Aplikacje mobilne

Cała prawda o Duolingo: Czy to w ogóle działa?

Bartek Luzak
Cała prawda o Duolingo: Czy to w ogóle działa?
Reklama

Czy Duolingo faktycznie pomaga w nauce języka? A może to tylko modna aplikacja dająca złudzenie robienia czegoś pożytecznego? Zdania są podzielone, a odpowiedzi na te pytania, jak zwykle niejednoznaczne.

Duolingo – czy to serio takie fajne? Czy to coś daje?

Duolingo zna chyba każdy, kto choć raz próbował nauczyć się języka obcego – albo przynajmniej miał postanowienie, że „od jutra zacznie”. Zielona sówka, rankingi, powiadomienia i lekcje przypominające grę mobilną – wszystko to budzi skojarzenia raczej z zabawą niż z edukacją. Czy to oznacza, że z tej formy nauki nic nie wynika? Sprawdzamy.

Reklama

Grywalizacja, czyli nauka przez klikanie

Duolingo to król tzw. grywalizacja w edukacji. Zamiast suchych regułek gramatycznych, mamy poziomy, punkty doświadczenia, odznaki i codzienne wyzwania. Brzmi jak gra i tak właśnie działa. Dla wielu to ogromna zaleta – łatwiej się zmotywować, kiedy system cię chwali i odblokowuje nowe etapy. Jest też druga strona medalu: łatwo wpaść w pułapkę robienia lekcji „na szybko”, tylko po to, żeby nie stracić serii. I wtedy zadajemy sobie pytanie: czy to już nauka, czy tylko klikanie dla świętego spokoju?

Codzienność z zieloną sową

Aplikacja doskonale wie, jak utrzymać cię przy sobie. Przypomnienia w stylu „Nie pozwól, by Twoja passa zniknęła!” są na tyle natrętne (i dobrze psychologicznie zaprojektowane), że wiele osób przeklikuje się przez lekcje przed snem, będąc już jedną nogą po stronie smacznego snu. Problem w tym, że zmęczony mózg raczej nie zapamięta, że „der Apfel” to "jabłko", a „itadakimasu” to nie to samo, co "smacznego". Krótko mówiąc: regularność z Duolingo wypada super. Gorzej z jakością przyswajania wiedzy.

Słówka, zdania i… dziwna składnia

Jednym z największych mankamentów Duolingo jest to, że serwuje użytkownikom dziwaczne zdania. Przykłady? „Kaczka czyta gazetę” albo „Ja nie jestem jabłko”. Choć można to potraktować z przymrużeniem oka (a czasem nawet się uśmiechnąć), raczej nie tego oczekujemy po aplikacji, która ma nauczyć nas praktycznych podstaw jakiegoś języka. Z jednej strony to zabieg celowy – nietypowe zdania łatwiej zapadają w pamięć. Z drugiej: uczysz się rzeczy, których raczej nie powiesz na lotnisku, w restauracji ani na rozmowie o pracę.

Czy naprawdę da się nauczyć języka z Duolingo?

To zależy, co przez to rozumiemy. Jeśli chodzi o podstawy – słówka, proste zwroty, wymowę – Duolingo faktycznie daje radę, szczególnie przy regularnym używaniu. Jeśli twoim celem jest prowadzenie płynnej rozmowy czy rozumienie seriali bez napisów – potrzebujesz czegoś więcej. Duolingo nie nauczy cię mówić w sensie praktycznym. Nie masz tam kontekstu kulturowego, nie ćwiczysz rozmów w realnym czasie, nie tworzysz dłuższych wypowiedzi. To raczej rozgrzewka niż pełnoprawny trening.

Gramatyka? Tak, ale raczej mimochodem

Duolingo nie tłumaczy zasad wprost – uczy ich przez powtarzanie struktur. Dla części osób to plus – uczysz się intuicyjnie. Inni, szczególnie ci, którzy lubią wiedzieć, dlaczego coś działa w określony sposób, będą się frustrować. Możesz sobie powtarzać tę samą konstrukcję tygodniami i nadal nie wiedzieć, czemu czasownik jest na końcu zdania.

Są jednak zalety!

Nie wszystko jednak kręci się wokół problemów. Duolingo ma sporo plusów. Jest darmowe (choć wersja Plus to inna liga, jeśli chodzi o komfort użytkowania), dostępne właściwie dla każdego smartfona, a do tego oferuje mnóstwo języków – od hiszpańskiego i francuskiego po japoński, navajo i esperanto. Jest nawet kurs związany z... muzyką. Duolingo dobrze sprawdza się jako narzędzie wspierające, np. obok kursu językowego, podręcznika czy nauczyciela. Aplikacja ma też bardzo niski próg wejścia – możesz zacząć całkowicie od zera.

Motywacja: największa siła i największa pułapka

Nie oszukujmy się – wielu z nas porzuca naukę języka po kilku tygodniach. Duolingo próbuje temu zapobiec, budując system nagród i codziennych wyzwań. To działa, ale tylko do pewnego momentu. Jeśli twoim celem staje się utrzymanie passy, a nie realna nauka – trochę się mijamy z celem. Z drugiej strony: lepiej codziennie powtarzać 10 słówek niż nie robić nic. Nawet jeśli to tylko dlatego, że obraziła się na Ciebie sowa...

Reklama

Czy Duolingo to tylko zabawka?

Nie, ale też nie cudowna metoda nauki. To narzędzie. I jak każde narzędzie – działa, jeśli dobrze z niego korzystasz. Można dzięki niemu wyrobić nawyk codziennej nauki, można opanować podstawy, można też po prostu mieć z nim trochę językowej frajdy. Jeśli chcesz naprawdę mówić, pisać i rozumieć język – musisz sięgnąć głębiej. Oglądać filmy, rozmawiać z ludźmi, czytać książki. Duolingo raczej nie zastąpi kontaktu z żywym językiem.

Komu się to przyda, a komu nie?

Duolingo świetnie sprawdzi się u początkujących, osób chcących utrwalić podstawy, dzieci i wszystkich tych, którzy mają problem z motywacją. Nie zadziała jako jedyne źródło nauki dla kogoś, kto chce osiągnąć poziom B2 czy C1. To raczej językowa rozgrzewka – z przymrużeniem oka, w lekko memowym stylu, ale wciąż mogąca coś dać, jeśli podejdziemy do niej świadomie.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama