Recenzja

Final Cut Pro na iPada. Krok blliżej profesjonalizmu

Kamil Świtalski
Final Cut Pro na iPada. Krok blliżej profesjonalizmu

Lata czekania i... mamy to! Final Cut Pro wylądował na iPadach!

Od wielu lat trwa debata na temat tego czy iPady są narzędziem dla profesjonalistów czy nie. Zdania są mocno podzielone. Ilustratorzy powiedzą bez mrugnięcia okiem, że... tak. W końcu ulubieniec publiczności, Procreate, czeka tam na nich o każdej porze dnia i nocy. Fotografowie będą mieć swoje "ale" — bo jednak Lightroom ≠ Lightroom Classic. A przynajmniej: jeszcze. Natomiast specjaliści od edycji wideo są stale w rozkroku. Bo ciekawie jest w temacie od lat. Ale do ideału jeszcze trochę brakuje.

Luma Fusion od dawna sprawdza się tam znakomicie. Niespełna rok temu debiutował też DaVinci Resolve. Teraz zadebiutował też Final Cut Pro. Narzędzie od lat uwielbiane i chwalone przez miłośników sprzętów Apple.

Final Cut Pro na iPada: co trzeba o nim wiedzieć?

Final Cut to narzędzie, którego początki sięgają 1999 roku. Przez te ponad dwie dekady zdążył w sobie rozkochać użytkowników z całego świata. I choć wokół oprogramowania jest sporo kontrowersji (m.in. związanych z jego powoooolnym na tle konkurencji rozwojem), to wciąż ma on kilka asów w rękawie. Przede wszystkim: działa doskonale nawet na leciwych już komputerach Apple. Poza tym w wersji na komputery można go kupić raz, nie trzeba przejmować się abonamentami — i ma się dostęp do pełnowartościowego, profesjonalnego, narzędzia w stosunkowo niskiej cenie.

Final Cut Pro na iPada rezygnuje z tej formy. Ma to swoje plusy i minusy. Plusem niewątpliwie jest znacznie niższy próg wejścia. Miesięczny dostęp do aplikacji wyniesie zainteresowanych 24,99 zł / miesięcznie (+ darmowy, testowy, miesiąc próbny). Chcąc wykupić dostęp do Final Cut Pro na iPada na cały rok, możemy dodatkowo zaoszczędzić — taka przyjemność wyniesie nas 249 zł.

W App Store skradła się też drobna nieścisłość. Czytamy tam:

Wymaga systemu iPadOS w wersji 16.4 lub nowszej oraz urządzenia wyposażonego w czip A12 Bionic lub nowszy.

...i nijak ma się to do wszystkich innych materiałów promocyjnych, w świetle których wymagany jest układ M1 lub nowszy. Sprawdziliśmy temat w gronie redakcyjnym — i wygląda to na błąd w App Store. I faktycznie bez najnowszych układów Apple Final Cut Pro na iPadzie nie podziała.

Ja testowałem go, tradycyjnie, na najnowszym iPadzie Pro z M2.

Final Cut Pro na iPada: poczujecie się tam jak w domu

Jeżeli korzystacie z Final Cut Pro na komputerze, odpalając aplikację na tablecie poczujecie sie... jak w domu. Nie znajdziecie tam żadnych drastycznych różnic. To dokładnie to samo środowisko pracy, ten sam interfejs i te same zasady składania materiałów wideo. Czy to oznacza że wszystko zostało przeniesione 1:1? No nie. Z wielu powodów.

Przede wszystkim: iPad oferuje panel dotykowy, z którego twórcy zmuszeni byli zrobić odpowiedni użytek. I zrobili. Z powodzeniem. Wyszło im to naprawdę solidnie, bo wbrew pozorom to środowisko sprawdza się całkiem nieźle. A nabiera tempa przy wykorzystaniu Apple Pencil. Prawda jednak jest taka, że dla lwiej części osób montujących wideo bez skrótów klawiszowych ani rusz. I tutaj pomogą też klawiatury. Sam na co dzień korzystam z mojej ulubionej Smart Folio, bowiem z Magic Keyboard od kilku miesięcy próbujemy się dotrzeć i nijak nam nie po drodze. FCP też nie przetarł naszych szlaków, ale nie musiał.

Kiedy już jesteśmy przy Apple Pencil — warto zauważyć, że Final Cut Pro na iPada pozwala nam dowolnie mazać po wideo za pomocą zestawu wbudowanych narzędzi. Ba, mało tego! Możemy tchnąć życie w nasze szkice, animując je kilka sekund później! Na ten moment jest to dość podstawowa funkcja, ale kto wie. Może w przyszłości doczekamy się więcej opcji z nią związanych. Ot, jak chocażby większego wyboru pędzli czy wspieranych AI funkcji animacji.

Nie miejcie złudzeń. To nie działa jak Lightroom — to droga w jednym kierunku

Jeżeli jednak macie nadzieje na bezproblemowe przejście i integrację 1:1 jak ma to miejsce chociażby w przypadku Adobe Lightroom — to nic z tych rzeczy. Aplikacje są do siebie podobne i oferują podobne możliwości, jednak z tą kompatybilnością byłbym dość ostrożny. Przede wszystkim zapomnijcie o wizji edycji plików bezpośrednio na zewnętrznych nośnikach. Apple chce byście kupili jak najdroższy iPad oferujący możliwie jak największą pojemność. Nie ma czegoś takiego jak podłączenie dysku i edycja na nim. Nie. Wszystko musi być w pamięci urządzenia. Co to oznacza w praktyce? Może i Final Cut Pro nie jest drogi, ale iPady oferujące dużo miejsca na pliki owszem.

Tym samym przełączanie się między edycją "trochę na komputerze, trochę na iPadzie" może nie tyle nie wchodzi w grę... co jest po prostu kłopotliwe. Trzeba będzie za każdym razem wszystko kopiować, importować, eksportować — a sprawy nie ułatwia też brak opcji łatwego eksportu całych folderów. Apple po prostu chce, abyśmy pracowali na iPadzie. Albo co najwyżej rozpoczęty na iPadzie projekt kontynuowali na komputerze. W drugą stronę to najzwyczajniej w świecie nie podziała.

Plug-iny w Final Cut Pro na iPadzie. A raczej ich brak

Kolejną sprawą związana z kompatybilnością rozbija się o plug-iny. Wtyczki do Final Cut Pro na Makach są popularne i cieszą się sporym uznaniem użytkowników. Tutaj, przynajmniej na tę chwilę, takowe nie istnieją. Niczego nie dodacie, z niczego nie skorzystacie. Dla twórców którzy wypracowali sobie workflow pracy z takimi dodatkami, Final Cut Pro na iPada będzie zatem tylko protezą w której nie skorzstają z opcji po które sięgają na co dzień. Tym samym będzie on narzędziem... no cóż, dość bezużytecznym. Uprzedzając pytania — analogicznie sprawy mają się też z efektami przejść i spółką.

Trochę słodko, trochę gorzko - ale z nadzieją na lepszą przyszłość

Final Cut Pro jest ulubieńcem publiczności. Nikt nigdy nie twierdził że to narzędzie idealne, ale bez wątpienia jest to narzędzie mające w rękawie asy, których brakuje konkurencji. Narzędzie, które w ostatnich latach było dość mocno zaniedbane, ale wypuszczenie wersji na iPada daje nadzieję na to, że wersja na Maka także ruszy naprzód i nie zostanie przez twórców porzucona i zapomniana.

Z Final Cut Pro korzystam raczej rzadko — i to głównie z podstawowych jego narzędzi. I nie będę ukrywał, z mojej perspektywy to rozwiązanie jak ze snu. Tanie, łatwe w użytkowaniu, intuicyjne i dostępne gdziekolwiek się wybiorę z iPadem. Rozumiem jednak że dla bardziej zaawansowanych projektów i wymagających od niego czegoś więcej niż montaż rolki na Instagram czy TikToka — jest ono najzwyczajniej w świecie nieefektywne. Zwłaszcza przy wypracowanym przez lata workflow pracy, które tutaj przez brak wsparcia jakichkolwiek dodatków może najzwyczajniej w świecie zostać rozbite na kawałki.

Jednak biorąc pod uwagę że to dopiero pierwsza wersja aplikacji, myślę że nie jestem jedynym który patrzy w kierunku FCP na iPada z nadzieją na lepsze jutro. Czy iPad zostąpi profesjonalistom komputery? Myślę że tym od edycji wideo — nie, a przynajmniej nieprędko. Ale z pewnością będzie dla nich solidnym wsparciem w trudniejszych warunkach.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu