Recenzja

Apple Watch Series 8: kupuj tylko gdy twój poprzedni model się zepsuł, albo bateria bardzo nie domaga

Kamil Świtalski
Apple Watch Series 8: kupuj tylko gdy twój poprzedni model się zepsuł, albo bateria bardzo nie domaga
9

Tegoroczny zestaw zegarków od Apple raczej nikogo specjalnie nie zaskoczył. I Series 8 jest przykładem urządzenia, którego prawdopodobnie nie potrzebujecie jeżeli macie model sprzed roku. Albo sprzed dwóch. I nie szukacie nowego gadżetu, albo nie macie sensownych argumentów ku wymianie. Sprzęt delikatnie się zmienia - ale głównie po to, by wzbudzić FOMO.

Więcej tego samego. Apple Watch Series 8

Jeżeli bardzo pragniecie nowości - z tegorocznego line-upu musicie postawić na Apple Watcha Ultra. Ani tańszy Apple Watch SE drugiej generacji, ani Apple Watch Series 8 nie jest żadną rewolucją — to po prostu dalsze wprowadzanie małych-wielkich zmian, z zachowaniem z grubsza tego samego designu. Z grubsza - bo tegoroczny "większy" wariant zegarka oferuje o milimetr większą przekątną, a także kosmetyczne zmiany w wyglądzie. Nie są one jednak bez wątpienia na tyle znaczące, by można to było nazwać rewolucyjnym. Odważę się nawet stwierdzić, że w gruncie rzecza są one bez większego znaczenia. Tym co przede wszystkim nowego zaoferuje Apple Watch Series 8 są nowe funkcje, których próżno szukać wśród poprzedników.

Apple Watch to jeden z tych gadżetów, który... tak naprawdę do szczęścia nie jest nikomu potrzebny. Nie ważne co chce wmawiać nam Apple w reklamach, jak bardzo chce zrobić z niego domowego doktora i urządzenie "medyczne" - to po prostu gadżet. Nie mniej, nie więcej. Ale po kilku latach z nim spędzonym - jeżeli już zdarzy mi się bez niego wyjść z domu, to zdecydowanie odczuwam jego brak. Bo jest niezwykle praktyczny i przydatny, a do tego jest dla mnie motywatorem do regularnych ćwiczeń i zamykania pierścieni. Czy byłbym w tym równie zawzięty gdyby nie te trzy okręgi pokazujące czy już zarejestrowano tych kilkaset spalonych kcal, kilkadziesiąt minut z podwyższonym tętnem i parę godzin codziennej aktywności? Prawdopodobnie nie. Czy wciąż nie wiedziałbym, że ktokolwiek próbuje się do mnie dodzwonić? Tutaj mam pewność że tak by było — bo nie chcę już nigdy wracać ani do wibracji, ani dźwięków w smartfonie.

Co się tak naprawdę zmieniło w Apple Watch Series 8?

Apple wie, że musi dać jakikolwiek wabik, by przekonać potencjalnych klientów do zakupu tegorocznego zegarka, a nie sięgnięcia po ten sprzed roku czy dwóch. No i owszem, są, ale nie powiedziałbym że to nowości, które zachęciłyby mnie do wydatku kilku tysięcy złotych gdybym miał poprzednią generację zegarka od Apple i przesiadkę po kilkunastu miesiącach, choć nie ukrywam, że sporo tutaj może zależeć od priorytetów każdego z użytkowników. Najważniejszą z nowości - poza naprawdę kosmetycznymi zmianami w wyglądzie - jest udoskonalony zestaw czujników, w które został wyposażony zegarek. Apple Watch Series 8 oferuje monitorowanie temperatury i... prawdopodobnie znajdzie ono swoje wierne grono fanek. Ale warto mieć na uwadze, że takowe służyć będzie przede wszystkim do ogólnej analizy zdrowia i bardziej precyzyjnego śledzenia cyklu u kobiet — wbrew nadziejom wielu użytkowników nie zastąpi ono domowego termometru by dokonać pomiaru temperatury podczas choroby.

Ponadto zegarek oferuje jeszcze lepsze niż dotychczas opcje związane ze śledzeniem snu oraz — podobnie jak iPhone 14 oraz iPhone 14 Pro — wykrywanie wypadków, które w przypadku wykrycia potencjalnie tragicznych zdarzeń — automatycznie poinformuje stosowne służby. Szczęście w nieszczęściu - i tutaj nie miałem szansy  sprawdzić jak to działa w praktyce. I mam szczerą nadzieję, że nigdy nie będę musiał się o tym przekonywać

I z porównaniem do poprzednich modeli - to byłoby na tyle.

watchOS 9 - to w nim tkwi najwięcej nowości, ale są dostępne także w innych modelach

Największa "magia" Apple Watcha to przede wszystkim oprogramowanie. I nie powiem że nie ma na rynku zegarków, które działają równie sprawnie i bezproblemowo, bo są. Ale Apple nie zwalnia tempa i wszystko wciąż śmiga jak należy - jest płynne, responsywne i perfekcyjnie zsynchronizowanie z ich zegarkami. To dla mnie także pierwsza odsłona systemu, która przez kilka tygodni testów bez najmniejszego problemu działało odblokowywanie komputera bez podawania hasła. A nie da się ukryć, że jest to jedna z tych funkcji, które od lat okazywały się problematyczne. A co więcej oferuje watchOS 9?

Nowe opcje widoku treningów wraz z bardzo czytelnym widokiem stres tentna oraz wysokości. Nareszcie jako użytkownicy możemy też tworzyć plany treningowe z interwałami oraz powiadomienia dla poszczególnych danych. Ogromne zmiany przeszedł kompas, zaś śledzenie snu oferuje jeszcze bardziej precyzyjne dane. Apple pomyślało także o wszystkich na co dzień zażywających leki. Dedykowana aplikacja teraz nie tylko przypomni o ich zażyciu, ale także pozwoli podejrzeć pełny harmonogram, a także "odhaczyć" te, które już przyjęliśmy. Zegarki doczekały się także wspomnianego śledzenia cyklu, wsparcia dla klawiatury na niewielkim ekranie, a także jest cały zestaw kosmetycznych zmian — w tym dedykowane tarcze (z których część dostępna jest wyłącznie dla najnowszych modeli zegarka).

watchOS 9 to cała moc udoskonaleń, dzięki której z zegarka korzysta się wygodniej niż kiedykolwiek. Rewolucja? Nie, w ogóle - to po prostu kolejny krok w ewolucji tego segmentu... podobnie zresztą jak cały segment tych urządzeń w wykonaniu Apple.

Apple Watch Series 8 w praktyce

Po kilku tygodniach z Apple Watch Series 8, który na nadgarstku zastąpił mojego małego, zasłużonego, SE pierwszej generacji - mam kilka przemyśleń. Po pierwsze - waga. To że dołączony do zestawu silikonowy pasek w mig zamieniłem na prywatny, materiałowy, to była dla mnie konieczność związana z alergiami. Ale to, że przez kilka tygodni wciąż "ciążył" mi na nadgarstku i nie ciągle miałem świadomość tego sprzętu, niezwykle mnie irytowała. Według wagi jubilerskiej - między jednym a drugim modelem było 12,3g. różnicy. Niby niewiele, ale dla mnie - w praktyce - było to bardzo odczuwalne. Dlatego z ulgą wróciłem do maluszka.

Jest jednak pewien element w którym Apple Watch Series 8 45 mm. jest zwycięzcą — i mam tu na myśli baterię. W większym, nowym, zegarku bez problemu wytrzymywała mi ona dwa dni (wliczając w to co najmniej 2,5, a nawet 3h dokładnego rejestrowania treningu). Tymczasem na nowym oprogramowaniu, używany od dwóch lat Apple Watch SE daje radę wytrwać ledwie dobę — a i to nie zawsze, bo przy przeciągniętych treningach sprawia mu to problem. Ale żeby nie było tak kolorowo — to nawet korzystając z nowej, szybszej, opcji ładowania - jest ona znacznie bardziej czasochłonna, niż w przypadku mniejszej baterii i wolnego ładowania.

Co więcej? Sam ekran - wciąż jest wysoką półką. Czy słońce, czy deszcz, tarcze zegarka i wyświetlane na jego ekranie powiadomienia są widoczne. Bezproblemowa synchronizacja z ekosystemem Apple jest standardem od lat, tutaj nic się nie zmienia ani na plus, ani na minus. System płatności Apple Pay jak zawsze działa sprawnie i bez mrugnięcia okiem. To także kolejny raz kiedy always-on-display okazało się dla mnie kompletnie zbędne, bo mimo kilku tygodni testów - odruch ręką by "rozświetlić" ekran pozostał.

Największym problemem Apple Watch Series 8 są... jego poprzednicy. I stosunkowo niewiele zmian

Apple Watch Series 8 to jeden z tych sprzętów, który — podobnie jak tegoroczna linia iPhone'ów — nie wprowadzają żadnych znaczących usprawnień, które przewróciłyby świat użytkowników zegarków Apple do góry nogami. Drobne zmiany, kosmetyka i usprawnienia. Mam wrażenie, że to sprzęt który pojawił się na rynku głównie po to, by Apple mogło wciąż zgarniać pełną cenę i wzbudzać FOMO gadżeciarzy. Jeżeli Wasze stare zegarki dogorywają - sięgając po Apple Watch Series 8 z pewnością nie będziecie zawiedzeni. Jeżeli zaś chcielibyście się przesiadać z modelu sprzed roku czy dwóch... na waszym miejscu bym się wstrzymał. A jeżeli pragniecie nowości, to po prostu dozbierał do (znacznie) droższego Apple Watch Ultra.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu