Recenzja

Kupiłem nowego Macbooka Pro. Oto 8 rzeczy, które pozytywnie mnie w nim zaskoczyły

Kamil Świtalski
Kupiłem nowego Macbooka Pro. Oto 8 rzeczy, które pozytywnie mnie w nim zaskoczyły
43

Po kilku latach zaktualizowałem komputer do najnowszego, 14-calowego, Macbooka Pro w podstawowej wersji. Co mnie w nim zaskoczyło, co rozczarowało, a które ze zmian okazały się dla mnie kompletnie obojętne?

Po zakupie Macbooka Pro w połowie 2018, kiedy Apple obiecało że wszystko już jest z klawiaturami w porządku bo dodali warstwę silikonu, kompletnie straciłem zaufanie do ich konstrukcji. Nieufnie podchodziłem do autorskich układów M1, które zaserwowano w 2020 roku. Dlatego kiedy pod koniec 2021 firma wypuściła mocniejsze laptopy - do tego bardziej PRO - zarzekałem się, że nie skuszę się na ich nowy sprzęt, dopóki czas nie zweryfikuje czy wszystko działa jak należy. Wszechobecne zachwyty użytkowników którzy kupili sprzęt w połączeniu z coraz bardziej przeze mnie odczuwalnym brakiem mocy w moim podstawowym Macbooku Pro (Intel Core i5 2,3 GHz) sprawiły, że się złamałem. Od kilku tygodni korzystam z najbardziej podstawowej wersji 14-calowego MBP z procesorem M1 Pro i 16 GB pamięci RAM. Szczerze? Wiedziałem że ta przesiadka będzie odczuwalna, ale kompletnie nie spodziewałem się, że odczuję ją aż TAK bardzo.

Jako że komputer swoje miesiące już na rynku jest — każdy zainteresowany już dawno zdążył przeczytać jego recenzje i dogłębne testy. Dlatego zamiast tego na AntyWeb postanowiłem po prostu podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat tego 14-calowego Macbooka Pro. Bo nie ukrywam, że kilku rzeczy w tym komputerze się obawiałem - co okazało się, że kompletnie bez sensu. Było też kilka takich, które bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły.

8 rzeczy, które pozytywnie zaskoczyły mnie w 14-calowym Macbooku Pro (2021)

Niespełna cal, a robi różnicę

Długo biłem się z myślami czy wybrać wersję 14" czy 16"-calową. Laptop od początku pandemii właściwie 99% czasu spędza na biurku - w roli głównego komputera, ale jego matryca to przede wszystkim dodatkowy ekran do 27" monitora. Zdarzyło mi się już kilka razy korzystać z niego "w biegu" — i faktycznie, wówczas ten niespełna jeden cal większy... robił różnicę. Jeżeli przez lata korzystaliście z 13-calowego Macbooka, nie wierzę że ta różnica wam umknie. Obszar roboczy jest odrobinę większy. Czy na tyle żeby zrobiło to kolosalną różnicę? Nie, ale jeżeli to Wasz główny ekran - od przybytku głowa nie boli.

Notch? Tak, jest, ale naprawdę nie przeszkadza — nawet jeżeli korzystam z jasnego motywu systemu i jasnego paska menu

Notch w komputerach to element, którego w obecnym wydaniu kompletnie nie rozumiem. Ja wiem że firma chciała zmniejszyć ramki bez konieczności rezygnowania z kamerki. Problem polega jednak na tym, że... sam nie bardzo odczuwam jakiekolwiek korzyści z tym związane. Prawdopodobnie sporo w tym zawodu związanego z brakiem kamery Face ID — i trwaniu przy (bezużytecznym dla mnie) czytniku linii papilarnych w przycisku włącznika. Całe szczęście - wszystkie moje obawy związane z tym, że notch będzie się wróżniał, a przez to irytował, podczas pracy z komputerem - okazały się całkowicie bezpodstawne.

Wszyscy znajomi którzy kupili nowe Macbooki mówili że tak będzie - owszem. Jest tylko jeden problem. Wszyscy też korzystają z ciemnych motywów systemu, a tapety biurka mają na tyle ciemne, że macOS automatycznie wrzuca im tam ciemny pasek. Sam wolę wszystko czarno na białym (szarym?) — a tapety miewam różne, ale zawsze dbam o to, by pasek był jasny. Stąd było trochę obaw, że dla mnie wcięcie będzie irytujące i drażniące. Całe szczęście - nie jest, zgodnie z zapewnieniami — po prostu przestaje się go zauważać.

Głośniki

To zabawne że kolejny raz piszę o głośnikach w laptopie. Pamiętam że po zakupie laptopa w 2018 roku byłem zaskoczony jak fajnie może brzmieć przenośny komputer. Niespodzianka - kilka lat później jestem jeszcze bardziej zaskoczony, bo choć wydawało się to wręcz nie do doścignięcia — nowy Macbook Pro brzmi jeszcze lepiej. Jeszcze ładniej. Jeszcze wyraźniej. Zestaw 6-głośników wbudowanych w komputer robi wrażenie. Nie ukrywam, że to element który wziął mnie z zaskoczenia... znowu!

Fizyczny klawisz Escape. Wiedziałem że za nim tęskniłem, ale nie wiedziałem jak bardzo

Żegnając się ze starym komputerem, pożegnałem się też z pomysłem do którego nie przekonałem się przez blisko cztery lata korzystania z tej konstrukcji: touchbarem. Niech spoczywa w pokoju i zejdzie mi z oczu. Jako że miałem komputer pozbawiony także fizycznego klawisza escape, pasek nie dość że był dla mnie kompletnie bezużyteczny, to jeszcze irytował. Dlatego bardzo się cieszę że Apple poszło po rozum do głowy i zrezygnowało z tego "wspaniałego" pomysłu. Kto chce - może się nim cieszyć w tańszych komputerach marki. Na szczęście ostatnie modele mają już fizyczny ESC.

Wydajność

Wspomniałem wcześniej, że poprzedni komputer powoli przestawał mi wystarczać. 8 GB pamięci RAM w duecie z Intel Core i5 2,3 GHz oraz macOS Monterey przestało tworzyć satysfakcjonujący duet. O ile jeszcze narzędzia biurowe przy dwóch ekranach dawały sobie radę (choć potrafiły złapać zadyszkę), o tyle Lightroom stał się nieużywalny. Nie wiem ile w tym winy optymalizacji, a ile samej konfiguracji — ale po kilku zdjęciach edytowanych w Lightroomie komputer chciał odfruwać, wszystko działało znacznie wolniej. Koszmar.

Tutaj tych problemów nie ma. Nie będę tutaj wrzucał żadnych porównań, Geekbenchów i innych cudaków - bez problemu je sami znajdziecie, jeśli Was faktycznie interesują. Powiem tylko tyle, że nie spodziewałem się tego o ile szybszy będzie 14-calowy Macbook Pro z porównaniem do mojej poprzedniej konfiguracji.

To że dziesiątki kart w kilku oknach Safari nie stanowi dla niego wyzwania nie było dla mnie zaskoczeniem. Natomiast już po otwarciu Lightrooma wiedziałem, że to zupełnie inny wymiar. Na 14-calowym Macbooku wszystko działa w mig - czy to maskowanie z pomocą AI, czy eksport, czy korzystanie z wcześniej zapisanych filtrów. Eksport ponad tysiąca fotografii z Lightrooma w tle, kiedy na pierwszym planie jest praca — prosta edycja grafik w Photoshopie, przeskakiwanie między Slackiem a Safari? Żaden problem, czysta przyjemność. To także pierwszy raz, kiedy miałem okazję usłyszeć wentylator w tym komputerze.

Skoro tak dobrze sprawdził się we wszystkich zadaniach do których potrzebuję go na co dzień, sprawdziłem też jak sprawy mają się z grami. Wiadomo że nikt nie kupuje Maca do gier (a w cenie tego laptopa można wyhaczyć już niezłą kartę graficzną do gamingowej bestii ;), ale trochę gier mimo wszystko na ten sprzęt wychodzi. Nowszych i starszych — z tych które mnie interesują odpaliłem Cities Skylines, Disco Elysium i Final Fantasy XIV. Każda działa bez zająknięcia. Dla osoby która od dekady miała komputery Apple (i to zawsze w wersji basic) — to nowość i spore zaskoczenie.

Kultura pracy

Było o wydajności, to jeszcze kilka słów o kulturze pracy. Czy komputer jest otwarty czy zamknięty, czy zawalę go zadaniami czy nie - naprawdę trudno się do czegokolwiek przyczepić. Na co dzień jest raczej zimny — letni robi się pod mocniejszym obciążeniem, jak odpalane gry czy tysiące zdjęć eksportowanych z LR. Letni, nie ciepły, ani nie gorący.

Do tego zastosowany system chłodzenia — nie wiem czy dotychczas po prostu nie dałem mu odpowiednio trudnych zadań, czy jest taki cichy. Ale kiedy włączają się w Macbooku Pro wentylatory, są one naprawdę dyskretne, nie to co u poprzedników.

Bateria - wow. Oni nie żartowali z tym, jak długo komputer wytrzymuje bez ładowarki

Przenośne komputery Apple od lat przyzwyczaiły mnie do tego, że po prostu działają na baterii. Nie godzinę, nie półtorej godziny, nie pokracznie. Działają - długo. Po latach wciąż byłem w szoku, że poprzedni laptop wytrzymywał około sześciu-siedmiu godzin pracy biurowej. 14-calowy model przechodzi jednak samego siebie, dla niego nawet trzynaście-czternaście godzin pracy biurowej (z kilkoma oknami Safari, Slackiem, okazjonalnym Photoshopem i Lightroomem w tle) nie stanowi problemu.

Kamerka

Kamery w komputerach nabrały na wartości od początku pandemii, kiedy to wideorozmowy stały się codziennością... właściwie dla każdego. W starszych komputerach Apple już przy średnim oświetleniu przestawały się do czegokolwiek nadawać. No i jakkolwiek nie rozumiem braku Face ID, to cieszę się że w nowych Macbookach zaserwowano nareszcie podzespoły oferujące rozdzielczość Full HD. Lepiej późno, niż wcale — a na te czasy to wyjątkowo fajna i potrzebna zmiana.

3 rzeczy, które okazały się kompletnie obojętne w 14-calowym Macbooku Pro (2021)

Złącze Magsafe

Z jednej strony — niczego innego się spodziewałem. Z drugiej... kilka tygodni później kabel Magsafe wciąż jest w oryginalnym pudełku, bo nawet przez sekundę nie był mi potrzebny. Zgodnie z oczekiwaniami — w domu komputer ładuję za pomocą stacji dokującej Corsair TBT100. Poza domem... no cóż, przy jedno- albo dwudniowych wyjazdach ładowarka jest mi zbędna. Na dłuższy zaś, by nie zabierać dodatkowych kabli, mam stuwatową ładowarkę Ugreen i kabel USB-C, który jest uniwersalny i korzystam z tego zestawu do ładowania także całego pakietu innych sprzętów. Szkoda miejsca - zdecydowanie w miejscu złącza Magsafe sam wolałbym jeszcze jeden port Thunderbolt 4, albo — gdyby grubość konstrukcji na to pozwoliła — Ethernet.

Czytnik kart. Niby fajnie, ale...

Po konferencyjnych zapowiedziach — powrót czytnika kart pamięci naprawdę mnie ucieszył. Na tę chwilę skorzystałem z niego raz - i to tylko dlatego, by upewnić się, że działa. Dlaczego? Po starym komputerze zostało mi sporo gadżetów w podróżnym przyborniku, w tym mój ulubiony dock podróżny OWC. W to właśnie do niego z przyzwyczajenia za każdym razem  podpinałem karty poza domem, zaś przy biurku łatwiej mi ją wpiąć do Corsaira. Wierzę że jeszcze przyjdzie czas, kiedy zrobię użytek z tego, że czytnik kart powrócił do komputerów Apple — ale póki co... jest mi on kompletnie obojętny.

Klawiatura

Wszystko lepsze niż zacinające się motylki - z tym trudno dyskutować. Jeżeli jednak liczycie na to, że komputery Apple zaoferują jakąś turbowygodną, rewolucyjną, konstrukcję — to nie tym razem. Jest poprawna, przyjemnie się na niej pisze, nic się nie zacina — i jest fizyczny Escape. Ale nie jest to ani nic rewolucyjnego, ani specjalnie dobrego. Ot, po prostu działająca klawiatura w laptopie. Wciąż jest kilka kilometrów w tyle za Think Padami.

2 rzeczy, która rozczarowały mnie w 14-calowym Macbooku Pro (2021)

Liquid Retina XDR - ekran który nie wniósł u mnie żadnej rewolucji

Uwielbiam iPada Pro z ekranem o odświeżaniu 120 Hz. Wysoka częstotliwość odświeżania była także powodem, dla którego ostatecznie kupiłem iPhone 13 Pro. Tutaj... póki co zabrakło jakiegokolwiek efektu wow. Tak, ekran mini-LED prezentuje się świetnie - a jego jasność do 1600 nitów robi ogromne wrażenie, a odwzorowanie kolorów to bajka. Jednak wiedząc jaką różnicę robi 120 Hz w iPadach Pro z porównaniem do tańszych Airów, liczyłem że tutaj odczuję to równie mocno. Ale nie odczułem.

Brak przewodu USB-C. W zestawie jest tylko MagSafe

Wiedziałem że w zestawie z podstawowym Macbookiem 14-calowym jest 64-watowy zasilacz (za 96-watowy trzeba w tym wariancie dopłacić) — ale jako że nigdy nie planowałem z niego korzystać, nie bardzo mnie on interesował. Podobnie zresztą jak MagSafe. Sprzedając stary komputer - co naturalne - pozbyłem się też oryginalnego kabla USB-C - USB-C od Apple... a w zestawie nie znalazłem zastępstwa, mimo że komputer można naładować także w ten sposób. Słabo.

14-calowy Macbook Pro (2021) - przesiadka z której jestem naprawdę zadowolony

W minionym roku zaktualizowałem iPada (o rok nowszy) i iPhone'a (o cztery lata nowszy). O ile w pierwszym przypadku nie odczułem tego w ogóle, w drugim bardziej (ale bez większych rewolucji), o tyle przesiadka na komputer nowszy o trzy lata to ogromna różnica. Zupelnie inna kategoria sprzętu - i mimo ograniczonego zaufania po ostatnich wpadkach Apple, jestem jak najbardziej zadowolony z zakupu. Jako że udało mi się komputer kupić też taniej dzięki zniżce przysługującej znajomym i rodzinie pracowników Apple, uważam że lepszego wymiany dokonać nie mogłem. Bo nie powiem - cały czas krążył mi pomysł by zakup laptop z Windowsem - interesujące mnie modele już w bazowej cenie koztowały więcej. A biorąc pod uwagę zniżkę - różnica w cenie wynosiłaby kilka tysięcy złotych. Tym samym MBP okazał się najtańszym z komputerów.

14-calowy Macbook Pro pierwsze wrażenie zrobił jak najbardziej pozytywne — zobaczymy jak przetrwa próbę czasu i czy po drodze nie pojawią się jakieś ukryte wady, które póki co nie dały jeszcze o sobie znać. Ani u mnie, ani u innych — a przynajmniej nie na tyle mocno, by Apple wystartowało z programem naprawy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu