Kiedy Apple skończyło z keynote prowadzonymi na żywo, decyzji można było tylko przyklasnąć. Pogadanki Cooka były coraz bardziej czerstwe, a nowa formuła wniosła powiew świeżości. Niestety, teraz nawet gdy Apple nie ma wiele do pokazania, rozciąga te „produkcje” w nieskończoność.
Rzeź Intel Maków
Zanim przejdziemy do ogólnego omówienia WWDC zacznę jednak od czego bardzo niesmacznego, wręcz żenującego. Apple po raz kolejny zachowało się po chamsku wobec swoich użytkowników w kontekście wycinania supportu dla starszych (ale nie starych) komputerów. Tim Cook zrobił istną rzeźnię, w wyniku której wyleciały ze wsparcia wszystkie modele debiutujące przed 2017 r.
Szczególnie użytkownicy Mac Pro 6,1 mogą sobie na spokojnie przybić piątkę z właścicielami MP 5,1. Te nietanie przecież maszyny pozostawały w sprzedaży do grudnia 2019. Tymczasem właśnie przestały być przez Apple wspierane. 3 lata supportu dla urządzenia Pro, kosztującego powyżej 10 tys. złotych? Podobnie wygląda sytuacja z konsumenckimi MacBook Air 2017 oraz Mac mini 2014. Tim Cook znów pokazał, że może człowiek da radę wyjść z księgowości, ale księgowy z człowieka nigdy.
Tak nawiasem, to wszystko wskazuje, że Apple będzie chciało przyśpieszyć wycinanie wsparcia dla Maków z procesorami Intela nieprzyzwoicie szybko. Jeśli posiadacie jeszcze takie komputery, szczególnie z lat po 2017 r., to zacząłbym się już zastanawiać, czy z nich szybko nie uciekać. W mojej ocenie sytuacja z wyżej wymienionymi modelami nadaje się na procesy class-action, tym bardziej, że w odnawianej formie te komputery były sprzedawane nawet dłużej. Żenada.
Względność czasu
Wróćmy teraz do czasu. Żeby pokazać, jak niepotrzebnie Apple rozciągnęło tę mało w sumie treściwą konferencję, posłużę się przykładem:
- Jedna godzina, czterdzieści osiem minut, pięćdziesiąt trzy sekundy
- 1:48:53
To samo? To samo, a jednak znaków poszło wielokrotnie więcej. Myślę, że podobne proporcje widzieliśmy w prezentacji Cupertino. Było to kolejne w ostatnich latach keynote, którego nie dało się obejrzeć bez wiadra kawy, żeby dotrwać do samego końca, a w środku nie przysnąć i nie przegapić pojedynczych ciekawostek.
Najgorsze w tym wszystkim, oczywiście z mojej subiektywnej perspektywy, jest to, że Apple znów nie pokazało kluczowych rzeczy, na które czekam. Wygląda na to, że znów nie uwolniono siatki aplikacji w iOS 16, a każde przestawienie widgetu będzie rujnowało kilka ekranów, a mnie zbliżało do przeprowadzenia badania holterowskiego.
Nie zobaczyliśmy porządnego managera haseł, szumnie zapowiadana przez przecieki rewolucja iPadOS okazała się co najwyżej ewolucją i to w postaci protezy z macOS. Także strona sprzętowa mnie nie trafiła w moje potrzeby i nie pojawił się żaden stacjonarny komputer z procesorami M1 lub M2 w wersjach Pro.
Część z zapowiedzianych nowości dopiero przy dłuższym użytkowaniu wykaże, czy rzeczywiście ma taką wartość, jaką próbuje nadać jej Apple. Mam tu na myśli choćby Stage Managera czy Freeform. Ten pierwszy, dla ultrazamkniętego iPadOS może stanowić pewien przełom, ale dla macOS mam wrażenie, nie będzie zbyt intuicyjny. Drugi... po artystycznych notkach stworzonych przez dział marketingu trudno wywnioskować coś racjonalnego.
Plusy dodatnie i plus ujemne
M2 i MacBooki
Przejdźmy jednak do tego, co odebrałem pozytywnie, co nie do końca, a co mnie zniesmaczyło. Niekwestionowaną gwiazdą był w mojej ocenie procesor M2. Na papierze wygląda na jednostkę, która wydajnością będzie niewiele słabsza do M1 Pro. Niby jest to tylko ewolucja, niewiele zmieniono proces litograficzny, ale jednak dodatkowe rdzenia GPU i parę innych dodatków robią robotę. Jeśli oczywiście wierzyć Apple.
Nie mam wątpliwości, że MacBook Air M2 będzie kolejnym wielkim hitem z Cupertino. Nowy, przypominający większych braci, wygląd (poza notchem) robi duże wrażenie. Do spółki z Mag Safe, nowym ekranem wielu osobom zupełnie rozwiąże dylematy, czy zbierać na MacBook Pro 14, czy jednak nie.
Inna rzecz, że w stosunku do MacBook Air M1 (który pozostał w ofercie), tu też trzeba będzie dozbierać. Zresztą, na starego Air również... Apple uczciło niestety keynote podniesieniem większości cen.
Druga nowość to odgrzewany kotlet. MacBook Pro M2 w „starej” budzie byłby może ciekawy, ale obecność zombi Touch Bara psuje mocno jego ocenę. Po wywaleniu tego dziwactwa z reszty komputerów, wsparcie dla tej technologi będzie, chcąc nie chcąc, „obumierać”. A to źle wróży funkcjonalności tego elementu.
Więcej o M2 przeczytacie tutaj, o MacBooku Air M2 tutaj.
iOS 16
W przypadku iOS podobają mi się, spóźnione w stosunku do androidowego świata, zmiany na ekranie blokady pozwalające na jego głęboką „customizację”, dodawanie widgetów oraz widgety live. Tajemnicą pozostaje za to dla mnie, jakim cudem podobne zmiany nie trafiły też do iPadOS 16...
Z listy 10 rzeczy, których oczekiwałem od iOS 16 urzeczywistniła się chyba tylko jedna, a i to nie do końca. Apple „rozwinie” bowiem aplikacje zdrowotne dla iOS, ale... Z premedytacją napisałem cudzysłów, gdyż największą zmianą będzie udostępnienie aplikacji Fitness osobom nieużywającym Apple Watcha.
Apple zrobiło więc coś, co powinno być dostępne od samego początku. Czy przy tej okazji pojawi się jakaś forma bezpośredniej współpracy z zegarkami firm trzecich? Nie znalazłem takiej informacji, pewnie nie.
Artykuł opisujący zmiany, jakie dotknęły ten system znajduje się tutaj.
watchOS 9
W przypadku zegarka ma miejsce ciągła i stała ewolucja. Nie mam tu Apple nic do zarzucenia, ale i kompletnie nic mnie nie ekscytuje. Być może więcej rzeczy zostanie ujawnione po wakacjach, gdy Apple pokaże nowe zegarki. Plotki głoszą, że ma być wśród nich model o podwyższonej wytrzymałości, taki applowski G-Shock. Pytanie pozostaje, czy szok nie będzie dotyczyć też ceny.
Więcej o „zegarkowym” OS przeczytacie tutaj.
macOS Ventura
Największą zauważoną przeze mnie nowością w macOS, poza wspomnianą rzezią Intel-Maków, jest wspomniany Stage Manager, co do którego mam mocno mieszane uczucia. Na poziomie ogólnym system wygląda na kompletnie „wtórny”, kiedyś więcej zmian potrafiło wlecieć przy małych aktualizacjach.
Możliwość użycia iPhone'a jako kamery do laptopa jest moim zdaniem absurdalna. Laptopy Apple powinny mieć po prostu dobre urządzenie tego typu na pokładzie. Szczególnie teraz, gdy ich laptopy dorobiły się bardzo szerokiego paskudnego notcha. Jeśli ten nie został wprowadzony ze względu na konieczność stosowania porządnych aparaty, to po co w takim razie?
iPadOS 17 - drobienie w kierunku desktopów
iPadOS otrzymał kilka interesujących zmian, z których szczególnie Stage Manager oraz pełna obsługa drugiego monitora dla wielu może okazać się game-changerem. Także możliwość kalibracji to krok w dobrym kierunku.
Zabrakło mi jednak informacji o jakichś usprawnieniach aplikacji „Pliki”. Ta ostatnia, w kontekście pracy desktopowej jest zdecydowanie zbyt chaotyczna i prymitywna. Cóż, może w iPadOS 17... W każdym razie, dla mnie nie jest to TA rewolucja, którą wieszczyło wielu specjalistów tuż przed WWDC.
Ekosystem
Kilka ciekawostek, jak i zawodów pojawiło się w kontekście ekosystemu Apple, choć marketingowcy z Cupertino poupychali je często w tematach dotyczących konkretnych systemów. Cóż, żeby można było coś więcej o nich powiedzieć, trzeba było trochę pomieszać. Ciekawie zapowiada się choćby opcja nadzorowania dawkowania leków. Mam nadzieję, że będzie do tego sensownie stworzona opcja rodzinna, pozwalając nadzorować branie leków przez dzieci.
Od dawna wyczekiwaną funkcjonalnością jest wprowadzona właśnie wspólna rodzinna biblioteka zdjęć. Tutaj mój spory niepokój budzi jednak informacja, że wszyscy użytkownicy będą mieli te same prawa. Jeśli to oznacza, że nie będzie dało się ich ograniczyć, np. wyłączyć opcji kasowania lub edycji zdjęć dzieciom, to taka opcja może być nieco dla naszych archiwów niebezpieczna.
Passkeys - nie wiem, czy w temacie zapisywania haseł chciałbym się tak głęboko zamykać w ekosystemie Apple. To znaczy jednak wiem, nie chcę. Nie mam problemu z pilnowaniem klasycznych haseł, a niestety rozwiązania Apple są tu zbyt prymitywne. Ze względu na brak opcji zarządzania rodzinnymi hasłami nie ma szans, żebym wybrał iCloud Password. Szkoda, sam proces logowania z produktem Apple, przynajmniej na iOS przebiega dużo lepiej.
Ciekawie wygląda też Freeform, czyli wielka wirtualna tablica, na której można pracować w kilka osób. Na ostateczną ocenę tego projektu trzeba będzie jeszcze poczekać, więc ciężko ją na dziś oceniać.
Reszta, o ile coś mi nie umknęło, to raczej zwykłe aktualizacje i powolna, niespecjalnie wzbudzająca emocje ewolucja. Nie pokazano nic na temat tvOS oraz HomePod OS. Ten pierwszy system pojawił się w opisach na stronie i jako deweloperska beta, ale specjalnie nie ma co o nim napisać.
Car Play
Na twitterze zauważyłem, że wielkie wzmożenie wywołało pojawienie się nowej, znacznie bardziej rozbudowanej wersji Car Play. Pozornie wygląda to tak, jakby Apple chciał przejąć cały system komunikacji między człowiekiem a samochodem, a producenci chętnie na to przystali. Stawiam jednak, że w większości kluczowych miejsc będzie to rodzaj prostej, łatwej do wyłączenia nakładki, a część producentów sekcji liczników zmienić w ogóle nie pozwoli.
Odczucia co do UI/UX Car Play mam, jak w paru innych miejscach, mieszane. O ile sekcja infotainment mi się podoba, to żadne z rozwiązań dla liczników, delikatnie mówiąc, za serce mnie nie chwyciło. Swoją drogą jestem ciekaw, czy na tym projekcie nie zakończy się epopeja pod tytułem Apple Car. Trochę wygląda, jakby ta edycja Car Play urwała się z innego działu.
Wielki nieobecny
Z pewnością wielkim zawodem był brak udostępnienia jakichkolwiek informacji na temat hipotetycznego realityOS, czyli systemu dla projektowanych przez Apple okularów VR i AR. Co jeszcze dziwniejsze, nie pokazano w temacie tych technologii praktycznie niczego nowego, nawet na iPhony i iPady. Albo więc Apple chce zrobić ogromny show, dotyczący wyłącznie tej tematyki, albo też do wprowadzenie okularów na rynek jest jeszcze bardzo, bardzo daleko.
Kasować, czy nie kasować...
Kontrowersyjny w mojej ocenie jest też temat kasowania i wstecznego modyfikowania wiadomości w iMessage. O ile od zawsze jestem fanem rozwiązań zwiększających naszą prywatność, to ta decyzja może doprowadzić do tego, że poważnych rozmów przy pomocy tego komunikatora będziemy unikać jak ognia. Taka konwersacja będzie łatwa do zmanipulowania, a załatwiamy dziś przez tego typu media coraz ważniejsze sprawy.
Polska drugiej kategorii
Last but not least, tak trzeba byłoby powiedzieć do Siri, kolejnym ogromnym zawodem jest brak zmiany podejścia Apple do Polski. Kiedy doczekamy się spolonizowanej Siri, rozbudowanych opcji finansowych dla Apple Pay czy zaawansowanych funkcji w Mapach? Nie wiadomo, ale coś czuję, że prędzej ludzie wylądują znów na Księżycu niż te nadzieje się ziszczą.
Ogólnie... konferencja, jak już napisałem na wstępie, powinna zająć góra 30-40 minut, na nic więcej wprowadzane zmiany nie zasługują. Ich kierunek nie jest zły, choć nie jest też wybitny, jednak przez drastyczne wycięcie wsparcia dla całkiem nowych i wystarczających wydajnościowo komputerów, dominującym uczuciem po niej pozostaje u mnie niesmak. A ze względu na rewolucję ARM, za rok można spodziewać się kolejnych cięć tego typu ze strony naczelnego księgowego.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu