Bard AI nie tylko nie zaliczył najlepszego startu, ale wciąż ma problemy. Tym razem - konwersacje użytkowników są publicznie dostępne w sieci.
O tym, że Google śledzi użytkowników swoich usług jak tylko może, wiadomo nie od dziś. Przez lata firma otrzymywała karę za karą za to, że zbierała dane nie tylko bez wiedzy i pozwolenia osób, które korzystały z jej usług, ale też - pomimo ich wyraźnego sprzeciwu.
Wnioski z takich obserwacji zawsze są takie same - śledzenie użytkowników wpisane jest w praktyki biznesowe Google i opłaca się na tyle, że póki co nawet setki milionów dolarów kary nie zawrócą giganta z obranego kursu.
Dlatego należy przyjąć za pewnik, że każda nowa usługa marki to narzędzie do zbierania danych. Tak jest też w przypadku Barda, nowej marki chatu opartego o sztuczną inteligencję, która ma konkurować między innymi z ChatemGPT. To, jak skutecznie jej to idzie, to jest zupełnie inna kwestia, natomiast, jak się okazuje, nie tylko Google ma wgląd w nasze rozmowy z tym narzędziem.
Do naszych konwersacji z Bardem mają dostęp wszyscy. Dosłownie
Jak się okazuje, czy to przez jakiś błąd, czy też - celowe działanie Google - wszystkie rozmowy, jakie zostaną przeprowadzone z bardem są indeksowane w wyszukiwarce Google. To oznacza, że wyszukując odpowiednią frazę w Google ktoś może natknąć się na naszą konwersację z tym asystentem i przeczytać, co też mieliśmy mu do powiedzenia. Sytuacja zrobi się niezbyt ciekawa, jeżeli okaże się, że podzieliliśmy się z Bardem naszymi prywatnymi informacjami, które przez to mogą wpaść w niepowołane ręce.
Czy rozmowy z użyciem Barda miały wylądować w wyszukiwarce? Nie sądzę. Jest to prawdopodobnie bug, który Google załata w najbliższym czasie. Jednocześnie jednak, mając świadomość, że mamy do czynienia z jedną z największych korporacji na świecie, która dodatkowo sama mieni się liderem, jeżeli chodzi o badania nad rozwojem sztucznej inteligencji i komputerów kwantowych, poziom zaniedbania w przypadku Barda zaczyna być wręcz komiczny.
Bard wydaje się być sztuczną inteligencją, która ma większy potencjał na podawanie nieprawdziwych informacji i wprowadzanie użytkowników w błąd. Nie twierdzę tu, że jej rywal - ChatGPT - podaje same prawdziwe odpowiedzi, ale Google Bard wydaje się mieć większe skłonności do fantazjowania. Jeżeli połączymy to z faktem braku dbania o naszą prywatność, można dosyć zdecydowanie odradzić korzystanie z tego narzędzia, przynajmniej do momentu, w którym Google nie poradzi sobie z wspomnianym wyciekiem danych.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu