Logitech postanowił dołączyć do handheldowego wyścigu — ale zrobił to w nieco inny sposób, niż konkurencja. Czy Logitech G Cloud to „konsola” warta uwagi?
Handheldowy szał
Jeszcze do niedawna na rynku przenośnych konsol jedyną sensowną propozycją był Nintendo Switch. Podzespoły hybrydowej konsoli wielkiego N są jednak już niezwykle przestarzałe, co wykorzystało Valve w przypadku Steam Decka. Gaben wszedł na rynek handheldów jak do siebie, tworząc „przenośny komputer” w trzech różnych wariantach w naprawdę rozsądnych pieniądzach. Sukces gwarantowany.
To zapoczątkowało pewien trend, czego dowodem jest chociażby ASUS ROG Ally. ASUS od jakiegoś czasu dba o graczy, oferując im świetne karty graficzne, gamingowe notebooki, monitory, a nawet potężne smartfony. ROG Ally to jednak sprzęt hardcorowy; gamingowy pecet zaklęty w postaci tabletu z wbudowanym kontrolerem, który paradoksalnie lepiej sprawdza się stacjonarnie, niż przenośnie — ale mimo wszystko, nadal jest to handheld. To sprawiło, że nagle wszyscy przypomnieli sobie, że handheldy potrafią być super — i rzekomo nawet Qualcomm, twórca chipów Snapdragon, planuje wejść na ten grunt.
Nie trzeba było długo czekać, żeby stało się to prawdziwym trendem. W drodze jest Lenovo Legion Go oraz PlayStation Portal, a swoich sił postanowił spróbować również Logitech. G Cloud, chociaż wygląda jak zwykła przenośna konsola, ma na siebie nieco inny pomysł — i nazwa tego sprzętu nie jest przypadkowa.
Design Logitech G Cloud, czyli nowoczesna elegancja
Zacznijmy jednak od tego, jak ta konsola się prezentuje. Logitech G Cloud wygląda naprawdę bardzo dobrze i nowocześnie — dominujący biały kolor, czarne dodatki i akcenty w postaci jaskrawego żółtego, podchodzącego może pod bardzo jasny zielony, to połączenie, które nie mogło się nie udać. Całość prezentuje się naprawdę dostojnie i dość futurystycznie. Układ przycisków jest identyczny, jak w kontrolerach do Xboksa — główne przyciski to A, X, B oraz Y — a do tego dwa triggery, dwa bumpery, dwa analogi, krzyżak oraz cztery dodatkowe przyciski funkcyjne.
Konsola ładowana jest poprzez wejście USB-C (ale może ono posłużyć również do podłączenia headsetu), chociaż znajdziemy tu również wejście miniJack 3.5 mm. Wymiary i waga konsoli również są imponujące — szerokość konsoli wynosi 256,84 mm, wysokość — 117,21 mm, a grubość w najgrubszym miejscu wynosi zaledwie 32,95 mm. Całość waży zaledwie 463 g. Logitech G Cloud świetnie leży w dłoni, czemu pomaga również fakt, że miejsce, w którym trzymamy konsolę, jest pokryte „chropowatym” materiałem. Nie musimy się więc martwić, że całość wyślizgnie nam się z dłoni, nawet w najbardziej stresujących momentach w grze. Wygląd to jedno — pytanie, co z samym graniem?
Logitech G Cloud, czyli maszynka do zarządzania chmurą
Widząc rosnące zainteresowanie handheldami i potencjał drzemiący w graniu w chmurze, pojawiają się sprzęty które finalnie skupiać się będą właśnie na takiej zabawie. Logitech G Cloud jest właśnie taką „konsolą” — a cudzysłów nie jest tutaj przypadkowy, bowiem w istocie jest to tablet z Androidem wbudowany w kontroler. Czy w tym szaleństwie jest metoda?
Niektórzy z Was mogą w tym momencie stwierdzić, że przecież do korzystania z usług grania w chmurze, takich jak NVIDIA GeForce Now, Xbox Cloud Gaming (xCloud) czy Remote Play w połączeniu z PlayStation 5, wcale nie potrzebujecie tej konsoli — wystarczy Wam smartfon, tablet czy laptop oraz zwykły kontroler lub coś w stylu Razer Kishi czy Backbone One, albo nawet i brak kontrolera. Cóż… macie absolutną rację.
Jako, że całość działa na Androidzie, przez co pozwala nam na pobieranie wszystkich aplikacji z Google Play i instalowanie dowolnego APK, postanowiłem sprawdzić, jak zadziała Genshin Impact. Cóż, gra wygląda i działa tragicznie, a do tego domyślnie nie łączy się z kontrolerem G Cloud, przez co jesteśmy skazani na sterowanie poprzez ekran dotykowy. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że nie jest to specjalnie komfortowe — szczególnie z grafiką wyglądającą jak na telewizorze CRT i w około 10 klatkach na sekundę. To naprawdę jest sprzęt TYLKO do grania w chmurze.
Podzespoły Logitech G Cloud… marność nad marnościami, wszystko marność
Logitech G Cloud to sprzęt, który sam nie odpali absolutnie żadnej gry. Sercem tej „konsoli” jest Qualcomm Snapdragon 720G, które wspierane jest przez 4 GB pamięci RAM… i to właściwie wszystko, co można napisać o podzespołach. Sprzęt ma wbudowane 64 GB pamięci, ale jest slot na kartę microSD, więc pod względem pamięci nie musimy się o nic martwić.
Konsola oferuje 7-calowy ekran IPS LCD o rozdzielczości Full HD o proporcjach 16:9. Szoda, że nie mamy tutaj panelu OLED, szczególnie w tych pieniądzach. Odświeżanie mamy na poziomie 60 Hz, a maksymalna jasność wynosi 450 nitów. Do szału więc daleko, ale w przypadku takiego urządzenia… wydaje mi się, że nie potrzeba raczej niczego więcej. W kwestii głośników za to, jest po prostu poprawnie.
Na pochwałę zasługuje jednak bateria. Producent zapewnia, że ta wystarczy nawet na 12 godzin rozgrywki… i to wcale specjalnie nie mija się z prawdą. Granie w chmurze nie obciąża specjalnie akumulatora, który ma tutaj pojemność 6000 mAh, więc o ile mamy połączenie z Internetem, to możemy cieszyć się rozgrywką długimi godzinami, co jest fajną odskocznią, szczególnie po doznaniach z wcześniej wspomnianym ASUS ROG Ally. A skoro już o tym połączeniu z siecią wspomniałem, to warto zaznaczyć, że Logitech G Cloud nie oferuje wsparcia dla łączności SIM, przez co doświadczyć prawdziwej jakości możemy wyłącznie ze stabilnym połączeniem Wi-Fi.
Oczywiście, w podróży możemy zrobić sobie na przykład hotspot z telefonu, ale to już szukanie rozwiązań dookoła — a nie o to nam chodzi, kiedy sięgamy po handhelda. W sytuacjach offline wsparciem nie są również produkcje dostępne na Androidzie, jak na przykład Apex Legends, Fortnite, PUBG czy wcześniej wspomniany Genshin Impact — po pierwsze produkcje tego typu na tym sprzęcie zwyczajnie nie działają, a po drugie do rozgrywki i tak potrzebujemy połączenia z Internetem. Po prostu, bez Wi-Fi, Logitech G Cloud nie ma za wiele sensu.
Dodatkowo: cały czas zastanawiam się, co się stało, że Logitech postanowił wypuścić na rynek konsolkę wyłącznie do grania w chmurze, bez wsparcia standardu Wi-Fi 6. Wi-Fi 5, które oferuje Logitech G Cloud, w większości sytuacji zupełnie wystarcza — ale po tak ubogim pod względem podzespołów sprzęcie za takie pieniądze (do ceny przejdziemy nieco później), brak Wi-Fi 6 jest nieszczególnie śmiesznym dowcipem.
Przejdźmy do tego, co najważniejsze w konsoli: jak się gra na Logitech G Cloud?
Kiedy już jednak podejdziemy do Logitech G Cloud tak, jak powinniśmy, to zaczyna się naprawdę niezła zabawa. Siadając w mieszkaniu pod kocykiem z ładną i zgrabną konsolą, która pozwala nam na granie w najnowsze hity (dosłownie, mowa między innymi o Cyberpunk 2077: Widmo wolności na najwyższych ustawieniach czy Starfield), a baterii nie musimy ładować po godzinie, to okazuje się, że mamy do czynienia z naprawdę fajnym sprzętem.
Logitech G Cloud zdołało mi również uświadomić, jak doskonałą usługą jest NVIDIA GeForce Now Ultimate. Ilość produkcji oraz przede wszystkim jakość streamingu naprawdę robi wrażenie — i jak do tej pory zdarzało mi się chwalić xCloud, tak muszę przyznać, że przed Microsoftem jeszcze długa droga, zanim dogonią usługę Nvidii. Bardzo często czas oczekiwania na włączenie gry w chmurze czy jakość samej rozgrywki sprawiała, że rezygnowałem z Game Passa na rzecz właśnie GeForce Now — i tam nie ma żadnych powodów do narzekania, ale jeśli korzystacie z rozwiązań w chmurze, to z pewnością już to wiecie.
Jeśli chodzi o łączenie się z konsolą PlayStation 5, z czego korzystałem najczęściej (bardzo wygodne rozwiązanie — i chyba to właśnie wygoda definiuje zakup tego typu sprzętów), to jest jeden, mały minusik. Aplikacja Remote Play działa, ale podobnie jak Genshin Impact z Google Play, nie łączy się z kontrolerami. Z tego względu, jeśli chcemy komfortowo stremować ekran konsoli na Logitecha, musimy zapłacić 35 zł za aplikację PS Play, która pozwala już na korzystanie z przycisków na Logitechu. Całość działa bardzo dobrze, chociaż zdarzają się małe opóźnienia, przez co najlepiej sprawdza się to w grach offline — grając w mecz w trybie Ultimate Team w EA Sports FC 24 frustracja była już zbyt duża.
Największy plus Logitech G Cloud: wygoda
Nadal jednak może pojawić się bardzo trafny argument, że to wszystko możemy zrobić na jakimkolwiek innym urządzeniu mobilnym. To prawda, jednak zarówno Logitech G Cloud, jak i PlayStation Portal (co zrozumiałem dopiero bawiąc się dwa tygodnie Logitechem) to rozwiązania po prostu wygodne i komfortowe. Tutaj wszystko mamy podane na tacy — bierzemy sprzęt do rąk tylko po to, żeby pograć. Ewentualnie skorzystać z YouTube’a czy innych serwisów streamingowych, bo to również możemy robić na G Cloudzie.
Nie musimy jednak podłączać kontrolera przez Bluetooth, dopinać dodatkowego pada do smartfona, ściągając wcześniej etui, martwić się o baterię w naszym telefonie czy tablecie… po prostu siadamy z konsolą „w chmurze” i gramy. To ma swoje plusy i jest po prostu komfortowe — ale problem pojawia się w nieco innym momencie.
Największy minus Logitech G Cloud: cena
Problemem tej konsoli jednak jest to, ile za tę zabawkę musimy zapłacić. Logitech G Cloud kosztuje bowiem 1600 zł — a to jest zdecydowanie za dużo jak na to, co sam w sobie oferuje ten sprzęt. Gdyby cena wynosiła 1000 zł, a nawet i 1200 zł, narracja zapewne by była całkiem inna. Za cenę G Clouda jesteśmy już niemal w stanie dorwać Steam Decka w konfiguracji z najniższą pamięcią, co nie powinno zostawiać żadnych wątpliwości. Sprzęt Valve nie tylko poradzi sobie ze streamingiem (po pewnych kombinacjach, ale nadal), ale przede wszystkim uruchomi gry sam, i to bez dostępu do Internetu.
Trochę za droga ta zabawa
Logitech G Cloud to bardzo ładny, wygodny i przyjemny sprzęt. Korzysta się z niego świetnie, GeForce Now pozwala na naprawdę sensowne granie na tableciku i siedząc w domu naprawdę chętnie sięgałem po tę konsolkę. Jest jednak zbyt wiele „ale”, a największym z nich jest niestety cena samego sprzętu. Jeśli lubicie wygodne rozwiązania — czekajcie na promocje na Black Friday. Jeśli macie Steam Decka lub cloud gaming Was nie przekonuje, nie zawracajcie sobie tym głowy.
Artykuł zawiera linki afiliacyne
- Ładny design
- Wielkość i waga konsoli
- Czas pracy na baterii
- Ekran paradoksalnie daje radę
- Głośniki dobrej jakości
- Spora dowolność — Android, aplikacje z Google Play i dowolne APK
- Wygoda
- Szkoda, że nie OLED
- Ekran mógłby mieć 120 Hz
- Beznadziejne podzespoły — sprzęt nie poradzi sobie z żadną grą
- Zbyt wysoka cena
- Brak wsparcia dla Wi-Fi 6
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu