Pierwszy pacjent z wszczepionym Neuralinkiem już istnieje. Niedługo przekonamy się, co potrafi.
Elon Musk to postać, która lubi nie schodzić z pierwszych stron gazet. Z jednej strony, jest to postać, która dużo zrobiła dla świata technologii - wystarczy wymienić takie firmy jak PayPal, Tesla czy Starlink, by zobaczyć, jak duży wpływ Musk ma na codzienne życie. Z drugiej, miliarder znany jest z kontrowersyjnych wypowiedzi, a w ostatnim czasie dobitnie widać, że nie wszystko, czego się dotknie, zamienia się w złoto. Tutaj świetnym przykładem jest Twitter, który z zarabiającej firmy stał się tworem na krawędzi bankructwa.
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych projektów Muska jest z pewnością Neuralink, czyli poszukiwanie sposobu na to, by móc sterować urządzeniami cyfrowymi bezpośrednio z naszego mózgu. Taki rodzaj komunikacji nie był znany nigdy wcześniej i od lat Musk zapowiadał przełom w tej dziedzinie (choć nie jest jedynym, który zajmuje się podobną technologią). Problem polega jednak na tym, że droga do tego odkrycia nie była usłana różami, ale o cierpieniu i śmierci zwierząt laboratoryjnych (co wynikało z kulury pracy, jakiej wymaga Musk) pisaliśmy już jakiś czas temu.
Teraz Musk wszczepił czip człowiekowi. Jak poszło?
Jak dowiadujemy się z Twittera samego Muska, pierwszy pacjent, który zgodził się na wszczepienie modułu Neuralink przeżył operację i powraca obecnie do zdrowia. Jest to o tyle istotne, że jeszcze niedawno, w przypadku testu na małpach, większość zwierząt umierała w cierpieniach ze względu na wewnętrzne krwotoki do mózgu. Pierwsze odczyty aktywności neuronów mają być bardzo obiecujące.
Reakcje ludzi? Cóż - tę można określić jako zdecydowanie skrajne. Z jednej strony mieliśmy technoentuzjastów, którzy kibicują projektowi, doceniając postęp, jaki się dokonał, a z drugiej - osoby, które są absolutnie przerażone dystopijną wizją przyszłości w której od elektroniki i komputerów nie ma ucieczki, ponieważ te będą w naszych głowach.
Myślę jednak, że najwięcej osób przejawia obie emocje jednocześnie, widząc w tym jednocześnie duży potencjał jak i olbrzymie zagrożenie dla tego, w którą stronę ludzkość będzie się rozwijać w najbliższym czasie.
Naturalnie ludzie boją się nie tyle samego chipu, co jego możliwości. Żyjemy w świecie w którym wielkie korporacje przekraczają swoje uprawnienia każdego dnia. Google, Facebook i inni wielokrotnie karani byli za naruszenie umowy z użytkownikiem i wykorzystanie swojej pozycji do pomnożenia swoich zysków kosztem bezpieczeństwa i prywatności osób korzystających z ich usług. Można być więc niemal pewnym, że wcześniej czy później popularyzacja tej technologii doprowadzi do takich samych mechanizmów, które w tym wypadku mogą mieć dużo dalej idące konsekwencje.
Niemniej - jeżeli ta procedura okaże się skuteczna, to jestem bardzo ciekawy, jak wyglądałoby zastosowanie takiego interfejsu w praktyce. Już niedługo przekonamy się, co przyniosły lata badań i czy mamy do czynienia z największym przełomem czy też - ze ślepą uliczką.
Źródło: Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu