Felietony

Aplikacje Google na Huawei już za pół roku?

Krzysztof Rojek
Aplikacje Google na Huawei już za pół roku?
Reklama

Ban na Huawei został nałożony arbitralnie i może zostać arbitralnie zdjęty. Moim zdaniem poczekamy na to jeszcze tylko pół roku.

Nie tak dawno po świecie gruchnęła wiadomość, że amerykański ban dla Huawei został przedłużony do 2021 roku. Większość osób z pewnością ta wiadomość zasmuciła. Utrzymanie amerykańskich restrykcji dla chińskiego producenta, oznacza kontynuację wojny handlowej, a dla nas, konsumentów, mniejszy wybór w segmencie smartfonów i wyższe ceny niektórych innych produktów ze względu na obostrzenia celne i ograniczenie importu na linii Chiny-USA. Innymi słowy, zarówno mieszkańcy Stanów, jak i innych krajów (Europejczycy) płacą za to, że Donald Trump chce mienić się obrońcą amerykańskiej gospodarki przed wrogiem, którego sam wykreował. Nie jest tak, że Huawei nie ma swojego za uszami, ale jeżeli Trump chciałby być konsekwentny, to po niedawnej aferze powinien z amerykańskiej ziemi wygonić także Xiaomi. A jednak - ten chiński producent może raczej spać spokojnie.

Reklama

Ban jest nałożony arbitralnie i może być arbitralnie zdjęty

Od nałożenia bana minęło już trochę czasu. Sprzedaż telefonów marki w Europie poleciała na łeb na szyję, ale producent nie zwinął interesu (tak jak ZTE) z Europy. Może się wydawać nielogiczne, że smartfony Huawei bez Google Mobile Services są sprzedawane po cenach pełnoprawnych urządzeń (a nawet drożej). Zwracałem na to uwagę w swojej recenzji P40, widać to też było kiedy Mate 30 Pro dostępny był w przedsprzedaży. Kiedy się jednak nad tym zastanowiłem, zacząłem myśleć, że być może szefostwo Huawei podejmuje tu decyzję najrozważniejszą z możliwych.


Kadencja Trumpa nie będzie przecież wieczna, jeżeli nie uzyska reelekcji - jest na to duża szansa patrząc na to, że jego rating jest na poziomie George'a H.W. Busha pod koniec kadencji, czyli bardzo złym. Szanse na drugą kadencję? Mikre. Wszystko się oczywiście może zdarzyć, ale jeżeli tylko szczęście uśmiechnie się do Huawei, od stycznia Stanami Zjednoczonymi będzie zarządzał już kto inny. Ktoś, kto może odwołać decyzję poprzedniej administracji, przywracając możliwość współpracy z amerykańskimi podmiotami. Przy zapasach gotówki jaką posiada firma i dobrej sprzedaży w rodzinnych Chinach, włodarze HW mogli podjąć decyzję, że w tym momencie priorytetem nie jest utrzymanie wolumenu sprzedaży, a coś zupełnie innego - zachowanie statusu marki premium. Huawei produkując dobre telefony ciężko zapracował sobie na to, żeby serię Mate i P wymieniano jednym tchem obok innych flagowców jak Galaxy S czy topowy iPhone. Jeżeli teraz zacząłby kombinować z cenami, bardzo szybko mógłby spaść "oczko niżej", gdzie znajdują się marki "B", jak chociażby realme czy Oppo.  Innymi słowy - Huawei może chcieć wziąć Trumpa "na przetrzymanie".

Google tego chce, Huawei tego chce i nowy prezydent tez może tego chcieć

Jeżeli mówimy o nastrojach społecznych, to ciężko wskazać, kto oprócz Trumpa chciałby aby restrykcje utrzymały się w mocy (oprócz oczywiście innych producentów). Na pewno nie chce tego Huawei, nie pragnie tego też Google. Ba, firma składa petycje, by jej aplikacje mogły pojawiać się na kolejnych urządzeniach chińskiego producenta. Niestety - bezskutecznie. Nie ma niestety badań opinii publicznej odnośnie tego, czy ludzie chcą powrotu współpracy Huawei z amerykańskimi firmami, ale istnieją dane dotyczące opinii wyborców nt. wojny handlowej. Ku zaskoczeniu nikogo - prawie 90 proc. demokratów twierdzi, że jest ona zła. Jeżeli więc kolejny prezydent będzie pochodził z ich obozu, jestem przekonany, że jedno z jego pierwszych rozporządzeń będzie służyło jej zakończeniu. Huawei ma ten przywilej, że znajduje się na świeczniku i umożliwienie mu współpracy z Google i innymi amerykańskimi podmiotami nie będzie może najważniejsze dla gospodarki, ale bardzo ważne dla PR'u.


Jednocześnie jednak należy zauważyć, że chociaż Huawei na pewno liczy na zdjęcie obostrzeń, to szykuje się także na te mniej optymistyczne warianty wydarzeń. Obecnie Trump pracuje nad tym, by odciąć firmę od dostaw procesorów (co tylko pokazuje, że jest to vendetta na chińskim producencie, a nie próba ochrony amerykańskich obywateli przed szpiegowaniem). Huawei wydał więc małą fortunę i kupił ich zapas na najbliższe dwa lata. Rozwiązanie nieidealne, ale pokazujące, że firma jest przygotowana na najgorsze.

Jestem jednak zdania, że te zapasy nie będą im potrzebne, ponieważ za pół roku dowiemy się, że ban został zniesiony. Ku uciesze wszystkich i złości jednej osoby.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama