do końca finalnych wersji tych samochodów.
Ciekawostką jest tunel środkowy Nissana Ariya, który można elektrycznie przesuwać wzdłuż osi pojazdu – interesujący gadżet. Warto przy tym zwrócić uwagę, że przestrzeń między nogami pasażerów jadących z przodu jest pusta. W konsoli centralnej zaszyto też dodatkowy schowek, dokładnie na środku. W przeciwieństwie do tego tradycyjnego, przed nogami pasażera, jest on otwierany elektrycznie za pomocą przycisku na tunelu środkowym. Moim zdaniem zbędne „udogodnienie”, szczególnie że aby go otworzyć lub zamknąć, trzeba ten przycisk cały czas trzymać, nie wystarczy go „kliknąć”.
Zarówno na tunelu środkowym jak i na konsoli centralnej znajdują się przyciski dotykowe z haptyczną informacją zwrotną osadzone na wspomnianych drewnianych panelach. Muszę przyznać, że używało się ich dosyć wygodnie, choć siła nacisku potrzebna do ich aktywacji była dosyć duża. Z pewnością jest to jednak lepsze rozwiązanie, niż kolejny ekran z obsługą wszystkiego za pomocą dotyku.
Jeśli chodzi o ilość miejsca w środku to jest całkiem dobrze, choć spodziewałbym się więcej. Nissan Ariya jest dosyć dużym SUV-em i oczekiwałem, że będzie tutaj porównywalnie dużo miejsca jak np. w Skodzie Enyaq iV. Jest jednak trochę mniej miejsca, szczególnie na głowy wyższych pasażerów, a jest to wynikiem dosyć dużego prześwitu połączonego oczywiście z akumulatorami w podłodze. Mam 1,84 m wzrostu i nad głową z przodu miałem około 6 cm wolnej przestrzeni. Siedziało mi się dosyć dobrze i wygodnie, choć siedzisko osadzone jest dosyć wysoko (to kwestia preferencji). Jednak dla wyższych pasażerów może być już mniej wygodnie; zaczyna wówczas brakować regulacji kolumny kierowniczej i siedzi się trochę jak w VAN-ie, z nogami wyraźnie podkurczonymi. Dlatego polecam w tej kwestii mocno się przyjrzeć w salonie czy na pierwszej jeździe próbnej tym samochodem.
Znaczącej modernizacji uległ system inforozrywki, który wygląda dużo nowocześniej niż dotychczas i działa bardzo szybko. Ma wszystkie najważniejsze funkcje, rozłożenie elementów jest logiczne. To samo tyczy się wirtualnych wskaźników kierowcy. Choć np. komputer pokładowy wciąż prezentuje dane w dotychczasowy sposób, to jednak zostało to naprawdę dobrze wkomponowane w nową, elegancką stylistykę. Liczba widoków jest duża, podobnie jak możliwości dopasowania do własnych preferencji.
Nowoczesne systemy bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy
Oczywiście na jazdach próbnych nie mieliśmy czasu wszystkiego bardzo dobrze sprawdzić, ale kilka elementów udało się zweryfikować. Polecam tutaj zajrzeć do mojego testu Nissana Qashqai, w którym skupiam się właśnie na systemach wsparcia kierowcy. Nissan Ariya oferuje bowiem wersje rozwojowe tych rozwiązań i… niestety w podobnych miejscach pojawiają się niedociągnięcia.
Asystent martwego pola działa dopiero przy wyższej prędkości (do weryfikacji czy dopiero od 40 km/h czy wcześniej). Ostrzeganie o ruchu poprzecznym działa właściwie, ale ponownie: informacja nanoszona na obraz z kamer jest mało czytelna. Same kamery oferują bardzo dobrą jakość, jest opcja „widoku z lotu ptaka”, co w tym segmencie powinno być oczywistością. Niestety ponownie kamera wyłącza się po przełączeniu kierunku jazdy do przodu po tym jak aktywowaliśmy ją włączeniem „wstecznego”. Tyle dobrze, że na lewo od centralnego ekranu jest duże pole z napisem „camera”, co pozostawia ją włączoną aż do przekroczenia pewnej prędkości (dosyć dużej).
Wydaje się, że asystent jazdy półautonomicznej – ProPilot – w Nissanie Ariya wciąż wymaga stosunkowo szerokiego pasa ruchu do wsparcia układu kierowniczego – na wielu drogach pomimo wyraźnie namalowanych linii nie działało prowadzenie zajmowanym torem jazdy. Choć ProPilot działa w pełnym zakresie prędkości – aż do pełnego zatrzymania – to jednak jego włączenie może nastąpić wyłącznie powyżej prędkości 30 km/h.
Asystent parkowania prostopadłego działa całkiem dobrze; podobnie do innych aut Nissana, najpierw wykonuje wyjazd na przeciwległy pas ruchu, by wjechać już w wyznaczony „slot” bez korekt.
Bardzo dobrej jakości jest Head-Up Display (HUD). To wyposażenie najwyższej wersji – Evolve.
Zwracam też uwagę na „inteligentne lusterko wsteczne”, które może prezentować obraz z kamery umieszczonej za tylną szybą. Niestety nie ma ono warstwy antyrefleksyjnej/zaciemniającej, która pomaga jechać nocą.
Polskie ceny
Cennik Nissana Ariya zaczyna się od ~210 tys. zł za odmianę Advance 63 kWh, która ma już zdecydowaną większość wyposażenia. Nieco tylko droższy jest „Evolve”, który ma już praktycznie wszystko, a dopłaty wymagają takie rzeczy jak większe felgi, tapicerka ze skóry Nappa. Biorąc pod uwagę wielkość samochodu oraz poziom wyposażenia nie można powiedzieć, że jest to „drogo” jak na auto elektryczne.
Na koniec
Niewątpliwie segment elektrycznych SUV-ów doczekał się kolejnej, bardzo interesującej propozycji. Nissan Ariya dzięki komfortowemu charakterowi, oszczędnemu (przynajmniej w mieście) napędowi, wysokiej jakości wykończenia wnętrza i wyjątkowej stylistyce może liczyć na szerokie grono zainteresowanych. Pytanie: czy nie musieli oni czekać na niego zbyt długo? Nissan dosyć późno wchodzi w ten segment, w którym konkurencja już zdążyła się mocno okopać. Dodatkowo, planowana jest produkcja na poziomie 100 tys. egzemplarzy rocznie, co przy dużym zainteresowaniu tym samochodem będzie oznaczało jego trudną dostępność.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu