Wydawać by się mogło, że już obecnie jakość aplikacji dostępnych na Androida i iOS będzie do siebie zbliżona. Ostatni przykład Snapchata pokazuje jednak, że wciąż do tego daleka droga.
Jakość aplikacji na Androida? Obawiam się, że to ostatnie, o czym myślą producenci
Aplikacje na Androida walczą o jakość
Ostatnie lata stanowiły ogromny postęp dla Androida. Google w końcu zaczęło dostrzegać konieczność stania się prawdziwym gospodarzem tego systemu i podawania dokładnych wytycznych. Dzięki temu doczekaliśmy się certyfikacji nowych urządzeń, pozwalających usunąć z rynku te najgorsze, dedykowanych linii pokroju Android Go czy Android One, a także rodziny modeli przeznaczonych dla klientów biznesowych. Dodając do tego coraz częstsze aktualizacje i łatki bezpieczeństwa, całość zaczęła wyglądać naprawdę przyzwoicie.
Również w temacie samych aplikacji w Sklepie Play możemy zaobserwować formę zwyżkową. To jednak nie oznacza, że deweloperzy oferują zawsze programy tej samej jakości dla Androida, co dla iOS. Doskonałym przykładem pozostaje nowy Snapchat. Okazuje się, że na telefonach z wysepką, taka jak znajduje się w Samsungach Galaxy S10, nie do końca działa, "ukrywając" część rzeczy właśnie za przednią kamerką. Dzięki temu nie da się, np. zakończyć połączenia. Niewątpliwie ciekawa opcja.
Tu dochodzimy do tego, jak sytuacja z aplikacjami wyglądała, kiedy debiutowały pierwsze smartfony z notchem, a Google jeszcze oficjalnie tego nie wspierało. Cóż, programy często lubiły wyświetlać część treści w miejscu, w którym już nie było ekranu i dostosowanie aplikacji pod takie konstrukcje zajęło kilka miesięcy. Producenci próbowali radzić sobie z tym z kolei poprzez wyłączanie górnej części panelu z nieszczęsnym wcięciem. W przypadku iOS cały proces dostosowywania aplikacji przebiegał znacznie sprawniej.
Przeczytaj również: Redakcja AntyWeb poleca: najlepsze aplikacje 2018 na Androida.
Różnorodność i wolność największym ograniczeniem
Największa wada Androida dla deweloperów i największa zaleta dla użytkowników to ogromna liczba dostępnych urządzeń. Szczególnie ciekawe są tu mniej typowe sprzęty, które wymagają zupełnie inaczej wyświetlających się programów. Aplikacje na Androida muszą dostosowywać się do najdziwniejszych wymysłów producentów. Szczególnie jestem ciekaw, jak będzie wyglądał etap przechodzenia na składane smartfony, na których konieczne się stanie działanie programów w dwóch różnych trybach. Obawiam się, że początkowa jakość działania zawiedzie wielu. Cóż, wystarczy spojrzeć nawet na aplikacje na tablety. W ich przypadku w zasadzie interfejs się skaluje i tyle - iPad może pochwalić się znacznie bogatszą biblioteką dedykowanych programów, dosłownie nokautując konkurentów.
Przeczytaj również: 10 aplikacji bez których nie wyobrażam sobie mojego iPhone.
W kwestii rozwoju aplikacji na daną platformę ważne pozostaje również to, na jakie zyski mogą liczyć deweloperzy. Mimo mniejszej liczby użytkowników, to App Store pozostaje górą. Łatwo to uzasadnić tym, że statystycznie właściciele sprzętów Apple mają więcej pieniędzy do wydania, skoro zdecydowali się na kupno sprzętu z wyższej półki. W klasie premium to firma z Cupertino wciąż rządzi.
W przypadku Androida jedyną opcją na ratunek pozostaje większa kontrola tego, co producenci będą chcieli zaimplementować i czy będzie to na tyle elastyczne, aby dało się wyświetlać aplikacje, jak na tradycyjnych konstrukcjach. Nie da się ukryć, że jakość programów na dany system ma spory wpływ na ogólne wrażenia z użytkowania.
źródło: Android Police
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu