E-czytniki

Kiedyś niedorzeczność, a dziś czytnik ebooków bez aplikacji nie ma racji bytu

Konrad Kozłowski
Kiedyś niedorzeczność, a dziś czytnik ebooków bez aplikacji nie ma racji bytu
Reklama

Co kojarzy wam się z czytnikiem książek elektronicznych? E-booki, prawda? Od kilku tygodni w pierwszej kolejności do głowy przychodzą mi jednak aplikacje, bo rynek e-książek radykalnie się zmienił.

Gdy kupowałem swojego pierwszego Kindle'a, w życiu nie przypuszczałbym, że rynek ebooków dosięgnie ta sama rewolucja, która spotkała inne odłamy branży kulturalno-rozrywkowej. Streamowana przez Internet muzyka na Spotify czy TIDAL-u w ramach comiesięcznej opłaty od początku wydawała się wręcz naturalna. Podobnie było z serialami i filmami - dostęp do kilku tysięcy tytułów w zamian za kilkadziesiąt złotych miesięcznie od początku brzmiało rozsądnie - wszystko dlatego, że pojedynczy film czy serial w wersji cyfrowej lub fizycznej to wydatek rzędu od kilkudziesięciu do kilkuset złotych.

Reklama

Zobacz też: Już dawno tak bardzo nie czekałem na czytnik e-booków – nadchodzi PocketBook Color z kolorowym ekranem

W przypadku ebooków nie działo się nic konkretnego przez dłuższy czas, choć oczywiście w pewnym momencie pojawiło się Legimi oraz oferty subskrypcyjne Amazonu. Te drugie nikogo jednak nie dziwiły, bo operują w ramach jednego ekosystemu. Legimi natomiast musiało zmagać się z wieloma przeciwnościami, z których część aktualna jest do dziś. Użytkownicy najpopularniejszych czytników, czyli Kindle, co prawda mogą korzystać z abonamentu na ebooki, ale wygoda i swoboda obsługi usługi nie do końca zachęcają.

Aplikacje na czytniku?


Dlatego pomimo mojej sporej sympatii do sprzętu i ekosystemu Amazonu (aplikacje mobilne z funkcją Whispersync synchronizującą postęp czytania książki na różnych urządzeniach), regularnie sprawdzam inne propozycje, w tym czytniki marki InkBOOK, które na rynku obecne są od dłuższego czasu. To właśnie dzięki InkBOOK 8 postanowiłem sprawdzić e-prasę, bo przy 8 calach przekątnej przeglądanie dzienników i tygodników ma (w mojej ocenie) jakikolwiek sens. InkBOOK Explore to natomiast sprzęt o podobnym metrażu, lecz nowocześniejszy - posiada ekran o wyższej rozdzielczości, podświetlany z opcją zmiany temperatury barwowej światełka, a także ze złączem USB-C. Na krawędziach, na całe szczęście nie zabrakło fizycznych przycisków do zmiany stron. Ramki wokół ekranu są dość szerokie, ale dzięki temu pewniej trzyma się go w rękach. Nie przepadam za ekranami zrównanymi z przednim panelem urządzenia (mniej odporne na uderzenia), ale przed tym trendem chyba już nie uciekniemy.

Polecamy: InkBOOK Prime HD – recenzja. Polski czytnik ebooków lepszy niż Paperwhite?

InkBOOK Explore z aplikacjami Pocket, Empik Go i Legimi

Czytnik działa pod kontrolą Androida, ale jest to niemal niewidoczne, ponieważ producent przygotował własną nakładkę. Nie uświadczymy tu oczywiście Sklepu Google Play, ale instalacja aplikacji z plików *.apk jest możliwa. Jednocześnie jednak InkBOOK otworzył sobie drzwi do szybszego i łatwiejszego rozbudowywania oferty własnego sklepu z aplikacjami InkBOOK Apps. Nie znajdziemy tam kilkudziesięciu czy kilkuset tytułów, ale te które są dostępne przygotowano z myślą o czytniku i czarno-białym ekranie e-ink. Wśród nich znalazły się takie usługi jak Legimi, Pocket, Empik Go - trójka, z której korzystam najczęściej, ale dla klientów Publio warto wspomnieć i o tej aplikacji.

Zobacz też: Empik Go Kindle

Reklama


Od momentu, gdy zacząłem używać InkBOOK-a po prostu czytam więcej. Nieco dłuższe teksty odruchowo dodaję do Pocket i do tej pory często sięgałem po iPada, by się z nimi zapoznać, ale zdecydowanie wolę środowisko pozbawione powiadomień i dodatkowych aplikacji (komunikatory chociażby). Game-changerem jest też subskrypcja ebooków w jednej czy drugiej usłudze, ponieważ w kwocie jednej książki jest szansa przeczytać znacznie więcej. O wiele częściej można też porzucać książki, ponieważ bez ponoszenia dodatkowych kosztów mogę pobrać kilka tytułów w tym samym czasie.

Reklama

Czytam więcej i częściej - książki oraz treści z Internetu

Takie rozwiązanie ma jednak pewne wady, ponieważ aplikacje miewają różne interfejsy i obsługują różne gesty do wywoływania menu kontekstowego. Gdy jednak opanujemy tę technikę, napotkamy nieco poważniejszą przeszkodę, którą jest wydajność czytnika. System operacyjny i dodatkowe aplikacje okupione są wyższym zapotrzebowaniem na moc obliczeniową, a specyfikacja Explorera nie zawsze jest w stanie im sprostać. W trakcie samego czytania problemów nie doświadczyłem, ale przełączanie pomiędzy aplikacjami czy wczytywanie książek/artykułów może wymagać cierpliwości. Gdyby udało się rozwiązać tę sprawę, to trudno byłoby mi cokolwiek zarzucić takiej propozycji, a niestety Kindle swoją stabilnością i szybkością działania rozpieszczają. InkBOOK to nie Kindle i nikomu tu oczu nie będę mydlił. PocketBook też posiada kilka aplikacji, w tym najlepiej działającą na czytniku od Legimi, dlatego liczę że konkurencja na tym polu będzie coraz większa.

Polecamy: Czytaj więcej, płać mniej. Ebooki na abonament


Wrócę na koniec do wątku, o którym wspomniałem wcześniej, czyli częstsze czytanie. Przed rozpoczęciem subskrypcji w Legimi czy Empik Go zakup książki był pewną decyzją i należało najpierw dokonać wyboru. Katalogi usług nie pokrywają się oczywiście w 100% z moimi oczekiwaniami, ale zaskakująco dużo tytułów, które mnie interesują mogę tam znaleźć. W ten sposób szybciej zasiadam do lektury i czytam więcej. Kwestia artykułów z Internetu jest również dla mnie bardzo ważna, ponieważ spędzając kilka godzin dziennie przed komputerem nie czerpię przyjemności z wpatrywania się w ekrany przez kolejne godziny. Czytnik jest pewną namiastką alternatywy dla komputerów i tabletów, a skoro i one stają się coraz bardziej otwarte, to będę tej inicjatywie mocno kibicował.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama