World of Tanks przechodzi największą rewolucję w swojej historii – od wersji 2.0 z czołgami XI poziomu, po zupełnie nową grę World of Tanks: HEAT, która zamienia poważne bitwy w widowiskowego hero shootera.
World of Tanks nigdy nie będzie już takie samo – Wargaming wywraca wszystko do góry gąsienicami

World of Tanks to w pewnym sensie gra fenomen – stosunkowo niszowa (z uwagi na tematykę), kojarzona głównie z graczami starszej daty i przechodząca przez wiele kryzysów, a mimo to utrzymująca się na fali przez 14 lat. Jako osoba towarzysząca jej niemalże od samego początku doświadczyłem wielu zmian w mechanice, grafice czy ogólnej koncepcji gry, ale zmiany, które zaprezentowano dziś podczas wydarzenia Opening Night Live, są jednymi z największych od lat. Wargaming nie tylko zaprezentowało World of Tanks 2.0, ale także zupełnie nową grę World of Tanks: HEAT, będącą niczym innym jak czołgowym hero shooterem.
World of Tanks 2.0 – aktualizacja, która przewróci grę do góry gąsienicami
Przedstawiciel ekipy Wargaming – Michael Broek – powiedział, że World of Tanks 2.0 to „fundament przyszłej ewolucji gry, która zdefiniuje rozwój World of Tanks w nadchodzących latach” i trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Aktualizacja wprowadzi mnóstwo nowości, które dotychczasową metę wywrócą do góry nogami.
Na pierwszy ogień idą czołgi XI poziomu – absolutna nowość, w skład której wchodzi 16 maszyn z własnymi mechanikami i systemem progresji, który ma wciągnąć graczy na dłużej. Równolegle ruszyła największa operacja balansująca w historii – ponad 350 pojazdów dostało nowe parametry, co oznacza, że ulubieniec sprzed lat nagle może okazać się złomem, a zapomniany grat – gwiazdą garażu.
Zmiany dotkną też samego hangaru – ten zamienił się w fabrykę czołgów, z której maszyny wyglądają, jakby właśnie zjechały z taśmy produkcyjnej, a nowe UI ma w końcu nie irytować, tylko faktycznie pomagać. Są to więc nie tylko spore zmiany wizualne, ale też praktyczne. Do tego dochodzi przebudowany system dobierania bitew – krótsze kolejki i sensowniejsze zespoły to w teorii koniec rozgrywek, gdzie połowa drużyny znika po trzech minutach, co jest chyba jedną z największych bolączek World of Tanks.
Wisienką na torcie jest mapa Nordskar – długo wyczekiwana przez fanów zimowych klimatów – oraz wydarzenie PvE „Operacja Punkt Wrzenia”, gdzie gracze dostają fabularne tło i możliwość przetestowania świeżych maszyn w akcji. Całość uzupełniają nowe efekty dźwiękowe – cięższe, brudniejsze i w końcu takie, które sprawiają, że stalowe kolosy brzmią jak prawdziwe potwory. W tym celu ekipa Wargaming udała się na poligony, by nagrywać pracę silników historycznych maszyn.
To z grubsza tyle, jeśli chodzi o World of Tanks 2.0, ale to nie koniec nowości zapowiedzianych przez Wargaming. Rzućmy teraz okiem na World of Tanks: HEAT, czyli zupełnie nowe podejście do czołgowych bitew.
Eksperymentalne czołgi i supermoce – Wargaming odpala HEAT
Wydawać by się mogło, że era hero shooterów jest już za nami, ale Wargaming próbuje podejść do tego gatunku pod nieco innym kątem. World of Tanks: HEAT to znacznie luźniejsza i bardziej arcade’owa forma rozgrywki, bez żmudnego grindu i trzymania się historycznych realiów.
Tutaj czołgi nie tylko walczą, ale też ewoluują – każdy z eksperymentalnych pojazdów ma własne zdolności, możliwość szczegółowej rozbudowy i zestaw ulepszeń, które mogą całkowicie odwrócić losy starcia. Gra przenosi dobrze znaną, powolną taktykę w bardziej wybuchowe, szybkie i efektowne starcia, w których elitarni Agenci nadają bitwom nową dynamikę.
Twórcy sięgają po klasyczne tryby znane z FPS-ów, jak dominacja czy podbój, ale przepisują je na język bitew pancernych – mam trochę obaw co do tego pomysłu, ale przekonamy się w praktyce.
Jest też nowy silnik graficzny, dostarczający widowiskowe eksplozje, realistyczne otoczenie i oprawę. HEAT to też pierwsza w historii Wargaming gra w pełni cross-platformowa – PC, konsole i Steam Deck spotykają się na jednym froncie, a progresja konta podąża za graczem niezależnie od urządzenia. Zamiast pay-to-win dostajemy model „Free-to-Win”, gdzie przewagę zapewniają wyłącznie umiejętności, a płatne są wyłącznie elementy kosmetyczne i przepustki. To wszystko sprawia, że HEAT nie tylko rozszerza uniwersum World of Tanks, ale pokazuje je w zupełnie nowym świetle – dynamicznym, świeżym i bardziej nastawionym na widowiskową akcję.
Nie sposób nie odnieść więc wrażenia, że Wargaming chce w ten sposób sięgnąć po młodszych graczy, wychowanych na współczesnych gatunkach. To jednak dość ryzykowane posunięcie, bo jeśli nie uda się ich przekonać, to HEAT może szybko się wypalić – trudno mi bowiem uwierzyć w to, że konserwatywni gracze WoTa ochoczo przejdą na tę luźniejszą, prostszą i bardziej kolorową wersję ich ulubionej gry.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu