Banki, które pożyczyły pieniądze Muskowi już liczą, że nie dostaną ich z powrotem. Czy Twitter znajdzie pieniądze na spłatę długu?
Elon Musk w wielu kręgach uchodzi (albo może raczej - uchodził) za cudotwórcę. Tesla, PayPal czy SpaceX odcisnęły swoje piętno na swoich branżach i zmusiły konkurencję do działania. To, w połączeniu z enigmatyczną osobowością, przysporzyło Muskowi wielu zwolenników. Jednak tam, gdzie jedni widzieli półboga, inni - po prostu ekscentrycznego miliardera.
Kością niezgody okazała się decyzja kupna Twittera. Musk wydał na platformę 44 miliardy dolarów i póki co - nie radzi sobie ona pod jego rządami. X ma problem z dezinformacją i fake newsami, a nade wszystko - wynikami finansowymi. A to problem nie tylko dla Muska.
Banki, które pożyczyły pieniądze na zakup Twittera liczą już straty
Kwota, którą Musk zapłacił za przejęcie Twittera nie pochodziła w pełni z jego kieszeni. Z 44 miliardów, jakie poszły na zakup mediu, 13 pochodziło z połączonych kredytów w największych światowych bankach, jak Morgan Stanley, Bank of America czy Barclays. Jednocześnie - Musk przed przejęciem szukał też inwestorów prywatnych, obiecując złote góry. Jeszcze w 2022 obiecywał podwojenie liczby użytkowników Twittera i 10x zwrot z inwestycji każdemu, kto go wesprze.
Jak sytuacja wygląda teraz? Jednym słowem: fatalnie. Pobrania aplikacji spadły o 30 proc., znakomita większość reklamodawców wycofała się z Twittera, a wycena wartości platformy spadła o 2/3. Przyczynił się do tego m.in. brak moderacji, czy fatalne traktowanie pracowników, o czym pisaliśmy nie raz. Co to oznacza dla banków? Cóż, te chcą w końcu odzyskać swoje pieniądze, jednak obligacje Twittera w tym momencie mają status "obligacji śmieciowych", co nie wróży dobrze, jeżeli chodzi o spłacenie kwoty winnej bankom.
Dług bowiem należy nie do Muska, a do Twittera i jeżeli firma nie będzie w stanie spłacać 1,5 miliarda dolarów rocznie, firma może mieć poważne problemy. Same banki są raczej zdania, że nie uda się ściągnąć całości długu. W tym momencie wspólna strata ma wynosić około 15 proc., czyli 2 miliardy dolarów. To oczywiście zakłada też postawienie samej platformy w stan upadłości i restrukturyzacji, żeby oddać jak największą część należnych bankom pieniędzy.
Czy to oznacza, że "eksperyment Twitter" dobiega właśnie końca?
Źródło: Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu