Neuralink otrzymał pozwolenie od Agencji ds. Żywności i Leków (FDA) na wszczepianie chipów do ludzkich mózgów. Co to oznacza?
Neuralink, czyli cyberpunk w prawdziwym świecie
Nauralink, czyli firma neurotechnologiczna, która została założona między innymi przez Elona Muska, od jakiegoś czasu pracuje nad interfejsem mózg-komputer, który w istocie jest chipem wszczepianym do mózgu użytkownika, z którego wychodzą sensory w postaci bardzo cienkich nici. To właśnie one mają odczytywać aktywność neuronową z tkanki mózgowej. Poza wszczepionym w mózg chipem, jest również element „zewnętrzny” — małe urządzenie zamontowane za uchem użytkownika, które na pierwszy rzut oka wygląda jak trochę mniejszy aparat słuchowy. Wszystkie sygnały odbierane z naszego mózgu będą przesyłane właśnie tam, a z zewnętrznego implantu zostaną przesłane za pośrednictwem standardowych interfejsów, na przykład przez Bluetooth, do innych urządzeń, takich jak smartfon, komputer czy tablet.
Brzmi jednocześnie ekscytująco i przerażająco — lecz ogromny niepokój wzbudza incydent z małpami. O co chodzi? Chip testowano na małpach i według podawanych informacji, aż 15 z 23 małp umierało w niesamowitych cierpieniach. Chip miał wywoływać rozległe krwotoki w mózgu oraz ogromne zaburzenia powodujące świadome samookaleczanie się — jedna małpa w wyniku traumy po zabiegu miała odgryźć sobie wszystkie palce u dłoni i stóp. Inne małpy wymiotowały i umierały z wyczerpania lub były usypiane z powodu infekcji, która wdała się podczas zabiegu, lub wyniszczających skutków wszczepienia chipa.
Neuralink w ludzkich mózgach. Rewolucja czy strach?
Dziś jedna z firm Elona Muska pochwaliła się tym, że Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) pozwoliła na rozpoczęcie pierwszego badania klinicznego na ludziach. Oznacza to, że chipy mogą być już wszczepiane w ludzkie mózgi. Co ciekawe, w listopadzie zeszłego roku ekscentryczny miliarder zapowiadał, że Neuralink dzieli pół roku od możliwości wszczepienia chipu do ludzkich głów — jak widać, czasem Musk dotrzymuje obietnice.
Pytanie jednak brzmi, kto by się na to wszystko zdecydował po sytuacjach z małpami? Chociaż Neuralink stale się wypiera tych doniesień, to zarzuty i obawy są jak najbardziej zrozumiałe — między innymi Jeremy Beckham, adwokat Physicians Committee for Responsible Medicine, oficjalnie przyznał: „Praktycznie każda małpa, której wszczepiono implant, cierpiała od wyniszczających efektów zdrowotnych. Oni okaleczali i zabijali zwierzęta”. Ciężko więc wyobrazić sobie sytuację, w której ludzie lgną i marzą o tym, żeby być jednymi z pierwszych testerów. Może jedną z pierwszych osób będzie sam Elon Musk, który deklarował, że kiedyś sam wszczepi sobie Neuralink? Czas pokaże.
Aspekty medyczne to ogromne wyzwanie
Neuralink stoi również przez ogromnym wyzwaniem związanym z aspektami medycznymi. Chip od Neuralink według Elona Muska ma przyczynić się w znacznym stopniu do rozwoju ludzkości, sprawiając, że smartfon czy komputer będzie „czytał w naszych myślach” — ale to nie wszystko. Poza takimi „udogodnieniami”, chip ma również umieć wyleczyć pewne zaburzenia i choroby, jak na przykład szumy uszne. Możliwe, że to właśnie ten aspekt okaże się kluczowy.
Warto również wspomnieć, że Neuralink nie jest pierwszym interfejsem mózg-komputer, który dostał pozwolenie na wszczepienie go ludziom. Synchron dostał zielone światło na testy na ludziach od FDA w Stanach Zjednoczonych w 2021 roku i ogłosił pierwszy amerykański implant w lipcu ubiegłego roku. W styczniu 2023 firma opublikowała wyniki wcześniejszego badania czterech pacjentów w Australii.
Czy jesteśmy właśnie świadkami początku cybernetycznego szaleństwa i ingerowania w ludzkie ciało? Z pewnością wchodzimy w nowy etap — a co on nam przyniesie? Tego dowiemy się dopiero za jakiś czas.
Źródło: Neuralink (Twitter)
Stock Image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu