Felietony

Gracze zasłużyli sobie na najgorsze traktowanie. I kropka

Kamil Świtalski
Gracze zasłużyli sobie na najgorsze traktowanie. I kropka
41

Historia non-stop się powtarza i nic nie wskazuje na to, by miała przestać. Bo i po co, skoro to schemat który ciągle działa.

Wychodzi gra, jest słaba, sprzedaje się w milionach egzemplarzy. Twórcy obiecują łatki, gracze są kapkę uspokojeni, wszystko przeciąga się miesiącami, o grze wszyscy zapominają. Kolejne rozdanie to zupełnie nowa, czysta, karta. Może być przecież jeszcze lepiej - ze względu na ogromne zasługi w przeszłości, gry rozchodzą się w milionach egzemplarzy już w zamówieniach przedpremierowych. Nie pokazali żadnych materiałów z rozgrywki, wszystko trzymają w tajemnicy do samego końca, nie grają w otwarte karty. Nadchodzi dzień premiery, cyfrowe wersje gry są odblokowane, pudełka trafiają do sklepów - a nośniki do konsol. I zdziwionypikaczu.jpg. Nie działa, jest brzydko, zostali okłamani... i wielka afera.

I gdyby taka rzecz wydarzyła się raz, jeden jedyny - to można byłoby to przełknąć. I powiedzieć, że nikt nie wiedział, nikt się tego nie spodziewał, no cóż - zdarza się. Ale po takich sprawach często wyciąga się wnioski — a wraz z nimi, jakiekolwiek konsekwencje. Patrząc jednak na konsumentów zostawiających miliony dolarów na kontach twórców gier wiem, że tutaj ta zasada nie działa. I dlatego nie jest mi ani trochę żal ich płaczu i pieniędzy wyrzuconych w błoto. Bo kupując kota w worku i wpadając kolejny raz w te same schematy, nie należy im się ani trochę lepsze traktowanie. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że sami się o to prosili.

Pod recenzją GTA: The Trilogy na Nintendo Switch jeden z Czytelników w komentarzu napisał (pisownia oryginalna): aktualnie nie da się z graczy drwić - taką sobie łatkę sami wywalczyliśmy - absolutnie niewymagających niczego, skaczących z podniety na sam widok logo "ulubionej" gry. krok po kroku dawaliśmy przyzwolenie developerom/wydawcom na wydawanie chłamu. przecież my sami między sobą się depczemy jak ktokolwiek powie, że chciałby produktu lepszej jakości. zaraz go gracze deptają, wyzywają "hejter", "nie graj jak sie nie podoba" itp. kwitując to doskonale:

z graczy nie da sie drwić. a rockstar zaserwował graczom dokładnie to, na co zasługują i o co walczą - gówno.

I choćbym chciał, to nie potrafię się z nim nie zgodzić. Bo wszystko co napisał jest najszczerszą prawdą — to rzecz, na którą jako fani gier pracowaliśmy sobie latami, dając przyzwolenie na marnej jakości wydania, fatalne porty, edycje z powycinanymi treściami by sprzedać je później w DLC. Kupując skórki, kupując te wycięte treści, biorąc ledwo działający port na Switcha i ciesząc się, że w ogóle działa. No nie, moi drodzy, tak to nie działa. Nie dalej niż w zeszłym roku przez sieć przetoczyła się OGROMNA dyskusja po premierze Cyberpunk 2077. Gra nie była tym co obiecywali twórcy, na niektórych platformach była wręcz niegrywalna — a kilka łatek później wciąż kolorowo nie jest. Nie ma też edycji na konsole nowej generacji, bo premiera tej... została przesunięta na przyszły rok. Paweł kilka miesięcy po zakupie CP2077 pisał wprost, że czuje się jak frajer, bo dał się naciągnąć. Ale wiem że nauczony doświadczeniem, mimo swej wielkiej miłości do trylogii GTA, poczekał aż będzie cokolwiek wiadomo. A kiedy dowiedział się jak jest źle, nie kupił.

Jest on jednym z niewielu, który uczy się na błędach i przestaje kupować kota w worku. Gry Rockstara nie zawsze są idealne — ale wielokrotnie przesuwane premiery ich największych hitów jasno sugerują, że w pocie czoła pracują oni nad swoimi tytułami. Szlifują je, jak tylko się da. Po drodze jednak dostajemy jakieś materiały, są dema, cokolwiek widać. Tutaj nie wiedzieliśmy absolutnie nic, bo na dzień przed premierą jedyny materiał z rozgrywki pochodził z wycieku. Ale to absolutnie nic nie zmieniło, bo napędzani nostalgią, ciekawością i niezrozumiałym dla mnie pożądaniem gracze rzucili się na te tytuły. A później rozpoczął się lament, płacz i zgrzytanie zębów.

źródło: https://www.reddit.com/r/Gamingcirclejerk/comments/qtuz17/dreams_come_true/

Napędzani konsumpcjonizmem, nieskończoną wiarą w marketingowe frazesy i FOMO — ludzie łykają takie rzeczy. Kolejny raz. Dlatego nic się nie zmieni - bo i po co. Po co twórcy mają się starać, skoro hajs się zgadza, a kiedyś ewentualnie się poprawią. Machina działa, wszystko jest dobrze, inwestorzy zadowoleni. A to że klient końcowy płacze w poduszkę? Niech płacze - sam tego chciał. Pracował na to latami.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu