Muzyka

W końcu! Aktualizacja aplikacji Spotify na Windows naprawia wiele problemów

Krzysztof Rojek
W końcu! Aktualizacja aplikacji Spotify na Windows naprawia wiele problemów
Reklama

Spotify w końcu naprawiło praktycznie wszystkie problemy ze swoją aplikacją na PC. Teraz program nie tylko wygląda, ale i działa świetnie.

Jak pewnie wiecie doskonale, od lat używam Spotify, i o ile nie mogę powiedzieć, że tej aplikacji nie lubię (bo ją lubię i to bardzo) to na pewno w ostatnim czasie moje relacje z nią nie należały do najlepszych. Nie dlatego, że Spotify robiło coś wybitnie źle, ale dlatego, że z czasem firma poczyniła tyle zaniedbań, że nie wiem, jakim cudem jeszcze utrzymuje się na fotelu lidera. Szczególnie zła w tym kontekście była aplikacja na komputery, która bardziej przypominała protezę niż coś, co wyprodukowała jedna z najpopularniejszych marek na świecie.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Tanio już było. Spotify podniesie ceny jeszcze w tym roku?

Brakowało tam funkcji znanych z aplikacji mobilnych (np. przypomnienia o nowych albumach śledzonych zespołów), część funkcjonalności potrafiła nie działać (np. mi nie funkcjonowało Spotify Connect), a część funkcji, jeżeli była, to w bardzo okrojonej formie (np. nie można było dodawać utworów do wspólnych playlist). Jakież było moje pozytywne zaskoczenie, kiedy Spotify zaktualizowało bez zapowiedzi wygląd swojej aplikacji i wraz z nią - zmieniło sporo rzeczy.

Spotify na Windowsie w końcu da się używać. Jest duży postęp

Przede wszystkim, warto Spotify pochwalić za redesign ich aplikacji. Segmenty są teraz oddzielne od siebie przedzielone kompletnie czarnym tłem, na którym na dole znajduje się oddtwarzacz. Ten pozostał niezmieniony, ale tu nic nie trzeba było zmieniać. Trochę szkoda, że po powiększeniu okładka zachodzi na playlisty w bardzo dziwny sposób, ale można ją zminimalizować bez problemu.

Drugim elementem, który uległ zmianie, jest pasek boczny bilbioteki. Ten może być szerszy (pokazując tytuły playlist / nazwy zespołów) albo węższy z samymi grafikami. Tutaj możemy też wybrać czy chcemy widzieć playlisty, polubione albumy, czy subskrybowanych artystów. Każdy element możemy sortować po tym, czego ostatnio słuchaliśmy, co ostatnio dodaliśmy, alfabetycznie, według twórców, czy w końcu - według własnej kolejności - świetna sprawa.

Dla mnie jednak najlepszą zmianą jest to, że w końcu, po nie wiem ilu latach, naprawiono playlisty. W końcu można normalnie je obsługiwać. Można dodawać utwory do playlist ze znajomymi, a na dole każdej playlisty pojawiły się sugestie jej rozbudowy (które dotychczas były tylko w apce na telefonie). Naprawiono też Spotify Connect, więc nie muszę już ratować się rozwiązaniem w postaci korzystania z WPA.

Teraz aplikacja Spotify zyskała też wygodny przycisk do wyświetlania tekstu piosenki oraz uruchomienia trybu pełnoekranowego. Co więcej, w końcu mamy też możliwość przeglądania listy ostatnio słuchanych utworów, która pozwala zobaczyć, czego słuchaliśmy przed chwilą, jeżeli chcielibyśmy odkryć więcej utworów danego artysty.

 

Reklama

Oczywiście - nie znaczy to, że naprawione zostało wszystko. Świat nie może być przecież za piękny. O ile możemy teraz wyłączyć kompletnie funkcje społecznościowe (czego słuchają znajomi) o tyle nie ma chociażby tu powiadomień o nowych albumach wypuszczonych przez śledzonych artystów, co jest moim zdaniem najbardziej przydatną nową funkcją Spotify, która powinna tam być od samego początku.

Na tym etapie jednak trochę ciężko mi się za to wkurzać. Mam nadzieję, że funkcjonalność ta zostanie dodana po prostu wkrótce, ponieważ z nią aplikacja desktopowa nadgoniłaby różnicę pomiędzy nią a mobilną w całości.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama