Mobile

Recenzja iPhone 13 mini (oraz iOS 15) - połowicznie kapitalny smartfon

Krzysztof Kurdyła
Recenzja iPhone 13 mini (oraz iOS 15) - połowicznie kapitalny smartfon
46

Od czasu skasowania iPhone SE 1 generacji, który w mojej ocenie był smartfonem o idealnych rozmiarach, na rynku nie było nic skrojonego pod moje potrzeby. Pozostało mi jedynie pisać od czasu do czasu felieton o ergonomii i czekać aż ktoś zmądrzeje. Trochę to trwało...

Mały smartfon powrócił w serii 12 telefonów z jabłkiem, ale z kilku względów, szczególnie baterii nie zebrał wysokich ocen. Sam pewnie zdecydowałbym się mimo wszystko na jego zakup, ale liczyłem po cichu, że kolejna edycja wprowadzi znany z iPada Air boczny Touch ID, choćby ze względu na to, że będzie to kolejny rok z epidemią COVID-19, a maseczki dla Face ID są bardzo „szkodliwe”.

Jak zapewne wiecie, tak się nie stało, ale mimo to poszedłem w 13-kę mini z czterech powodów:

  • moja Lumia 950 miała coraz większe problemy z różnymi serwisami, do niektórych traciła, a do jeszcze innych nigdy nie dostała dostępu
  • seria mini ma przestać istnieć, w serii 14 ma ją zastąpić kolejna patelnia
  • 13 mini ma zauważalnie lepszą baterię od 12 mini
  • 13 mini ma Cinematic Mode, jako osoba zajmująca się filmem chciałem tę technologię przetestować.

Smartfona używam już ponad miesiąc i z jednej strony jest spełnieniem marzeń, ale z drugiej jest zaskakująco dużo sytuacji, w których najchętniej wyrzuciłbym go przez okno. Za większość moich frustracji odpowiada jednak nie sprzęt, ale prymitywny do bólu iOS, do czego jeszcze wrócę.

iPhone 13 mini - obudowa

Jakość wykonania obudowy iPhone 13 mini jest doskonała. Wszystko jest perfekcyjnie spasowane, nic nie trzeszczy, trzymając smartfona w ręku sprawia wrażenie, jakby był wycięty z kawałka metalu. Wygląd bryły psuje jedynie mocno odstająca wyspa aparatów, ale większość osób i tak użyje niwelującego ten problem etui. To jest zresztą konieczne ze względów estetycznych, obudowa zbiera kurz od samego patrzenia.

Jako że preferuję raczej ciemne / czarne smartfony wybrałem dla siebie wersję Północ, oznaczającą elegancki, ciemny granat przechodzący w czerń. Muszę przyznać, że miałem tym razem ochotę na jakąś odmianę, korciła mnie znana z iPhona 12 jasna zieleń, ale w trzynastce jej już nie zastosowali. Niezależnie od koloru, obudowa iPhonów 13 jest odporna na wodę, kurz i piasek, a stopień odporności producent określił jako IP68.

FaceID działa w 95% bardzo dobrze, choć incydentalnie zdarzało mu się mnie nie rozpoznać. W czasach pandemii trzeba się jednak przyzwyczaić do wpisywania kodu tam, gdzie chodzimy w maseczce. To wstyd, że w tej generacji nie znalazło się miejsce na wspomniany przeze mnie boczny przycisk z Touch ID. Podobnie boli brak USB-C i ciągłe wmuszanie kiepskiego Lightninga.

iPhone 13 mini - ekran

Ekran OLED z obsługą HDR oraz przestrzenią kolorystyczną DCI-P3 jest fantastycznej jakości i do tego fabrycznie świetnie skalibrowany. Jeśli nie jesteście zwolennikami przejaskrawionych kolorów z Androida, smartfon Apple was nie zawiedzie.

Nie zawodzi też jasność tego panelu, typowa to 800 nitów, a maksymalna 1200, i to widać. Sporo osób za jego wadę uważa odświeżanie 60 Hz, nie zauważam żadnych niedogodności tego rozwiązania, zapewne mając taką opcję i tak bym ją wyłączył, dla oszczędzenia baterii.

Niestety z tym doskonałym ekranem wiążą się też największe wady sprzętowe tego urządzenia, przy czym nie chodzi tu o jego jakość, a raczej filozofię projektowania. Po pierwsze notch - jest niby mniejszy, większość twierdzi, że przestaje się go z czasem zauważać, w moim przypadku tak to nie działa. Wcięcie jest paskudne i mocno psuje mi przyjemność użytkowania iPhona.

Wadą z tej samej kategorii są potężne zaokrąglenia rogów ekranu. W połączeniu z notchem powodują gwałt na interfejsie użytkownika, znacznie ograniczając użyteczność, szczególnie górnej części ekranu. Całość drażni mnie tak ergonomicznie, jak i estetycznie, patrząc na iPhony (nie tylko mini) oczami wyobraźni widzę zaokrąglone ekrany telewizorów z lat 60-tych.

Nie mniej, wielkość mini wszystko wynagradza, telefon nawet w sporym etui trzyma się bardzo wygodnie. Jego noszenie w kieszeni jest prawie nieodczuwalne. Obsługa smartfona jedną ręką to bajka, o ile pominiemy problemy związane z prymitywnością systemu. Bardzo za tym wszystkim tęskniłem.

iPhone 13 mini - bateria

Politykę Apple dotyczącą baterii wszyscy znamy, do smartfonów trafiają dość małe, jak na rynkowe standardy, ogniwa, co nadrabiane jest świetną optymalizacją oprogramowania. Nie inaczej jest w iPhonie 13 mini, który pomimo posiadania baterii o pojemności zaledwie 2406 mAh, wytrzymuje u mnie bez ładowania około 3 dni.

Oczywiście muszę tu zastrzec, że nie jestem osobą wiszącą na smartfonie całymi dniami, jeśli tylko mam możliwość przesiadam się na komputer, telewizor, system HiFi. Jednak nawet w sytuacjach, gdy użytkowałem go intensywniej niż zwykle, np. w czasie rodzinnych wycieczek, w których trakcie zrobiłem sporo zdjęć i filmów, telefon nie zużył więcej niż 50 - 60% energii.

W zestawie nie znajdziecie ładowarki, w pudełku jest tylko kabel USB-C – Lightning. Jeżeli nie macie nic z takim gniazdem, Tim Cook sprzeda Wam taką 20-watową za 99 zł. Możecie też oczywiście kupić produkt innej firmy, wybór jest dziś naprawdę szeroki. Ładowanie przy jej użyciu trwa ponad 30 minut.

Dostępne są też akcesoria wykorzystujące ładowanie bezprzewodowe i MagSafe. Należy jednak pamiętać, że w przypadku ładowania z MagSafe macie do dyspozycji 15 W, a przy ładowarkach standardu Qi tylko 7,5 W, więc będzie dłużej.

iPhone 13 mini - wydajność

Dla nikogo nie jest tajemnicą, że Apple „umie w procesory”. A15 to potwór, który nie dość, że działa szybko, to jeszcze kompletnie się nie grzeje. To było przekleństwem testowanych przeze mnie smartfonów z flagowym procesorem Qualcomma, Snapdragonem 888. A15 w mini wspierane jest przez 4 GB RAM oraz dysk NVMe (u mnie 128 GB).

W Geekbench 5 wyniki iPhona wyglądają następująco:

  • single-core - 1205 pkt
  • multi-core - 4351 pkt
  • Compute (Metal) - 10737 pkt

Nawet zakładając, że nie do końca da się przełożyć te wyniki 1:1 do tych z Androida, przewaga procesorów Apple jest niepodważalna.

Jeśli chodzi o usługi sieciowe iPhone 13 mini obsługuje 5G, WiFi 6 (ale nie w wersji E) oraz Bluetooth 5.0 (gdy najnowsza wersja to 5.2). 5G nie jestem w stanie sprawdzić, BT działa bez problemów, ale już WiFi działa u mnie wolniej niż np. w testowanych przeze mnie Xperiach. Inna rzecz, że na smartfonie, w praktyce, ciężko te różnice wychwycić inaczej niż w aplikacji testującej.

iPhone 13 mini - dźwięk

Głośniki stereo iPhone 13 mini nie są w stanie przeskoczyć pewnego poziomu, ale... jak na smartfona brzmią genialnie. Jestem przekonany, że puszczając niektóre kawałki w ślepym teście nikt nie postawiłby grosza, na to, że źródłem dźwięku jest malutki smartfon. Transmisja po BT jest również wysokiej jakości i bardzo stabilna, miałem okazję parować iPhona m. in. z hi-end'owymi słuchawkami Yamahy i była to uczta dla uszu.

Wady? Brak złącza słuchawkowego i brak słuchawek w zestawie, ale to w Apple nie zaskakuje od lat.

iPhone 13 mini - fotografia i film

Jak na smartfona z tej półki cenowej iPhone zaskakuje posiadaniem tylko dwu obiektywów. Nie dajcie się jednak zwieść, zdjęcia uzyskane za ich pośrednictwem przewyższają to, co może zaoferować wam większość smartfonów dumnie „prężących” minimum tzy szkiełka. Algorytmy fotografii obliczeniowej w Apple są naprawdę z najwyższej półki.

Zacznijmy jednak od samych szkiełek, na mocno odstającej od obudowy wyspie znajdziemy:

  • 26 mm, matryca 12 MPix, przesłona f/1.6, ostrzenie Dual Pixel PDAF, stabilizacja sensor-shift OIS
  • 13 mm, matryca 12 MPix, przesłona f/2.4.

W porównaniu do serii Pro brakuje obiektywu tele i osobie takiej jak ja, wcześniej testującej flagowce Sony, tego szkiełka trochę brakuje. Jednak dla większości osób będzie to rzecz bez znaczenia, obiektywy i oprogramowanie Apple robią tak dobre zdjęcia, że osoby, które nie wiedzą co chcą osiągnąć, tego braku nie zauważą. Szkoda tylko, że brak tele oznacza również nieobecność trybu makro.

Fotografia obliczeniowa w iPhonach stoi na bardzo wysokim poziomie. Zdjęcia nocne? Obłęd, pokazują rzeczy, których ja nijak nie potrafię dostrzec. Tryb portretowy? Może nie jest to jakość lustrzanki, ale w większości przypadków zdjęciom nie da się wiele zarzucić. Materiały wideo? Klasa sama w sobie, szczególnie na głównym obiektywie, którego stabilizacja naprawdę wymiata.

Cinematic Mode robi wrażenie, choć oczywiście daleko mu do ideału. Nie miałem co prawda za dużo czasu na naprawdę dogłębne testy, mam nadzieję, że uda mi się to zrobić przez okres świąteczny, ale myślałem, że będzie gorzej. Choć z ostateczną oceną jeszcze się wstrzymam, to już widzę, że świadomy ograniczeń filmowiec ma szansę wykorzystać to kreatywnie. Szkoda tylko, że nie da się przestawić klatkaża na 24 lub 25 fps.

iPhone 13 mini - system operacyjny

Temat iOS 15 to właściwie rzecz na osobny artykuł, tak jednocześnie zły i dobry jest ten system operacyjny. Jeśli jesteś osobą mającą na telefonie kilka aplikacji na krzyż lub nie przywiązujesz uwagi do tego jak wyglądają twoje ekrany z aplikacjami z iOS masz szanse być zadowolony. Jeśli jednak jesteś fanem ergonomii i osobą lubiącą ustawiać system pod swoje potrzeby, niektóre rozwiązania Apple doprowadzą Cię do szału.

Przykładowo, rzecz której byłem wielkim fanem, czyli widgety przypominające funkcjonalnie Live Tiles z Windows 10 Mobile zaimplementowane zostały tragicznie. Ich dodawanie jest skrajnie nieintuicyjne, ale prawdziwym wyzwaniem jest ich odpowiednie ustawienie na „żywej” siatce aplikacji iPhonów.

Już w przypadku zwykłych ikon to samodzielne przestawianie się ikon doprowadza do szału, ale dyskoteka, jaka pojawia się przy próbie wstawienia dużych widgetów to prawdziwy kosmos. Ja naprawdę rozumiem, dlaczego takie rozwiązanie pojawiło się w pierwszych iPhonach, ale od tego czasu minęło sporo czasu i ludzi nie trzeba aż tak prowadzić za rączkę.

Interfejs iPhona zmusza nas też do machania palcami na wszystkie strony i zapamiętywania pokrętnych dróg dojścia do różnych miejsc. Przesuwając kolejne ekrany w lewo, dotrzemy do nieczytelnej i zabałaganionej Biblioteki Aplikacji, którą iOS grupuje według swojego widzimisię. Żeby przełączyć się na zwykłą, alfabetyczną listę aplikacji z niewiadomych przyczyn musimy przesunąć ekran w dół.

Jeśli zdecydujemy się korzystać z Biblioteki, to przewijanie tych grup często kończy się przypadkowym przejściem na listę aplikacji, z której gestem już nie wrócicie. Będziecie musieli kliknąć w przycisk „Anuluj” na górnej belce. Dlaczego listy aplikacji nie ustawiono po prostu jako kolejnego bocznego ekranu? Nie wiadomo, ale to nie koniec...

Ponieważ ekran Biblioteki, w przeciwieństwie do tych zwykłych przewija się w dół, nie będziemy w stanie skorzystać na nim ze Spotlighta. Co ciekawe, taka możliwość istnieje na specjalnym ekranie Widgetów „wyciąganym” z lewej krawędzi.

Na części specjalnych ekranów duże belki „Szukaj” okazują się być tylko zajmującymi przestrzeń kierunkowskazami, że jak zjedziemy w dół, to nam się otworzy ekran Spotlight... skoro już wywołujemy go gestem, to po co marnować tyle przestrzeni i robić bałagan w UI?

Powiadomienia, przez brak ikonek, na które przez zaokrąglenie i notcha nie ma miejsca, są znacznie trudniejsze do ogarnięcia niż w Androidzie. Rozwijanie grup powiadomień nie jest czytelne, ponieważ grupy nie dostały żadnego wyróżnika.

Ekran Widgetów też żyje własnym życiem, jedne elementy dodaje się z „plusa” w górnym rogu ekranu, inne z przycisku „Edycja”. Jeśli na ekran Widgetów przejdziecie z ekrany blokady, to do aplikacji będziecie wstanie przeskoczyć, ale już zmienić Widgetów nie. Wspomnianych przycisków nie da się wywołać.

Komedią jest to, jak rozwiązano ustawienia, tak systemowe, jak i aplikacji. Wydawać by się mogło, że najbardziej logicznym miejscem do wejścia w Ustawienia systemowych będzie „Centrum sterowania”, dostępne z każdego miejsca w systemie. Jednak nie, nie dodano takiego przycisku, możecie się jedynie „doklikać” na około, do ustawień konkretnej funkcji (np. Bluetooth).

Żeby wejść do Ustawień, musicie odnaleźć ikonę, skoczyć do Biblioteki lub użyć Spotlight lub Siri. Jeśli będziecie chcieć przestawić coś w samym „Centrum sterowania” nie zadziała wam żadna ze stosowanych w innych rejonach systemu metod, nie ma przycisku „Edytuj”, nic się nie dzieje jeśli dłużej przytrzymacie palec. Zmiany? Tylko via Ustawienia systemowe...

Z ustawieniami poszczególnych aplikacji jest jeszcze zabawniej, ponieważ Apple wymyśliło, że wszystko będzie trzymać w Ustawieniach systemowych. Co prawda część aplikacji firm trzecich ma własne panele wewnątrz aplikacji, ale w związku z wytycznymi Apple, nie wszystko może się tam znaleźć. W efekcie sporo aplikacji ma dwa panele niepokrywające się panele ustawień, z których drugi siedzi w ustawieniach systemowych. Absurd.

Nawigowanie po ustawieniach też jest zabawne, jeśli macie sporo aplikacji, to wasze wasze Ustawienia systemowe będą miały jakiś kilometr długości do przeskrolowania. Jedyną w miarę szybką drogą jest wpisanie nazwy aplikacji w Spotlight i odnalezienie skrótu.

Logiczne byłoby dodanie takiegoż skrótu w menu kontekstowym, wywoływanym dłuższym przytrzymaniem ikony aplikacji... ale najwyraźniej projektanci iOS na zajęcia z logiki nie chodzili. Ogólnie, interfejs iOS to chaos, brak logiki i w wielu miejscach wizualna graciarnia. Nie miejcie złudzeń, to co tu opisałem to nie wszystko, takich absurdalnych rozwiązań jest tam więcej.

W artykule, w którym opisywałem pierwsze wrażenia po powrocie na iOS, kilku komentatorów oburzyło się, gdy napisałem że ten system nie dorównuje pod względem UI/UX śp. Windowsowi 10 Mobile. Po ponad miesiącu użytkowania mogę powiedzieć nawet ostrzej, iOS jest za nierozwijanym od lat systemem Microsoftu jakieś 100 lat, albo i więcej. Ale...

Bajzel w UI/UX Apple nadrabia gdzie indziej. Szybkość, stabilność, dbanie o prywatność oraz ogromna ilość dobrych aplikacji firm trzecich, to cechy którymi iPhone bije androidową konkurencję na głowę. Dla osób używających innych sprzętów Apple dochodzi jeszcze świetna integracja w ramach ekosystemu stworzonego przez tę firmę.

Przez cały okres użytkowanie tego smartfona nie miałem najmniejszego zacięcia, każda instalacja aplikacji pozwala wyłączyć śledzenie, a wszystkie usługi Apple, dane z iCloud, pojawiły się na smartfonie parę chwil po jego pierwszym włączeniu. Ustawianie Androida zajmuje o wiele więcej czasu.

Co do aplikacji, muszę przyznać, że za niektórymi naprawdę się stęskniłem. Jako przykład mogę podać SkySafari Pro, które na W10M zastępował mi Star Walk 2, ale to jednak nie ta półka. Zresztą, z każdej dziedziny w jakiej szukałem jest po kilka ciekawych propozycji.

Naprawdę dużo wartościowych programów edukacyjnych można znaleźć wśród aplikacji wykorzystujących rzeczywistość rozszerzoną. W końcu mogłem też porzucić arkusz kalkulacyjny i przejść z budżetem domowym na bardziej zaawansowany bazodanowy system z wygodną aplikacją mobilną rejestrującą wydatki.

iPhone 13 mini - podsumowanie

Jak widzicie, nie da się powiedzieć żebym się w iPhonie 13 mini bezkrytycznie zakochał. Smartfon Apple ma szereg zalet, ale też ogromne wady. Nie mniej uważam, że dla osoby poszukującej małego i wygodnego urządzenia nie ma na rynku żadnej alternatywy. Wielkość tego urządzenia przykrywa jego irytujące wady, a ponieważ większa część z nich jest winą systemu, można mieć nadzieję, że kolejne wydania iOS poprawią jego ergonomię.

iPhone 13 mini - specyfikacja

  • Ekran: 5,4 cala, 1080 x 2340 px, OLED, HDR10, Gorilla Glass 6
  • Procesor: Apple Silicon A15, 6 rdzeni (2x efektywne, 4x enrgooszczędne)
  •  GPU: 4 rdzenie
  • RAM: 4 GB
  • Pamięć wewnętrzna: 128, 256 lub 512 GB
  • Bateria: 2438 mAh
  • Lightning, bezprzewodowe ładowanie
  • FaceID
  • Bluetooth 5.0
  • Wi-FI 6 (802.11 a, b, g, n, ac, ax)
  • NFC (ograniczone)
  • Kamera przód: 23 mm, 12 Mpix
  • Kamery tył: 26 mm @ 12 Mpix + 13 mm @ 12 Mpix
  • Kolory: Księżycowa poświata, Północ, Niebieski, Różowy, (Product)Red
  • Wymiary: 131,5 × 64,2 × 7,65 mm
  • Ciężar: 141 g
  • iOS 15
iPhone 13 mini
plusy
  • wykonanie
  • doskonały ekran
  • świetna kalibracja
  • wysoka jakość dźwięku
  • czas pracy na baterii
  • szybkość działania
  • synchronizacja iCloud
  • wodoodporność
  • świetne aparaty
  • rewelacyjne „computational photography”
  • Cinematic Mode
  • bogactwo oprogramowania
minusy
  • notch
  • zaokrąglone rogi ekranu
  • brak Touch ID
  • wolniejsze WiFi
  • UI/UX w iOS 15
  • brak teleobiektywu i makro
  • za wysoka cena

Ceny:

  • wersja 128 GB - 3599 zł
  • wersja 256 GB - 4099 zł
  • wersja 512 GB - 5099 zł

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu