Recenzja

To moja ulubiona przejściówka do Macbooka USB-C — ma wszystko czego mi na co dzień potrzeba

Kamil Świtalski
To moja ulubiona przejściówka do Macbooka USB-C — ma wszystko czego mi na co dzień potrzeba
Reklama

Macbooki wyposażone wyłącznie w złącza USB-C od początku cieszyły się opinią urządzeń do których bez przejściówek nie warto się zbliżać. Z takiego modelu korzystam od kilku miesięcy — przetestowałem ich kilka. I choć Thunderbolt 3 Mini Dock od Elgato okazał się fajnym kompanem, to jednak na co dzień nie zależy mi na dwóch monitorach 4K — drugie USB jest bardziej przydatne. A poza tym OWC USB-C Travel Dock ma jeszcze inne asy w rękawie które sprawiają, że został on moim ulubieńcem.

OWC USB-C Travel Dock ma wszystko, czego mi potrzeba

Opisywana dzisiaj przejściówka, a właściwie mini-dock, to niewielkie urządzenie w którym znajdziemy pięć wejść:

Reklama
  • 2x USB 3.1 pierwszej generacji
  • HDMI
  • USB typu C (do 60W)
  • czytnik kart SD.

Teraz można zrobić krótką przerwę na żarty, że "wszystkie inne komputery"  mają je w standardzie. Już? No dobrze — więc jak widać, faktycznie nie ma tutaj żadnej magii, bo faktycznie cały pakiet złącz to taki standard. Standard, który lwia część komputerów ma na obudowie — ale Macbook nie ma. Ale zamiast mitycznych dziesiątek przejściówek — wystarczy jedna. I USB-C Travel Dock od OWC jest właśnie tym, z którego od kilku miesięcy korzystam.

Jeden kabel – i gotowe!

Przesiadając się na nowego Macbooka wydawało mi się, że bez klasycznego USB będzie koniec świata. Ostatecznie okazało się, że korzystam z nich maksymalnie kilka razy w miesiącu, więc jakoś specjalnie nie tęsknię. De facto najbardziej cenię sobie czytnik kart SD który pozwala mi ekspresowo zrzucić zdjęcia z aparatu i HDMI za pośrednictwem którego podłączam drugi ekran. Na wagę złota jest jednak USB typu C, do którego podłączam zasilanie — a ładowanie odbywa się już przez mini-dock. W praktyce wiec wracając do domu wystarczy mi podpiąć jeden kabel do komputera i... wszystko jest na swoim miejscu: monitor, ładowanie, a czasami też podpięte po USB pamięci zewnętrzne.


OWC USB-C Travel Dock: niewielki, lekki i mój ulubiony. Ale czy faktycznie bez wad?

OWC USB-C Travel Dock stał się moim podstawowym akcesorium do Macbooka wyposażonego wyłącznie w złącza USB-C. Jest lekki, jest niewielki, kabel — mimo tego że ciągle jest wyginany, zaginany i zakręcany, po kilkunastu tygodniach nawet nie próbuje protestować. Ma wszystko czego mi potrzeba — więc to naturalny wybór. Do tego plastik jest solidny i nie boję się wrzucać go luźno do plecaka — mimo że współdzieli miejsce z innymi gadżetami, jest cały, zdrowy i nienaruszony. Ba, ma wszystko czego mi potrzeba i dla mnie — jest produktem idealnym. No, przynajmniej od kiedy odkryłem jedno małe "ale", kiedy spłatał mi małego figla. Wspominałem już wyżej, że niezwykle cenię sobie możliwość podłączania do niego ładowarki — jednak przy wygaszonym, zamkniętym, komputerze ta... nie zawsze chwyta. Czasem podłączając w ten sposób docka po prostu nie ładował — i trzeba było otworzyć komputer, by wszystko działało jak należy. Nie jest to reguła — ale jako że Macbook informuje o ładowaniu, warto nasłuchiwać by wiedzieć, czy wszystko faktycznie działa jak należy.


Więcej "ale" po kilkunastu tygodniach użytkowania nie stwierdzono. Czy OWC USB-C Travel Dock będzie kontrolerem idealnym dla każdego? Wątpię, bo każdy ma inne potrzeby i chociażby tutejszy brak opcji podłączania kabla Ethernet będzie nie do zaakceptowania. Jeżeli jednak pakiet złącz oferowanych przez urządzenie trafia w wasze gusta — to jak najbardziej warto dać mu szansę!

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama