Czy to reklama Google Bard? Nie, to hakerzy chcą nakłonić nieświadomych użytkowników do instalacji groźnego wirusa.
Google próbuje gonić konkurencje, jeżeli chodzi o wykorzystanie sztucznej inteligencji. OpenAI i co za tym idzie, Microsoft, wyprzedziły korporację z Mountain View na tym polu, a sama premiera Google Bard okazała się kompletną klapą. Oczywiście firma nie zawiesiła projektu (jeszcze), natomiast widać, że zbierają się nad nim czarne chmury.
Polecamy na Geekweek: Google testuje sztuczną inteligencję. Generuje same głupoty
Jednocześnie Google zdaje się nie rezygnować z Barda i stara się go promować, gdzie tylko może. To zdają się wykorzystywać hakerzy i przestępcy, którzy, przyklejając się do marki Google, chcą oszukać internautów i, oczywiście, zainfekować ich komputery złośliwym oprogramowaniem. Jak rozpoznać, że mamy do czynienia z fałszywką?
To nie Google Bard. To hakerzy chcą sprzedać ci wirusa
Jak wynika z danych dostarczonych przez firmę ESET, w różne miejsca internetu wrzucane są reklamy, które mają udawać te od Google i zachęcać ludzi do wypróbowania "nowego narzędzia AI". Reklamy nie kierują jednak do niczego związanego z Bardem, ale do specjalnie spreparowanej strony internetowej, która z kolei zawiera przycisk do pobrania "szutcznej inteligencji". Jak pewnie możecie się spodziewać, w pliku nie ma nic, co mogłoby mieć związek z Google Bard, a zamiast tego w prezencie dostajemy malware.
Jak donosi ESET, kampanie reklamowe tego typu, pomimo zgłaszania, wciąż są widoczne w różnych wariantach. Jak można je poznać i odróżnić od realnych reklam stworzonych przez Google? Cóż, osoba, która ma już jakieś doświadczenie z użytkowaniem internetu nie będzie miała z tym większych problemów. Przede wszystkim - reklamy nie są napisane w języku, którego zazwyczaj używa Google, często zawierają literówki, a grafiki użyte do promocji zdecydowanie nie licują z tymi, używanymi na co dzień przez korporację z Mountain View.
Link do strony nie jest podany w formie shortcodu, ani linku do bard.google.com. Zainfekowana witryna, pojawiająca się w reklamach, to rebrand.ly. Warto unikać wchodzenia na tę stronę, ponieważ nawet, jeżeli nie pobierzemy złośliwego oprogramowania, witryna może próbować wyciągnąć nasze prywatne dane z przeglądarki.
Przyklejanie się hakerów do znanych i promowanych marek nie jest niczym nowym. Dlatego, jak zawsze w takich wypadkach, trzeba pamiętać, by nie klikać bez zastanowienia w każdy link, który wyskoczy nam na portalu społecznościowym, a tym bardziej - w żaden, który przyjdzie na maila.
Źródło: Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu