Felietony

Każdy kij ma dwa końce, czyli nostalgia podbija sieć przy użyciu AI

Bartosz Gabiś
Każdy kij ma dwa końce, czyli nostalgia podbija sieć przy użyciu AI
Reklama

Jak to jest z tą tęsknotą za tym co minęło? Dobra jest, a może zła? Jak z wieloma rzeczami, każdy kij ma dwa końce i chociaż potrafi prowadzić do wielu miłych uczuć, a nawet dzieł, skrywa w sobie także mrok. Ostatnie trendy pokazują to spectrum jak na dłoni.

Dawniej przede wszystkim odnosiła się do tęsknoty za ojczystą ziemią, ale dzisiaj już chyba każdy z nas myśląc o nostalgii, mówi raczej o czasach sobie miłych. Wciąż w pewnym sensie jest używana w tematach o swoim pochodzeniu, bo przecież to przeszłość niczym tradycje kraju, nas kształtowała. W dzisiejszych czasach, przy pomocy internetu można w ogóle zauważyć jeszcze ciekawsze zjawisko tęsknienia za czasami, w których się nawet nie było na świecie. Ten model kryje wiele pułapek, które doskonale są teraz ujawnione w rosnącym na TikToku trendzie generowania dawnych czasów.

Reklama

Każdy kij ma dwa końce, więc nie oznacza to, że zawsze jest źle

Pierwszy koniec

Tylko po co od razu zgłębiać te wszystkie mroczne strony, prawda? Tęsknota za innymi czasami potrafi przecież wywoływać bardzo pozytywne efekty, nawet jeżeli kogoś strasznie one dziwią. Mam konkretnie na myśli trwający już kilka lat szał wśród Zetek i młodszych generacji na przedmioty z dzieciństwa lub wczesnej dorosłości tych drugich. Kompaktowe aparaciki cyfrowe z lat 2000 stały się pożądanymi obiektami, a od nich było niedaleko do innych gadżetów niezbędnika nastolatka roku 2005.

I tak znowu pojawiają się wokół nas discmany, iPody oraz kult wokół dumbphone’ów (czyli przeciwieństwo smartphone’ów, które jeszcze niedawno były po prostu telefonami – SMSki, dzwonienie i Snake, niczego więcej). Wielu stuka się w głowę, nie rozumiejąc po co ktoś chciałby porzucać wszechstronność iPhone’a? Jednak gdy się nad tym pochylimy, ukaże się prawda o tym jak wiele ludzkość utraciła. “Zacofanie” starszych urządzeń pozwala nadać tym czynnościom pewnego rodzaju rytualności dającej więcej czasu na cieszenie się nimi oraz uzyskanymi efektami. Spotify ma wszystko, czego większość z nas pragnie i dzięki streamingowi można się oddać muzyce w każdym miejscu, ogołacając trochę tę przyjemność z wyjątkowości.

fot. Bartosz Gabiś

Po Spoti od razu wjedzie Messenger lub inny komunikator, a z niego od razu do Candy Crusha. Zaś otwarcie discmana pozwala nacieszyć się fizycznym przyciskiem, podziwianiem nonszalanckiego gestu otwierającej się klapki, która zachęca do włożenia płyty, aby odkryć jej sekrety. W efekcie otrzymujemy piękne dźwięki niezmącone powiadomieniami. Stare aparaty cyfrowe, dzisiaj niejako można odbierać wręcz na poziomie analogowych, a może nawet jeszcze inaczej? W końcu nawet małpki point and shoot szybciej łapią zdjęcie niż cyfrówka z 2003 roku. Z taką samą cierpliwością, trzeba się na moment zanurzyć we chwili, gdyż ten sprzęt potrzebuje czasu na zapisanie danych. Co więcej, aby zdjęcia nie zmącić rozmazaniem, trzeba identycznie jak przy fotografii analogowej zachować pozycję i dać się zdjęciu “naświetlić”. Poza tym, chociaż podobne to siebie, to te aparaty bardzo się różniły jeden od drugiego w przeciwieństwie od flagowych telefonów.

Drugi koniec

Niektórzy idą nawet o krok dalej i łączą różne światy ze sobą. Dla przykładu, na TikToku oraz Instagramie można znaleźć rolki wracające do późnych lat 90. i początku 2000. Autor (@og_ulan) ukazuje rzeczywistość znaną wielu dzieciom z tamtego okresu. Są to krótkie scenki z zakupów w osiedlowym spożywczaku, wiszenie do góry nogami na trzepaku, czy gra w tazosy. Chwyt polega jednak na tym, że ukazuje to wszystko w stylu grafiki komputerowej imitującej pierwszą konsolę Sony PlayStation. Toporne poligony spotykają niezbyt szczegółową grafikę pikselową, która jednak z sukcesem pobudza wyobraźnię już pracującą, aby sobie tam luki wypełnić.

@og_ulan

Różnica między tym a poprzednimi przykładami, tkwi w tym, że o ile poprzednie są produktami tamtych czasów. Tak twórcy internetowych filmików są całkowicie zamknięci w bańce obecnych czasów, a to jaką przeszłość generują, jest już przefiltrowana przez lata doświadczeń w epoce po latach dzieciństwa, albo w ogóle na bazie wyłącznie cudzych opowieści. Bo to, że młodzież się interesuje “wolniejszymi” czasami nie jest żadnym sekretem. Tego typu treść na TikToku i tak pewnie trafi właśnie do tych umysłów, które można kształtować, bo wszak to one są głównymi użytkownikami platformy. I tutaj pojawia się największy problem z nostalgią w XXI wieku w formie krótkich filmów w socjalkach.

Znany wielu widok targ w latach 2000-2005; Archiwum Agencji Prasowej

Nawet takie pozornie niewinne rolki jak wcześniej wspomniane, nie przedstawiają drugiego dna całej tej rzeczywistości. Ukazują jak fajnie było grać na podwórku tazosami, lecz ja dobrze pamiętam, jak boleśnie było przegrać ulubione żetony, jak pojawiały się osoby (lub więcej), które kradły te żetony, a co gorsza jakim doskonałym wstępem w hazard było zbieranie “rzadkich” żetonów – czyli obiektywnie mówiąc tych, o których tak mówiono na podwórku. Mury, garaże i skrawki trawy na blokowisku zmusiłyby dzisiejszych rodziców do podniesienia dymu, dlaczego nie ma placów zabaw. Naturalnie, nie chodzi mi o to, żeby pokazać, że takich nostalgicznych treści nie należy tworzyć. Wręcz przeciwnie, trzeba jednak mieć świadomość, że media społecznościowe niestety nie są zabawką, a może być jeszcze gorzej.

Wejście AI i nostalgia jako narzędzie

Niestety to, co miało być formą powzdychania do czasów, które miło się wspomina, człowiek musiał coś popsuć. Wystarczyło, żeby generatywne AI do tworzenia wideo (Sora, Veo, itp.) wskoczyło na wiarygodny poziom i się zaczęło kreowanie sztucznego świata, który nigdy nie istniał.

Reklama
@nostalgia_vsh

Łatwo jest zapomnieć we współczesnym świecie, że to co jest nam podawane z puli milionów tworów znajdujących się w internecie, nie jest przypadkowe tylko podyktowane odpowiednimi algorytmami oraz wpływom twórców. O tej strasznej bańce można przeczytać w wielu miejscach, a dla nostalgii jest istotna o tyle, że podczas gdy dla wielu ukazanie wyimaginowanej formy lat 80 i 90 jest formą rozrywki, którą w najlepszym razie skomentują: o, ale kul! Też chcę walkmana! Tak nostalgia karmiona taką treścią w ramach konkretnego kontekstu, staje się po prostu narzędziemnakierowującym w pożądaną stronę.

Do tego wszystkiego, wszystkie te nostalgiczne filmiki stworzone przy pomocy AI prezentują absurdalny poziom złej jakości. Wszystko jest wtórne, bynajmniej nie chodzi wyłącznie o wygląd postaci (trudno to nazwać ludźmi) ozdobionych tymi samymi fryzurami, jeansami i tak dalej. Są to po prostu nijakie odrzuty generatora popularnych treści aż przypominających, dlaczego tak okropnie się czytało Ready Player One. W kilkanaście sekund wideo sztuczna inteligencja wciska, ile tylko się da treści, do których może wzdychać dedykowana grupa użytkowników.

Reklama
Rayson Tan; Unsplash

A jest to smutne tym bardziej, że nostalgiczne treści chce się oglądać oraz da zrobić dobrze. W końcu czym innym jest LEGO: Film jak nie przypomnieniem czasów dzieciństwa? Tym samym się żywi oczywiście Stranger Things, a z kolei twórcy the Last of Us i Uncharted produkują obecnie jedną z bardziej popkulturowych w stylu retro gier (lub pochwałę dla próżności kapitalizmu, jak kto woli), a nawet w formie aparatów jak Instax mini Evo. Póki co nostalgiczne AI podbija amerykańskie umysły, lecz już teraz warto to potraktować jako przestrogę, żeby nie dać się wciągnąć w cudzą wizję, bowiem nie musi mieć dobrych intencji.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama